Według naszych nieoficjalnych informacji, około godziny 17:15-20 wieża kontroli lotów straciła kontakt ze śmigłowcem TVN 24, zwanym "Błękitnym", z którego pokładu od rana relacjonowano Air Show 2015.
Organizatorzy Air Show nie przerwali pokazów. Policyjny śmigłowiec, który krążył w okolicach Radomia, odnalazł maszynę leżącą na boku na polu w Natolinie, około 1-2 kilometrów od terenu lotniska na Sadkowie. Wokół rozległy się też sygnały karetek pogotowia, wozów straży pożarnej i policji. Wkrótce potem wystartował też wojskowy W-3 Sokół, który pełnił rolę maszyny SAR (ratownictwo i ewakuacja).
Większość widzów mogła nawet tego nie zauważyć, gdyż na niebie prezentowały się w tym czasie m.in. radomskie Orliki.
W "Błękitnym" było dwóch mężczyzn: pilot i operator kamery. Obaj opuścili kabinę o własnych siłach.
- Z informacji, które dostaliśmy ze szpitala wynika, że mężczyźni doznali niegroźnych dla zdrowia potłuczeń. Diagnostyka wykazała, że nie odnieśli poważniejszych obrażeń - powiedziała Alicja Śledziona, rzecznik mazowieckiej policji w Radomiu.
Jak podała stacja TVN 24, śmigłowiec był świeżo po badaniach technicznych. Z naszych obserwacji wynika, że maszyna przez kilka godzin tkwiła w zawisie (śmigłowiec stoi w miejscu na pewnej wysokości) z tyłu strefy widzów. Tylko dwukrotnie przeleciała nad strefą pokazów.
Wyjaśnianiem tego incydentu lotniczego zajmie się teraz prokuratura i Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?