Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

20 dni po wielkim wybuchu Bejrut wciąż jest w szoku. Zobaczcie niesamowite zdjęcia z epicentrum! (DUŻO ZDJĘĆ)

Maksym Sijer
Wyobraźmy sobie taki wybuch w Kielcach, z epicentrum na Rynku. Najprawdopodobmiej całe śródmieście zostałoby zrównane z ziemią a mniejsze lub większe zniszczenia widoczne byłyby w najbardziej oddalonych dzielnicach, od Ślichowic po Cedzynę. Wydarzenia z Bejrutu relacjonuje kielczanin Maksym Sijer.

Choć minęło już 20 dni od katastrofy mieszkańcy Bejrutu są wciąż w szoku. Ci z dalszych od portu dzielnic przyjeżdżają całymi rodzinami na wzgórze w jego pobliżu aby oglądać obraz zniszczeń. I wciąż nie mogą uwierzyć w to, co się stało.

Katastrofalna wiadomość obiegła świat 4 sierpnia. W porcie w Bejrucie doszło do potężnej eksplozji, w której zginęło ponad 200 osób a 8000 zostało rannych. W jednym z portowych magazynów eksplodowało około 3000 ton saletry amonowej (prawdopodobnie nielegalnie przechowywanej). Oficjalna wersja podaję, że stało się to na skutek pożaru wywołanego podczas źle prowadzonych prac remontowych w sąsiednim magazynie. Siła wybuchu była tak potężna, że fala uderzeniowa była odczuwalna na oddalonym o ponad 200 kilometrów Cyprze.

Port wyparował

Część magazynowa portu niemalże wyparowała. Zostały tylko stalowe wzmocnienia. Ze statków w tym czasie zadokowanych obok zostały tylko skorupy. Całkowitemu zniszczeniu uległy także ogromne silosy zbożowe, które paradoksalnie uchroniły zachodnią część wybrzeża od ogromnych zniszczeń, przyjmując na siebie siłę wybuchu. Silosy te odpowiadały nie tylko za rezerwę żywieniową Libanu ale także sąsiadującej z nim Syrii. Był to jeden z największych portów w tym regionie Morza Śródziemnego. Wybite szyby i inne uszkodzenia raportowano w całym mieście, jednakże główne zniszczenia objęły chrześcijańskie dzielnice zlokalizowane przy porcie, między innymi Mar Mikhael oraz Burdż Hammud. Szacuję się, że 250-300 tysięcy osób musiało opuścić swoje domy. Budynki, w których mieszkali w mniejszym lub większym stopniu zostały uszkodzone i przebywanie w nich jest niebezpieczne. Setki domów i dziesiątki ogromnych wieżowców wyglądają dziś jakby w Bejrucie znów toczyła się wojna domowa. Mimo, że upłynęło już 20 dni od eksplozji wciąż na ulicach można dostrzec hałdy szkła i gruzu. Trwa wielkie sprzątanie. Na razie nikt głośno nie mówi o odbudowie, ponieważ straty szacuję się na 10-15 miliardów dolarów a Liban obecnie jest jednym z najbardziej zadłużonych krajów na świecie. Ponadto kraj zmaga się z kryzysem finansowym (banki nie działają, mieszkańcy mają przyznane limity na wyciągnięcie gotówki (100 dolarów na miesiąc) a kurs funta libańskiego w odniesieniu do 1 dolara skoczył z 1500 do 6000-7500). W efekcie sytuacja ta doprowadziła kilka dni po wybuchu do protestów i zamieszek, w rezultacie których premier z rządem podali się do dymisji. Liban zmaga się również z szybko pogarszającą się sytuacją epidemiologiczną z powodu koronawirusa. Władze ponownie wprowadziły lock down kraju oraz godzinę policyjną. Ulice patroluje wojsko, które zastąpiło nie radzącą sobie z chaosem policję.

Pomoc płynie także z Polski

Od samego początku tej wyjątkowej sytuacji w Libanie działają organizacje humanitarne, bez których kraj by sobie nie poradził. Z Polski są to Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej (PCPM) oraz organizacja katolicka Pomoc Kościołowi w Potrzebie (PKWP). Kilka dni po wybuchy na miejscu z misją pomocową byli także polscy strażacy z grupy poszukiwawczo-ratowniczej a w miniony piątek, 21 sierpnia, polski samolot wojskowy dostarczył 12 ton środków czystości, lekarstw i... zabawek dla dzieci. Sytuacja poszkodowanych jest dramatyczna. Brakuje podstawowych środków czystości, odzieży, żywności, lekarstw. Mówi się, że również, że z tych samych powodów Kościół Maronicki, jeden z najstarszych kościołów wschodnich w Libanie odpowiadający między innymi za oświatę, będzie zmuszony do zamknięcia około 350 szkół - brak pieniędzy na wypłaty dla nauczycieli mimo iż ci sami "obcinają" sobie wynagrodzenie, a dzieciaki wylądują na ulicy jako żebracy. Pogarszająca się sytuacja Libańczyków odbije się także na imigrantach przebywających w tym kraju a na 4,5 mln Libańczyków jest około 800 tysięcy Palestyńczyków a od 2011 roku, od początku wojny w Syrii, przybyło do tego maleńkiego kraju dodatkowe 1.5-2 miliony syryjskich uchodźców.

Jeszcze nie tak dawno Liban był nazywany Szwajcarią Bliskiego Wschodu a Bejrut jego Paryżem. Ale to przeszłość, która prawdopodobnie nigdy nie wróci. Teraz nikt tam nie jest pewny swojej przyszłości.

Maksym Sijer jest absolwentem III Liceum Ogólnokształcącego w Kielcach i Akademii Sztuki Wojennej w Warszawie. Obecnie doktorant Uniwersytetu Warszawskiego. Specjalizuje się w wojnie informacyjnej i zagrożeniach hybrydowych. Do Libanu, a wcześniej na Cypr, pojechał w ramach praktyki dziennikarskiej.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: 20 dni po wielkim wybuchu Bejrut wciąż jest w szoku. Zobaczcie niesamowite zdjęcia z epicentrum! (DUŻO ZDJĘĆ) - Echo Dnia Świętokrzyskie

Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie