Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mariusz Kowalski zaprasza na premierę "Kosmicznej suity" (video)

tnt
Wśród instrumentów, na których gra Mariusz Kowalski, jest japoński flet hulusi.
Wśród instrumentów, na których gra Mariusz Kowalski, jest japoński flet hulusi. Szymon Wykrota
Ma opinię człowieka, który gra na wszystkim. Nie zamyka się w jednym gatunku muzyki: dla niego metal, industrialne dźwięki i poezja śpiewana to codzienność. Nienawidzi grać z nut, ale udało mu się nagrać płytę z Łódzką Orkiestrą Symfoniczną. Mariusz Kowalski przedstawia "Kosmiczną suitę".

"Kosmiczna suita" brzmi znajomo… Czy to aby nie jakaś powtórka? - Rzeczywiście, parę lat temu graliśmy taki spektakl, gdzie najpierw były utwory industrialno - kosmiczne, a w drugiej części - muzyka ziemi, ale wspólna jest tylko nazwa - zaznacza Mariusz Kowalski.

Z ORKIESTRĄ SYMFONICZNĄ

Najnowsza płyta także jest dwuczęściowa, a można na niej usłyszeć Łódzką Orkiestrę Symfoniczną i Marlenę Beresińską, która już śpiewała z Mariuszem. "Kosmiczna suita"…

- Kosmos, pierwsza część, jest uniwersalny, tajemniczy. Można domniemać, co jest w kosmosie, bo przecież niewielu tam było. Tajemniczość podkreślają łacińskie teksty z ewangelii świętego Mateusza - opowiada muzyk. - Druga część to Gaja, czyli ziemia. Tu jest piosenka "Ma Africa", do której powstał teledysk, a w nim jest wszystko to, o czym świat wie, ale nie chce na to patrzeć. Zdjęcia z misji mówią same za siebie…

NAUCZYŁ SIĘ PO ZŁOŚCI

Na płycie śpiewa Marlena, gra orkiestra i Mariusz - na 15 instrumentach.
- Pierwsza była gitara klasyczna, potem w Thornie elektryczna, ale jak przyszło do komponowania, to gitara nie pozwoliła mi zagrać całego spektrum melodii. Zacząłem grać na fortepianie - mówi Mariusz.

Potem pojawił się duduk, o dźwięku znanym z "Pasji" i "Gladiatora", na którym nauczył się grać od Armeńczyka, didgeridoo - instrument "zazdrosny", przy którym trzeba być w pełni sił, ze względu na niezbędną cyrkulację powietrza, flet perski - do którego niektórzy muszą spiłować sobie dwójkę, by go utrzymać, fletnia Pana, cała gama bębnów…
- To nie przychodzi samo, teraz uczę grać na dudku innych, ale zanim sam się nauczyłem, musiałem ciężko trenować - opowiada Mariusz i przypomina sobie: - Chyba to zaczęło się tak, że ktoś miał przyjść z jakimś instrumentem, ale mnie olał, więc nauczyłem się grać.

Kiedy znajomi dowiedzieli się o jego pasji, zaczęli zwozić mu różne instrumenty. Teraz ma ich całą kolekcję, a można je usłyszeć na kolejnych płytach.

DLA SIEBIE

Chociaż zna nuty, nie korzysta z nich na scenie.

- Nuty są potrzebne, ale raz grałem z dziewczyną, która zgubiła nuty, i nie mogła zagrać. Zbuntowałem się przeciw nim już w ognisku muzycznym, kiedy pochwaliłem się panu własną kompozycją, a on mnie zrugał. Potem było tak samo. Wolę stawiać na kompozycję, niż przyjmować muzykę odtwórczo - dodaje. - Kiedy gram, używam wyobraźni.

Słuchacze jego muzyki także podczas koncertów zamykają oczy i marzą. Gdzie są? - Moich płyt słuchają ludzie ukształtowani. Czasem mówią mi, z czym im się ona kojarzy, a ja nie rozwiewam ich marzeń - opowiada. - Ja też przeżywam muzykę na scenie, zdarza mi się płakać, ale przeżywam ją dla siebie. Jeśli komuś się nie podoba, trudno. Takie jest to granie - albo się je czuje, albo nie. Nie ma muzyki dla każdego.

Premiera "Kosmicznej suity"

Premiera "Kosmicznej suity"

Premiera płyty "Cosmic Suite" oraz jubileusz XX-lecia pracy artystycznej Mariusza Kowalskiego to okazja do spotkania w piątek, 4 marca w klubie Łaźnia przy ulicy Żeromskiego 56 w Radomiu. Początek imprezy godzinie 19.

W programie: pokaz filmu "Muzyka moim życiem" autorstwa Mariusza Kowalskiego, rozmowa z kompozytorem oraz podpisywanie płyt. Na spotkaniu będzie można także kupić inne płyty artysty. Wstęp wolny.

O LUDZIACH

Jednak w piątek nie zobaczymy "Kosmicznej suity" na scenie. - Chciałbym kiedyś zagrać tą płytę na koncercie, ale to wielkie przedsięwzięcie logistyczne. W orkiestrze symfonicznej trzeba perfekcyjnie nagłośnić każdy instrument, do tego potrzebna jest scenografia, konsoleta, dźwiękowiec… - mówi Mariusz. - Ten koncert ma odpowiednio zabrzmieć, wywrzeć wrażenie na słuchaczach. Nie można tego zrobić za pomocą półśrodków.

Obejrzymy za to film, zmontowany zza kulis 20 lat grania Kowalskiego. - To film o ludziach, o mnie, o moich przyjaciołach. Trochę o Thornie, o Piotrku Dąbrówce, o wszystkich, którzy tworzą ze mną muzykę. To ujęcia zza kulis, bardzo osobiste momenty. To dzięki tym ludziom, dzięki osobistym relacjom z - mówi Mariusz, i zapowiada, że na koncerty jeszcze przyjdzie czas.

Przyjdzie czas także na kolejne części "Kosmicznej suity", bo w założeniu jest to tryptyk, a kontrakt na następne płyty już został podpisany.
- To, co robię mnie nie nudzi. Thorn, poezja śpiewana, której jestem producentem i muzyka industrialna wspaniale się równoważą - dodaje Kowalski. - Chcę komponować, produkować, jestem w tym dobry. Następne utwory już mam w głowie - uśmiecha się.

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie