Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Żadnej pracy się nie boją. Pięć odważnych pań założyło spółdzielnię i chcą robić biznes

Redakcja
Dziewczyny ze spółdzielni socjalnej Pod Jodłami zaczęły od przygotowywania ozdób na Dzień Zmarłych.
Dziewczyny ze spółdzielni socjalnej Pod Jodłami zaczęły od przygotowywania ozdób na Dzień Zmarłych.
Na razie zatrudniają same siebie – pięć osób. Wierzą jednak w to, że kiedy interes się rozkręci Spółdzielnia Socjalna Pod Jodłami da pracę także innym osobom. Spółdzielnię założyło pięć pań, mieszkanek gminy Bieliny w powiecie kieleckim. Skorzystały z projektu jaki ogłosiła gmina: "Własna firma szansą na lepsze jutro" adresowanego do osób długotrwale bezrobotnych.

Napisały biznes plan a w nim wymieniły to, co chcą robić: obsługiwać imprezy na terenie gminy, rozwozić jedzenie, prowadzić warsztaty dla dzieci w Osadzie Średniowiecznej, sprzedawać pamiątki. Pomysł się spodobał i cztery dziewczyny - potem dołączyła piata - dostały pomoc finansową: po 20 tysięcy złotych na inwestycje i po 1 tysiąc złotych na wsparcie działalności: zapłacenie czynszu, ubezpieczeń.

Założyły spółdzielnię, jednak od pomysłu do zarejestrowania w sądzie  upłynęło blisko pół roku. – Bardzo długo – przyznają wszystkie.- Ale już jesteśmy zarejestrowane i do razu pierwszego dnia dostałyśmy zlecenie: Prowadziłyśmy zajęcia tkackie dla grupy niepełnosprawnych z Pionek. Tak się spodobały, że przyjedzie do nas kolejna grupa.
Prezesem spółdzielni została Agata Lewandowska. Z wykształcenia kucharz, ale ostatnie dwa sezony pracowała w osadzie jako tkaczka. Mieszka w Hucie Nowej, ma dwóch synów. – Praca w osadzie jest bardzo fajna, ale trwa krótko – tylko kilka miesięcy – mówi. – Trzeba było wymyśleć coś co da pracę także w zimie.

To ona widząc jakim wielkim zainteresowaniem cieszą się zajęcia w osadzie pomyślała o stworzeniu firmy, która będzie je oferować. Zastępcą prezesa została Elżbieta Sztorc, kiedyś kierowniczka sklepu a po przeprowadzce do Kakonina pracownik w Urzędzie Gminy, jako wolontariusz pomagała w Centrum Turystyki i Tradycji  Gór Świętokrzyskich. I ona szukała stałego miejsca pracy. Pani Elżbieta jest mamą kilkulatka, wiec do listy  oferowanych usług chętnie dodała organizowanie imprez dla dzieci. Natalia Jarząbek - także mama malucha - żałuje, że w Bielinach nie ma miejsca do zabawy dla takich małych dzieci. – Ale my je stworzymy mówi. Pani Natalia ma wykształcenie wyższe pedagogiczne i ono z pewnością się przyda.

Dziewczyny chcą organizować zajęcia dla najmłodszych w  Bielinach i w terenie, wszędzie gdzie będzie taka potrzeba. Z pieniędzy na inwestycje zaplanowały co kupią: dwie zjeżdżalnie, skaczące kule, sanki i ślizgi na zimę, bo gdy spadnie śnieg będą zapraszać na kuligi. Monika Pawlik prowadziła w karczmie przy osadzie bufet. – Wykształcenie mam ekonomiczno-administracyjne, ale lubię gotować i to jest moja specjalność. Tak naparwdę wszystkie umiemy piec i gotować - dodaje.
Cała piątka brała udział w kursach organizowanych wcześniej przez gminę. Te kursy były jakby wymarzone przez Wiolettę Gawęcką najbardziej uzdolnioną manualnie. Pani Wioletta  nie dość, że także ma wykształcenie pedagogiczne to pięknie śpiewa, należy do zespołu śpiewaczego Echo Łysicy, teraz uczy się układania kwiatów, umie szyć, malować na szkle.

- Umiemy malować, robić biżuterię, układać wiązanki, robić ozdoby – wylicza Agata Lewandowska. – Chcemy sprzedawać wykonane przez nas prace, już teraz można je zamawiać przez internet. Pokażemy się na Święcie Tradycji Gminy, na kiermaszu przed świętami bożonarodzeniowymi w Szklanym Domu w Ciekotach, same też zaprosimy na kiermasz.

Przed Dniem Zmarłych zaproponowały sprzątanie grobów. – To zupełna nowość w Bielinach, dostałyśmy zlecenie na pięć i uwinęłyśmy się z tym w mig – chwalą się.- Liczymy, że zamówień będzie więcej jak się ludzie przekonają. Możemy oprócz sprzątania kupić znicze, zrobić wiązankę, postawić kwiaty. Taka praca na miejscu w Bielinach kosztuje 35 złotych, dalej trzeba doliczyć dojazd.

Dziewczyny będą mobilne, bo z pieniędzy na spółdzielnię kupią dwa samochody: dostawczy i do cateringu. Kupią także namioty, zestaw piwny by móc obsługiwać imprezy w terenie, kosiarki i sprzęt do odśnieżania. - Nie boimy się żadnej pracy więc powinnyśmy dać sobie radę – twierdzi prezeska.- Liczymy, że z czasem będziemy mogły zatrudnić innych, spółdzielnia może liczyć 50 osób więc miejsca jest dużo.

Na razie spółdzielnia Pod jodłami ma stronę na facebooku. Już przygotowujemy prawdziwą stronę spółdzielni, ale to troszkę trwa. Można do nas dzwonić: 885271086.

Źródło: Lidia CICHOCKA [email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia