Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zainteresowanie strzelectwem wzrasta z roku na rok. Ekspert: Ludzie przestali demonizować broń, bać się jej. Ile to kosztuje?

Maciej Badowski
Maciej Badowski
– Od momentu wybuchu wojny w Ukrainie znacznie zwiększyło się zainteresowanie szkoleniami taktycznymi – mówi nam ekspert.
– Od momentu wybuchu wojny w Ukrainie znacznie zwiększyło się zainteresowanie szkoleniami taktycznymi – mówi nam ekspert. Szymon Starnawski/Polska Press
Po 10 miesiącach wojny na Ukrainie Polacy w pewnym sensie oswoili się już z tą sytuacją. Jednak ostatnie wydarzenia, które miały miejsce w Przewodowie przypomniały nam o tym niebezpieczeństwie. – Eksplozja rakiet czy jakiegokolwiek innego środka bojowego jest zjawiskiem, które zawsze będzie niosło za sobą szereg kolejno następujących po sobie zachowań społecznych, w tym także niepokoju, a nawet strachu – mówi nam ekspert. Czy Polacy nadal kupują broń i zapisują się na kursy taktyczne? Ile kosztują i ile trzeba wydać na broń?

Spis treści

Co się stało w Przewodowie?

Prezydent Andrzej Duda wraz z prezydentami Litwy, Łotwy i Rumunii wzięli udział w międzynarodowej konferencji dotyczącej przyszłości Europy w Kownie na Litwie. Duda, zapytany na konferencji prasowej, na jakim etapie jest obecnie śledztwo w sprawie wybuchu 15 listopada rakiety w Przewodowie (woj. lubelskie), podkreślił, że „był to tragiczny wypadek, który zaistniał z winy rosyjskiej”.

– To Rosja wywołała agresję, zaatakowała Ukrainę i 15 listopada to właśnie Rosja wysłała dziesiątki rakiet, bombardując nimi terytorium Ukrainy, która się broniła, wskutek czego doszło do nieszczęśliwego wypadku – mówił. – Czekamy w tej chwili na zakończenie czynności śledczych – dodał.

Wojna na Ukrainie realnym zagrożeniem

Eksplozja rakiet czy jakiegokolwiek innego środka bojowego jest zjawiskiem, które zawsze będzie niosło za sobą szereg kolejno następujących po sobie zachowań społecznych, w tym niepokój a nawet strach. Takie zachowania są naturalnym odruchem każdego człowieka, zwłaszcza gdy zdarzenie ma miejsce niespodziewanie i nie jest to wynikiem ćwiczeń wojskowych, a prowadzeniem, regularnych działań wojennych zaraz przy granicy państwa – mówi nam kmdr rez. Daniel Pożarski, były żołnierz zawodowy.

Ekspert przypomina, że kilka lat temu, gdy mówiło się o konflikcie na Krymie czy o nielegalnej migracji przez Morze Śródziemne, społeczeństwo bardzo aktywnie interesowało się i żyło tymi wydarzeniami. Niemniej jednak nie były one aż tak namacalne dla obywateli, jak aktualne wydarzenia na Ukrainie - ze względu na ich bliskość.

Bezpośrednie graniczenie państwa polskiego z obszarem objętym stricte działaniami wojennymi, co między innymi spowodowało prawie czteromilionową falę uchodźców na teren państwa polskiego, jak również trwający kryzys migracyjny na granicy z Republiką Białorusi, stało się determinantą, która w sposób bezpośredni przeewaluowała podejście społeczeństwa i jego reakcje na tego typu wydarzenia - tłumaczy.

Jak wskazuje kmdr rez. Pożarski, ten rok przyniósł inny sposób postrzegania bieżących wydarzeń, które stały się bardziej namacalne, widoczne i identyfikowalne przez obywateli jako realne zagrożenie. Jednakże, rozłożenie tych negatywnych wydarzeń w czasie kilku miesięcy zbudowało wśród społeczeństwa swoisty rodzaj odporność obywateli na pojawiające się niebezpieczeństwa – zaznacza.

Jak wyjaśnia, „społeczeństwo poprzez bieżący przekaz medialny oraz bezpośrednie zaangażowanie w ratowanie życia i zdrowia przybywających na teren Polski obywateli Ukrainy, polskie społeczeństwo miało stały dostęp do aktualnych informacji z terenu objętego walkami.

Fakt pośredniego uczestnictwa społeczeństwa polskiego we wskazanych powyżej wydarzeniach zmienił perspektywę postrzegania przez społeczeństwo takich pojęć, jak bezpieczeństwo, chaos czy nawet strach. Namacalnym stała się możliwość utraty bliskich, dorobku życia, zachwiania stabilności bytu co doprowadziło do przewartościowania wielu kwestii w życiu osobistym.

Odnosząc się do sytuacji w Przewodowie, kmdr rez. Daniel Pożarski podkreśla, że mieliśmy do czynienia z „czymś niespotykanym w naszym kraju od kilkudziesięciu lat”. – Sytuacja wywołała zainteresowanie światowe. Pierwsze kluczowe godziny i relacje ze spotkań czynników oficjalnych były bardzo ograniczone, powściągliwe, opanowane, które w mojej ocenie były raczej obliczone na „przeciąganie napięcia” w czasie, by wreszcie poinformować o planowanym śledztwie przy współpracy partnerów z NATO – tłumaczy.

Świadomość dotycząca zagrożeń w świecie realnym oraz wirtualnym zdecydowanie wzrosła

– Przekaz informacji przez czynniki oficjalne w takich sytuacjach w mojej ocenie powinien być jasny, czytelny i krótki, odnoszący się do danego incydentu, wydarzenia z jednoczesną informacją o tym, iż władze państwowe podjęły stosowne działania ukierunkowane na bezpieczeństwo państwa, a tym samym ochronę obywateli. Taki przekaz dla obywateli wskazuje na to, iż władze państwa funkcjonują prawidłowo i panują nad sytuacją, a tym samym jest elementem gwarancji dla społeczeństwa, że nic mu nie grozi i zarazem daje poczucie bezpieczeństwa i nieuleganie panice – dodaje rozmówca.

Jednocześnie podkreśla, że „każda informacja odnosząca się szczególnie do bezpieczeństwa państwa zanim zostanie przekazana powinna zostać zweryfikowana, wówczas jest wiarygodna dla suwerena”. – Stąd też uważam, iż powściągliwość informacyjna w takich sytuacjach jest zalecana, ale powinna się opierać na bieżącym informowaniu społeczeństwa o faktach i stosownych działań podjętych przez Państwo. Przekaz medialny jest bardzo ważny, ponieważ może on kreować zachowania społeczne łącznie z budowaniem lub też minimalizowaniem paniki – wyjaśnia.

Ekspert podkreśla - pomimo, że otrzymywaliśmy różne informacje medialne odnośnie zaistniałego zdarzenia nie doszło do chaosu społecznego oraz paniki. Świadomość społeczeństwa dotycząca zagrożeń w świecie realnym oraz wirtualnym w ostatnich latach zdecydowanie wzrosła. – Jest to skutkiem podnoszenia kompetencji społeczeństwa poprzez różnego rodzaju nowe kierunki studiów związane z bezpieczeństwem wewnętrznym państwa, bezpieczeństwem cybernetycznym oraz szkoleń z obszaru zarządzania bezpieczeństwem informacji, itp., które mają bezpośrednie przełożenie na podnoszenie świadomości społecznej, a poprzez to umiejętność identyfikacji zagrożeń – podsumowuje kmdr rez. Daniel Pożarski.

Szkolenia z pierwszej pomocy muszą być powszechne

Jak tłumaczy nam dr hab. n. med. Wojciech Żurawiński, z-ca kierownika Katedry i Zakładu Medycyny Ratunkowej Śląskiego Uniwersytetu Medycznego w Katowicach, w przypadku uczelni medycznych trudno jest mówić o szkoleniach wspierających służby medyczne.

– To przecież my sami kształcimy profesjonalną kadrę medyczną, w tym lekarzy, pielęgniarki i ratowników medycznych. Uniwersytety Medyczne raczej nie prowadzą bezpośrednio szkoleń z pierwszej pomocy dla osób prywatnych. Natomiast niektórzy nauczyciele akademiccy angażowani są w projekty współorganizowane przez urzędy miast, samorządy czy organizacje pozarządowe, których celem jest szkolenie z pierwszej pomocy różnych grup zawodowych, w tym na przykład nauczycieli i urzędników – wymienia.

Dr Żurawiński przyznaje, że w aktualnych programach kształcenia lekarzy i ratowników medycznych zawarte są elementy ratownictwa pola walki czy medycyny katastrof. Jednak, jak podkreśla, nie zauważył „aby obecna sytuacja związana ze zbrojną agresją Rosji na Ukrainę, która stanowi równocześnie bardzo realne i bezprecedensowe w ostatnich dziesięcioleciach zagrożenie dla naszego kraju, w jakiś szczególny sposób wpłynęła na intensywność nauczania w tym zakresie”.

Wydaje się, że jest to temat do zastanowienia i być może zmodyfikowania programów kształcenia i większego ich dostosowania do aktualnych zagrożeń współczesnego światawskazuje i przypomina, że przed laty studenci kierunków lekarskich przechodzili obowiązkowe szkolenie wojskowe.

Jak podkreśla, szkolenia te „były oderwane od realiów i większości mamy związane z nimi jedynie anegdotyczne wspomnienia”. – W czasach, gdy ostatecznie zrezygnowano z tych szkoleń mogło się wydawać, że poczucie bezpieczeństwa, brak zagrożenia militarnego i pokój stanowią sytuację oczywistą i permanentną, a o wojnach będziemy jedynie czytać w podręcznikach historii – mówi. – Aktualne wydarzenia na Ukrainie mocno i brutalnie zweryfikowały dotychczasowe komfortowe poczucie stabilnego i trwałego bezpieczeństwa – dodaje.

W sytuacji, gdy powszechnie brakuje personelu medycznego, młodzi lekarze powinni jak najszybciej trafiać do poradni czy oddziałów szpitalnych, czyli tam, gdzie są najbardziej potrzebni.

– Natomiast powinny być regularnie przeprowadzane ćwiczenia z udziałem różnych jednostek szpitalnych i zespołów ratownictwa medycznego na wypadek zaistnienia nagłych zagrożeń związanych z działaniami wojennymi czy atakami terrorystycznymi. W rzeczywistości tego typu ćwiczenia odbywają się, jednak mają jedynie charakter sporadyczny – podkreśla ekspert.

Jak tłumaczy dalej, niezależnie od obecnego kryzysu militarnego od wielu lat prowadzone są kursy pierwszej pomocy dla osób prywatnych i różnych grup zawodowych oraz szkolenia z kwalifikowanej pierwszej pomocy dla funkcjonariuszy niemedycznych służb ratowniczych i porządkowych, w tym między innymi dla funkcjonariuszy policji i straży pożarnej, ratowników WOPR, GOPR.

– Szkoleniami zajmują się różne podmioty, najczęściej prowadzone przez doświadczonych ratowników medycznych. Szkolenia z pierwszej pomocy istotnie wpływają na podniesienie ogólnego poczucia bezpieczeństwa i społecznej świadomości na temat konieczności udzielania pierwszej pomocy w nagłych zagrożeniach zdrowotnych, takich, jak zawał mięśnia sercowego czy w urazach – informuje i dodaje, że szkolenia z pierwszej pomocy muszą być powszechne.

Większe zapotrzebowanie na kadry medyczne

Roman Szopa, kanclerz Wyższej Szkoły Planowania Statystycznego w Dąbrowie Górniczej, zapytany, czy od czasu wybuchu wojny na Ukrainie zwiększyło się zainteresowanie kierunkami związanymi z bezpieczeństwem, w tym na kierunkach dla ratowników medycznych, pielęgniarek, przyznaje, że „kierunki studiów Ratownictwo Medyczne i Pielęgniarstwo cieszą się nieustającym zainteresowaniem”.

– Fakt wybuchu wojny na Ukrainie dodatkowo spotęgował zapotrzebowanie na kadry medyczne. Obecna sytuacja wymusza konieczność bezpośredniej współpracy ratowników medycznych ze służbami związanymi z obronnością i bezpieczeństwem kraju. Wśród studentów Wyższej Szkoły Planowania Strategicznego coraz większą rzeszę stanowią osoby reprezentujące służby mundurowe (policja, straż pożarna, jednostki wojskowe) – wskazuje.

Kurs pierwszej pomocy może pomóc przełamać strach i uratować ludzkie życie

Szopa podkreśla w rozmowie z nami, że udzielanie pierwszej pomocy często ratuje ludzkie życie, jednak, aby tak się stało, należy posiąść odpowiednią wiedzę. – Wiele osób wprost przyznaje, że bałoby się udzielić komuś pierwszej pomocy – mówi i dodaje, że w obawie przed wyrządzeniem szkody lub krzywdy drugiej osobie, ludzie rezygnują z wykonania resuscytacji krążeniowo-oddechowej.

Dodatkowo tłumaczy, że ukończony kurs pierwszej pomocy może pomóc pokonać strach osobom, które nie czują się pewne swoich umiejętności. Dzięki temu szybciej i sprawniej wykonają podstawowe czynności do czasu przyjazdu ambulansu.

– Organizowane przez nas kursy pierwszej pomocy obejmują wykłady oraz praktyczne zadania przeprowadzane w Centrum Symulacji Medycznej, dzięki którym każdy uczestnik zdobędzie niezbędną i fachową wiedzę do tego, aby móc sprawnie udzielić pierwszej pomocy. Jest to wiedza ratująca życie, dlatego warto ją posiadać, bo nigdy nie wiemy, kiedy może nam się przydać – dodaje.

Kto może zapisać się na kurs? Czego można się nauczyć?

Szopa wymienia, że kursy tego typu są na uczelni realizowane powszechnie dla uczniów szkół różnego typu: szkoły podstawowe, średnie, a nawet przedszkola.

– Dość dużym zainteresowaniem cieszą się też zajęcia przygotowane dla rodziców ,,Pierwsza pomoc dla dziecka”. Dodatkowo Wyższa Szkoła Planowania Strategicznego prowadzi szkolenia Kwalifikowane Pierwszej Pomocy, które kończą się egzaminem państwowym oraz uzyskaniem certyfikatu dającym tytuł Ratownika (niemedycznego) – chwali.

Szopa nie ukrywa, że kursy cieszą się dużym zainteresowaniem szczególnie w grupach reprezentujących służby mundurowe. – Jako jedyna Uczelnia w Polsce posiadamy dwa Centra Symulacji Medycznej oraz w pełni wyposażony mobilny ambulans, dzięki czemu mamy możliwość realizacji zajęć w warunkach identycznych jak rzeczywiste. Biorąc pod uwagę specyfikę kierunków jakimi są Ratownictwo Medyczne i Pielęgniarstwo sprawą nie do przecenienia jest praktyka – podkreśla.

Z kolei w przypadku szkoleń online, sprowadzają się one tylko i wyłącznie do „przekazywania wiedzy teoretycznej”. – W oferowanych przez nas szkoleniach medycznych zdecydowanie nie jest możliwe prowadzenie zajęć tylko w formie zdalnej – wyjaśnia.

Na pytanie o przyszłość kierunków związanych z obronnością i bezpieczeństwem ekspert odpowiada, że właśnie „poczucie bezpieczeństwa jest podstawowym wymogiem prawidłowego funkcjonowania człowieka zarówno w życiu prywatnym, zawodowym, jak i społecznym”.

Obecna sytuacja generuje permanentne zagrożenie nie tylko w kraju ogarniętym wojną, ale także wśród narodów sąsiadujących, będących najbliżej konfliktu – tłumaczy i przypomina, że w Polsce od czasów II wojny światowej nie było tak dużego zagrożenia. W związku z tym, jego zdaniem, nasze społeczeństwo nie wykształciło odpowiedniej odporności psychicznej, a także nie posiada wysoko wykwalifikowanej kadry z zakresu bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego.

– Dlatego też w obecnej sytuacji politycznej nie tylko w Europie istnieje ogromne zapotrzebowanie na wykształcenie specjalistów w tej dziedzinie. Wyższa Szkoła Planowania Strategicznego stara się odpowiadać ofertą edukacyjną na aktualne potrzeby społeczne i zawodowe. W związku z tym prowadzimy studia podyplomowe z zakresu Bezpieczeństwo i Zarządzanie Kryzysowe, które często podejmują również ratownicy medyczni oraz pielęgniarki i pielęgniarze – mówi.

– Nasz absolwent nabywa wiedzę i umiejętności z zakresu: monitorowania i diagnozowania zagrożeń; sytuacji kryzysowych w życiu społeczno-politycznym na różnych szczeblach; kreowania polityki bezpieczeństwa i porządku publicznego; normalizowania sytuacji po wydarzeniach kryzysowych; umiejętności tworzenia zintegrowanych programów zarządzania na wypadek sytuacji kryzysowych. W związku z zaistniałą sytuacją obserwujemy wzrost prestiżu zawodów jakimi są ratownik medyczny i pielęgniarka oraz pielęgniarz. Dlatego kierunki szeroko związane z bezpieczeństwem i obronnością są przez nas rozwijane – tłumaczy.

Moda na szkolenia taktyczne

- Od momentu wybuchu wojny w Ukrainie znacznie zwiększyło się zainteresowanie szkoleniami taktycznymi – mówi nam Dariusz Daro Pollak, C12 Spec. Szkolenia. Jednak zauważa, że trzeba podzielić zainteresowanych na dwie grupy.

Pierwszą z nich są osoby, które nigdy nie strzelały oraz druga grupa, tzw. posiadaczy broni. – Ta pierwsza w małym stopniu zainteresowana była szkoleniami taktycznymi, raczej podstawowymi szkoleniami strzeleckimi – mówi. Pollak podkreśla, że wiele osób chciało zapoznać się z podstawową obsługą broni, zobaczyć, jak to wygląda, jak się strzela, rozkłada i składa broń - i jak tłumaczy – właśnie takich osób było najwięcej.

– Druga grupa zaczęła poszukiwać strzelań taktycznych, strzelań dynamicznych, podczas wysiłku, w sprzęcie takim jak kamizelka i hełm. Ta druga grupa to w większości osoby, które potrafią strzelać, posiadają własną broń. Część z nich to ludzie, z którymi strzelałem, bo w moich szkoleniach jest to naturalny ciąg wydarzeń – szkoleń – mówi i dodaje, że „nie ma tutaj przypadkowej osoby z ulicy, szczególnie w szkoleniach zaawansowanych i trudnych, gdzie bezpieczeństwo i zaufanie do umiejętności musi być dość wysokie”.

Polacy chcą posiadać broń

Pollak przyznaje, że zainteresowanie samym strzelectwem wzrasta z roku na rok, ludzie przestali demonizować broń, bać się jej. Co ciekawe, wiele osób znalazło w strzelectwie świetną formę wypoczynku i rywalizacji. Czym więcej mówi się o sporcie strzeleckim, więcej pokazuje się go w pozytywnym świetle, łatwiej przychodzi nam zaakceptowanie, że nie ma nic złego w strzelectwie.

Dlatego też liczba osób chcących posiadać własną broń z roku na rok jest większa. Po wybuchu konfliktu na Ukrainie, ludzie zaczęli uświadamiać sobie, że umiejętność posługiwania się bronią może okazać się bardzo przydatna. Nic dziwnego, że sporo osób chciałoby umieć strzelać zanim będzie musiało się tej czynności nauczyć w warunkach mniej korzystnych, stresujących, jak np. wybuch konfliktu – tłumaczy.

Kto korzysta z tego rodzaju szkoleń (osoby prywatne czy biznes)?

Jak mówi nam ekspert, ze szkoleń korzystają w większości osoby prywatne, jednak dość mocno powiązane z szeroko rozumianym biznesem. Szkolenia strzeleckie, a w szczególności bardziej specjalistyczne, jak np. taktyczne, to dla przeciętnego Polaka dość duży wydatek.

Musimy pamiętać o bardzo istotnej rzeczy, szkolenia taktycznego nie da się „zaliczyć” na jednych zajęciach. Nie ważne z jakiego rodzaju szkolenia taktycznego chcemy posiąść wiedzę, tego typu szkolenia to cały cykl. Tematyka szkolenia taktycznego jest tak ogromna, że zagłębienie się w nią może nam zająć, dziesięć, dwadzieścia czy sześćdziesiąt godzin, a i tak nie wyczerpie się całej wiedzy na ten temat. Już na samym początku trzeba by wyjaśnić różnice w strzelaniach taktycznych a sportowych – np. dynamicznych, choć oba strzelania mają wspólny mianownik – strzelać celnie i szybko, lecz różnice już są w zachowaniu, poruszaniu się, priorytetów – wyjaśnia.

Zapytany o koszt, Pollak przyznaje, że cena szkoleń taktycznych ma dość spory przekrój, w zależności od tematyki, grupy, zaawansowania, czasu trwania. – Zakres cenowy to od 700 zł do 10 tys. złpodaje.

Jak znaleźć odpowiednich instruktorów?

Ekspert stwierdza, że wbrew pozorom, znalezienie instruktorów nie jest wcale takie łatwe. – Często możemy natknąć się na instruktora świetnie sprzedającego się w mediach społecznościowych, robiącego dużo szumu wokół siebie. Przyciąga to strzelców, natomiast realia i umiejętności w rzeczywistości często okazują się nie takie jak wcześniej stworzony wizerunek – przyznaje.

Rozmówca podkreśla, że rynek pełny jest różnego rodzaju specjalistów. Szukając specyficznego rodzaju szkolenia, należy zwrócić uwagę na instruktora prowadzącego i jego doświadczenie. Czyli jaka jest jego historia – chodzi tu głównie o szkolenia taktyczne. – Nie będzie dobrze prowadził szkoleń taktycznych ktoś, kto nigdy nie miał z nimi nic wspólnego. To też nie daje nam gwarancji, bo oprócz doświadczenia, trzeba umieć przekazywać wiedzę – zauważa.

Ponadto nie zawsze trafiamy na kompetentną osobę w danej dziedzinie. Dlatego, jak tłumaczy, najlepszym wyznacznikiem mogą być opinie znajomych. – Opinie innych o instruktorze to dobry weryfikator. Problem w opinii o szkoleniach jest taki, że niewiele osób biorących w nich udział jest w stanie zweryfikować, czy osoba prowadząca robi to w prawidłowy sposób czy nie. Idealnie, jeżeli na tego samego typu zajęciach brało się udział u kilku instruktorów, mamy wtedy porównanie – mówi i podkreśla, że na każdym szkoleniu należy zadawać pytania i analizować odpowiedzi.

Co z certyfikatami po szkoleniach?

Certyfikaty w zależności od rodzaju szkolenia mają większe lub mniejsze znaczenie. To, że ktoś uczestniczył w danym szkoleniu, nie oznacza, że posiadł odpowiednią wiedzę czy umiejętności.

– Może okazać się, że tego typu certyfikat jest dokumentem przydatnym, możliwe, że przy rozmowie kwalifikacyjnej, w służbach mundurowych, do jakiejś służby, na kurs podwyższający kompetencje, da nam dodatkowe punkty. Myślę jednak, że większość osób szkolących się certyfikat nie ma wielkiego znaczenia. Ważniejsze od niego jest to, czego się nauczyli – wyjaśnia Pollak.

Sprzedaż broni i amunicji systematycznie spada

Właściciel sklepów z bronią w Gun-Center Wiesław Woźnica przyznaje w rozmowie z nami, że zainteresowanie bronią i amunicją najbardziej zwiększyło się w marcu b.r., kiedy sprzedaż wzrosła pięciokrotnie. Natomiast w kolejnych miesiącach sprzedaż systematycznie malała.

– Osoby, które na wiosnę zaczęły wyrabiać pozwolenie na broń w obecnym momencie kończą egzaminy i otrzymują pierwsze promesy na zakup broni. Jeśli chodzi o ostatnie wydarzenia pod Hrubieszowem, mieliśmy zapytania telefoniczne tego dnia, a nawet już po godzinach pracy, kiedy jeszcze panowała panika – zauważa. – Poza tym nie miało to większego wpływu na zainteresowanie – dodaje.

Ceny broni, amunicji i wyposażenia taktycznego stale rosną

Sytuację tę Wiesław Woźnica tłumaczy głównie kursami walut, cenami paliw i energii. – Jeżeli te czynniki się ustabilizują to ceny również. Gorzej wyglądała sytuacja z dostępnością towarów, ale i to już powoli się stabilizuje – uspokaja.

Największym zainteresowaniem cieszy się broń palna, głównie karabinki AR15 w kal. 223 Rem/5,56x45mm i pistolety w kalibrach 22LR i 9 mm oraz amunicja do nich – wymienia.

Kto kupuje broń? Woźnica przyznaje, że nabywają ją głównie mężczyźni, ale zdarzają się także kobiety, a czasem nawet całe rodziny. – Broń kupują do celów sportowych i kolekcjonerskich, zdarzają się także klienci myśliwi, którzy może stanowią 5 proc. całej naszej klienteli – mówi. Jednocześnie dodaje, że od czasu wybuchu wojny znacznie zwiększyło się zainteresowanie bronią wśród osób prywatnych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Zainteresowanie strzelectwem wzrasta z roku na rok. Ekspert: Ludzie przestali demonizować broń, bać się jej. Ile to kosztuje? - Strefa Biznesu

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia