Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bałagan przy przysuskich targowiskach

Redakcja
Trzeba przejść poboczem, narażając się na potrącenie i pokonać głęboki rów, by dostać się na obskurny plac targowy. Tysiące klientów wybiera targ przy stadionie w Przysusze.
Trzeba przejść poboczem, narażając się na potrącenie i pokonać głęboki rów, by dostać się na obskurny plac targowy. Tysiące klientów wybiera targ przy stadionie w Przysusze. Antoni Sokolowski
Na nic zdało się oddanie nowych targowisk w Przysusze, bo stare nadal działają, a chaos związany z handlem wciąż trwa.

Nowoczesne hale, utwardzony plac, parkingi, wiaty dla sprzedających, sanitariaty - to wszystko, zbudowane za miliony złotych, miało uporządkować targ w Przysusze. Rzeczywiście powstał plac targowy, ale stare nadal działają i skutki tego chaosu są opłakane.

W każdy wtorek, który jest dniem targowym w Przysusze, zjeżdżą się do miasta tysiące klientów i setki kupców. Gorzej, że stary targ, działający na prywatnym terenie przy stadionie nadal działa. A drogi dojścia i dojazdu są prowizoryczne.

MIAŁ BYĆ PORZĄDEK

Po oddaniu nowoczesnego targowiska przy ulicy Radomskiej, tymczasowo działający plac przy stadionie miał przestać istnieć. Tak zapowiadały władze Przysuchy, kierując się choćby tym, że handel urąga wszelkim warunkom cywilizacyjnym.

Jednak w ostatni wtorek handel na starym placu wciąż kwitł. Wygląda to jak najgorzej: drogą krajową, między ciężarówkami i pędzącymi samochodami, przeciskają się piesi, by dojść pod stadion. Na poboczu drogi krajowej też stoją sprzedawcy. Wystarczy chwila nieuwagi, aby doszło do tragedii. Odcinek trasy krajowej, to koszmar, bo stanowi on główne dojście do targowiska. Żeby tam dotrzeć, trzeba jeszcze przejść głęboki rów, przy krajówce. Ludzie chodzą, jak chcą, często nie patrząc na znaki i nie dbając o przepisy. W tym miejscu nie ma barierek, ani chodników. Pobocza drogi upodobali sobie sami klienci targowiska i z braku lepszego miejsca do parkowania, tu zostawiają swoje samochody.

Na samym targu jest pełno śmieci, kurzu, czasami błota, nie ma toalet.

- Jak przypili potrzeba, to sikamy między samochodami, bo tak jest najwygodniej - bez ogródek mówi jeden z kupców.

MNIEJSZE OPŁATY

W ostatni wtorek widzieliśmy, jak policjanci co rusz zatrzymywali pieszych łamiących przepisy, zabierali ich do radiowozu, karali.

- To karanie nic nie da, bo przecież na targ pędzi cała rzeka ludzi - kiwali głowami handlarze.

Jakby tego było mało, obok nowoczesnego targowiska, z halami i wiatami, powstało kolejne targowisko na prywatnym terenie. Też nie jest utwardzone, także jest prymitywne. Jednak i na tym prywatnym placu także ustawiają się handlarze.

- Tu mamy dużo niższe opłaty. Jeżeli za rezerwację i wjazd samochodu zapłacimy pod halami powiedzmy 20 złotych, to na prywatnym placu, na klepisku, zapłacimy 10 złotych, albo i jeszcze mniej - mówi jeden z handlarzy.

Zysk 10 złotych, to dużo, a klientom nie przeszkadza spacer w kurzu, na udeptanej ziemi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie