MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Trafiła do szpitala

PIOTR JĘDZURA
Akcja policjantów i strażaków zakończyła się szczęśliwie. Karetka pogotowia odwiozła Elżbietę G. do szpitala.
Akcja policjantów i strażaków zakończyła się szczęśliwie. Karetka pogotowia odwiozła Elżbietę G. do szpitala. PAWEŁ SIARKIEWICZ
W środę 30-letnia Elżbieta G. odkręciła gaz w swoim mieszkaniu w Czerwieńsku i z pętlą na szyi usiadła na parapecie. Groziła, że popełni samobójstwo, jeżeli kurator nie odda jej córki.

- Chcę moje dziecko! - krzyczała.
Na miejsce przyjechała policja, straż pożarna i karetka pogotowia. Elżbieta G. nie chciała z nikim rozmawiać.
- Gdzie jest moja córka?! - pytała, grożąc samobójstwem.

Trafiła do szpitala

- Kobieta odkręciła gaz w mieszkaniu, na szyi miała założoną pętlę - mówi rzecznik zielonogórskiej policji kom. Donata Wojnicz. - Przywiązała też do siebie telewizor. Zdesperowana żądała oddania siedmioletniej córki Mileny, decyzją kuratora umieszczonej dzień wcześniej w pogotowiu opiekuńczym.
Gdy nie udawało się nakłonić kobiety do zejścia z parapetu, policja zdecydowała się na ściągnięcie z Gorzowa Wlkp. negocjatora. W międzyczasie strażacy, wykorzystując nieuwagę kobiety, odczepili pętlę od belki dachowej. Jednak z mieszkania nadal ulatniał się gaz. Po dwóch godzinach, dzięki namowom sąsiadki, Elżbieta G. wpuściła lekarza do pokoju. Dopiero wtedy udało się nakłonić ją do zejścia z parapetu. Dostała środki uspakajające i trafiła do szpitala.

Nie chciała dziecka

- Pomoc społeczna odmówiła jej wsparcia. Została bez środków do życia. Nie miała na chleb ani na ubranie dla dziecka. To wina pracowników socjalnych, bo nie chcieli jej pomóc - mówią sąsiedzi.
Burmistrz Czerwieńska Piotr Iwanus jest innego zdania.
- Nikt nie odmówił kobiecie pomocy, była objęta świadczeniami socjalnymi - zapewnia.
W poniedziałek Elżbieta G. przyszła do Ośrodka Pomocy Społecznej w Czerwieńsku.
- Wepchnęła dziecko do mojego pokoju i wykrzyczała, że już nie chce córeczki - mówi kierownik ośrodka Teresa Przybyła.

Zadecydował kurator

Pracownicy socjalni odprowadzili Milenę do szkoły informując nauczycieli, że matka może nie przyjść po córkę. O występującym problemie szkoła zawiadomiła kuratora sądowego. - Decyzją kuratora dziecko zostało umieszczone w pogotowiu opiekuńczym - mówi kom. Wojnicz.
Elżbieta G. po południu wróciła do OPS. - Znów krzyczała szukając dziecka, groziła, że mnie załatwi - opowiada T. Przybyła.
Jak udało się nam ustalić kobieta już wcześniej podejmowała próby samobójcze. Jedną z przyczyn środowego protestu było odebranie Elżbiecie G. renty socjalnej. Lekarz orzecznik uznał ją za osobę zdolną do pracy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska