MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Badają okoliczności wypadku w Dziurkowie

Agnieszka Witczak, współpraca Marcin Genca
Do potrącenia ośmioletniej Agatki doszło pierwszego dnia szkoły na przejściu dla pieszych w Dziurkowie koło Lipska.
Do potrącenia ośmioletniej Agatki doszło pierwszego dnia szkoły na przejściu dla pieszych w Dziurkowie koło Lipska. M. Skorupa
Służby ratunkowe z Opola Lubelskiego nie miały sygnału o tragicznym potrąceniu dziecka koło Lipska.

Powracamy do sprawy wypadku drogowego, który miał miejsce 1 września w Dziurkowie w powiecie lipskim. Potrącenie ośmioletniej Agatki przez samochód, a szczególnie sposób i czas udzielenia jej pomocy budzi kontrowersje internautów. Znamy już nowe wątki w sprawie.

Akta w sprawie potrącenia dziewczynki trafiły w czwartek do Prokuratury Rejonowej w Lipsku.

- Będą wyjaśniane okoliczności wypadku. Nic nie wskazuje na to, by sposób udzielenia pomocy poszkodowanej dziewczynce miał wpływ na jej dalszy stan - mówi Zbigniew Lenart, szef prokuratury w Lipsku.

RÓŻNICA CZASU

Sprawdziliśmy godziny zgłoszeń wypadku służbom ratunkowym w Lipsku. O 15.10 sygnał przyjęli dyżurni policji i straży. Ten ostatni zawiadomił o wypadku dyspozytorkę pogotowia ratunkowego. W bazie pogotowia w momencie przyjęcia zgłoszenia została utrwalona godzina 15.07. Jak to możliwe, że zapis wskazuje trzyminutową różnicę, sugerującą, że pierwszą z poinformowanych jednostek było pogotowie?

- To wynika z braku synchronizacji czasu w systemach powiadamiania. Nie nastąpił błąd w rejestracji, nie doszło do awarii czy matactwa. Nie nawet możliwości, by ktoś celowo coś zmienił, bo jest to trwały zapis - wyjaśnia Janusz Szylar, komendant Państwowej Straży Pożarnej w Lipsku.

Wyjaśnijmy raz jeszcze: straż i pogotowie mają dwa odrębne systemy zapisu zgłoszeń. Czas biegnie w nich "inaczej": w straży zegar wskazuje 15.10, a ten w pogotowiu późni się trzy minuty.

KONTAKT DO OPOLA

Od internautów otrzymaliśmy sygnały, że informacja o wypadku została jednak przekazana z Dziurkowa dużo wcześniej niż wskazują zapisy. Anonimowi rozmówcy twierdzą, że z miejsca wypadku dzwoniono z telefonu komórkowego na numer 112, ale kontakt podjęły służby z położonego za Wisłą Opola Lubelskiego.

- To norma, że wszystko "ściąga" tam, gdzie indziej nie ma mowy dodzwonić się, wykręcając numer alarmowy z "komórki" - podkreśla jeden z nich.

SŁUŻBY ZAPRZECZAJĄ

Rzecznik straży pożarnej w Opolu Lubelskim poinformował nas jednak, że 1 września nie przyjęto tam żadnych wezwań i informacji o wypadku w Dziurkowie. Podobną informację przekazał nam dyrektor tamtejszego pogotowia: "W ewidencji stacji nie ma żadnych sygnałów o zgłoszeniu wypadku w powiecie lipskim w ciągu całego dnia".

Internauci twierdzą, że dzwoniono po pomoc również z telefonów stacjonarnych i to wcześniej niż wskazują na to zapisy lipskich służb ratunkowych. Sprawę może lepiej wyjaśni Prokuratura Rejonowa w Lipsku, do której w czwartek wpłynęły akta tej sprawy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie