MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Autobusy bez hamulców

Marek ZIÓŁKOWSKI, <a href="mailto:[email protected]" target="_blank" class=menu>[email protected]</a>
Premiera w Polsce - komfortowy neoplan cityliner N1216HD.
Premiera w Polsce - komfortowy neoplan cityliner N1216HD. R. Felczak

Wystarczy, że zasiądzie za kierownicą autobusu o napędzie hybrydowym. Polska premiera tego cacka odbyła się w środę na targach Transexpo 2006 w Kielcach.

Autobusy napędzane tradycyjnym paliwem wciąż są na topie, ale przewoźnicy szukają pojazdów tańszych w eksploatacji, np. na sprężony gaz ziemny. Zaczyna się do niego przekonywać coraz więcej firm przewozowych. Po Radomiu jeździ już 15 wozów napędzanych gazem. Szesnasty dojedzie za kilka dni, bo zaraz po wyprodukowaniu pojechał na wystawę do Hannoveru, zaś stamtąd na Transexpo do Kielc.

BATERIE NA DACHU

"Gazowiec" w radomskich barwach wzbudzał zainteresowanie zwiedzających, ale prawdziwym hitem okazał się inny solaris. Hybrydowy! Na pierwszy rzut oka przegubowy autobus niczym nie różnił się od innych. Wystarczyło jednak zerknąć na jego dach, żeby zobaczyć żółty "garb". To baterie, dzięki którym taki autobus może spalać mniej paliwa.

- Energia wytworzona podczas hamowania lub pochodząca z nadwyżki mocy silnika w trakcie jazdy jest gromadzona w tych bateriach. Potem jest wykorzystywana do napędu autobusu - wyjaśnia zasady działania napędu hybrydowego Krzysztof Olszewski, współwłaściciel działającej pod Poznaniem firmy, która wyprodukowała tego solarisa. - Pozwala to zaoszczędzić do 43 procent paliwa.

Ciekawostką jest to, że w wozie z napędem hybrydowym kierowca prawie w ogóle nie musi używać hamulców. Wystarczy, że zdejmie nogę z pedału gazu. Dla naszych kierowców, przyzwyczajonych do częstego "wrzucania na luz", opanowanie tej nietypowej techniki jazdy stanowiłoby zapewne spore wyzwanie. Na razie nie muszą się jednak martwić, bo jest tylko jeden taki solaris i to przeznaczony na eksport.

WYŚWIETLAJĄ KAWĘ

Transexpo to największa impreza w Polsce, zorganizowana z myślą o fachowcach z branży komunikacyjnej. Nic zatem dziwnego, że każdy szanujący się producent autobusów lub części do nich chce jak najlepiej zaprezentować swoje wyroby. Na przykład przedstawiciele firmy z Mielca zachęcali przewoźników do zainteresowania się produkowanymi przez nich kasownikami i elektronicznymi wyświetlaczami. Te ostatnie stają się już normą w autobusach miejskich. Znacznie rzadszy to widok w wozach dalekobieżnych.

- Wiele "pekaesów" nadal wkłada za przednią szybę tablice ze sklejki, na których są namalowane nazwy miejscowości docelowych. Nasze wyświetlacze nie tylko są lepiej widocznie, szczególnie w nocy, ale przede wszystkim mają ogromne możliwości wgrywania napisów - mówi Wacław Graniczka, prezes mieleckiej firmy.

Na dowód tego jedno wciśnięcie guziczka i na wyświetlaczu pojawia się napis "Mielec". Kolejny przycisk i pod nazwą miejscowości docelowej zaczynają przesuwać się nazwy miast, przez które przebiega trasa kursu. A za chwilę do podróży PKS-em zachęca pasażerów hasło "Kawa gratis!".

MIŁO POMARZYĆ

Silniki, skrzynie biegów, oleje, smary, fotele, wyświetlacze, lusterka, kasowniki oraz oczywiście już skompletowane autobusy - te i wiele innych rzeczy przyciągnęły fachowców z całego kraju, a także zza granicy Polski. Mogłoby się wydawać, że to rzeczy głównie dla ludzi z firm przewozowych, a nie dla organizatorów komunikacji miejskiej. Robert Czapla, dyrektor warszawskiego Zarządu Transportu Miejskiego, przekonuje jednak, że na Transexpo na pewno nie miał powodów do nudzenia się.

- Ogłaszając przetargi na obsługę linii musimy wiedzieć, czego żądać od startujących w nich firm. Od ubiegłego roku wymagamy w nowych wozach klimatyzacji. Przegubowe MAN-y kupione przez firmę Adama Michalczewskiego z Radomia już ją mają. Teraz ogłaszamy kolejne dwa przetargi. Chcemy, żeby nowe autobusy były już nie tylko klimatyzowane, ale także podglądane przez kamery - zdradza Robert Czapla.

- Warszawa stawia nam duże wymagania, ale i płaci też więcej niż dostajemy w Radomiu. Niewykluczone, że wystartuję w kolejnym przetargu w stolicy - mówił Adam Michalczewski.

Tymczasem w takich miastach jak Radom przewoźnicy sprowadzają głównie autobusy używane z Zachodu. To pozwala w niewielkim stopniu "odnowić" zniszczony tabor. Niektóre jeżdżące tam autobusy już dawno stały się pełnoletnie. Zakupy większej liczby fabrycznie nowych wozów, poza stolicą, to jednak rzadkość. Dla pasażerów nowe autobusy pozostaną tylko w marzeniach. Zwłaszcza "hybrydy".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie