Aleksander Kossakowski pobiegł po brązowy medal mistrzostw świata
29-letni biegacz startujący z przewodnikiem Krzysztofem Wasilewskim uzyskał wynik 4:08.34, który jest jego rekordem życiowym.
- Mimo że nie jest to nasz pierwszy krążek tego koloru na tego typu zawodach, to jest on dla mnie najważniejszy z wielu powodów. Po wszystkich zdrowotnych perypetiach, z którymi się zmagałem przed, po i w trakcie igrzysk w Tokio, nie sądziłem, że będzie mnie stać jeszcze na bieganie na życiowym poziomie. Poprawiony rekord życiowy w finale Mistrzostw Świata potrafi ucieszyć, tym bardziej wiedząc, że nie jest to jeszcze granica naszych możliwości. Srebro wyprzedziło nas zaledwie o 8 setnych sekundy, ale w przyszłym roku będą aż dwie okazje, by wyszarpać je Japończykom
- dzielił się swoimi wrażeniami w mediach społecznościowych Aleksander Kossakowski, który obecnie mieszka w Radomiu, ale bardzo często odwiedza rodzinne Kielce.
Dla kielczanina to trzeci medal mistrzostw świata. Po brązowe medale sięgał już w Londynie i Dubaju. - Czy powiedziałem, że sport potrafi zaskakiwać? Nie potrafi robić tego tak jak moja Ewelka, która wraz ze swoją mamą Beatką i Kasią - żoną Krzysia, przyjechały do Paryża na nasze starty robiąc nam cudowną niespodziankę. Knuły ten przyjazd za naszymi plecami od dawna, a gdy po biegu eliminacyjnym, będąc jeszcze na bieżni usłyszałem, że Ewela jest na trybunach, radości mojej końca nie było. Wasz doping był niesamowity - dodał Aleksander Kossakowski.
- Paryskie Mistrzostwa Świata są dla mnie wyjątkowe również z jednego powodu - te wszystkie emocje mogłem dzielić z moim fantastycznym przyjacielem Krzysztofem. Nie ma ludzi niezastąpionych, a Ty jesteś wyjątkiem potwierdzającym regułę. Ciesze się, że mogliśmy znowu wspólnie dobrze się bawić na bieżni - powiedział medalista mistrzostw świata z Kielc.
Kossakowski i Wasilewski współpracują od pięciu lat. W Paryżu należeli do faworytów i nie zawiedli.
Bieganie trenuje od gimnazjum. Tata wysłał go na obóz lekkoatletyczny z trenerem KKL Kielce Krzysztofem Jóźwikiem.
- On zaszczepił we mnie ducha rywalizacji. Ja chciałem trenować, ale dla siebie, żeby mieć sylwetkę, wydolność. A trener Jóźwik przekonał mnie do rywalizacji. Szybko przyszły efekty ciężkiej pracy. Zacząłem zdobywać medale, trafiłem do reprezentacji Polski - mówił nam w jednym z wywiadów Aleksander Kossakowski z Kielc, który w wolnych chwilach i przed startami lubi słuchać muzyki.
Rodzina jest z niego dumna, zawsze była i jest dla niego ogromnym wsparciem.
- Bardzo dziękuję im za wsparcie. Za to, że stwarzają mi świetne warunki do trenowania i są ze mną zawsze, na dobre i na złe. Super, że tak mnie wspierają, mało osób ma pod tym względem tak fajnie, jak ja - podkreślił Aleksander Kossakowski.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?