Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Barabanienie to jest coś! - przekonuje Marian Rachudała z Iłży (video)

Ewelina WITKOWSKA
Marian RachudałaMa 72 lata. Pochodzi i mieszka w Iłży. Na barabanie gra od ponad 30 lat, solistą jest od 29. Były pracownik fabryki samochodów ciężarowych w Starachowicach z filią w Iłży. Od 16 lat na emeryturze. Gra również na saksofonie w iłżeckiej orkiestrze. Kocha ludzi i lubi z nimi przebywać.
Marian RachudałaMa 72 lata. Pochodzi i mieszka w Iłży. Na barabanie gra od ponad 30 lat, solistą jest od 29. Były pracownik fabryki samochodów ciężarowych w Starachowicach z filią w Iłży. Od 16 lat na emeryturze. Gra również na saksofonie w iłżeckiej orkiestrze. Kocha ludzi i lubi z nimi przebywać.
Każdego roku o północy z soboty na niedzielę wielkanocną wstaje, by przewodzić iłżeckim barabaniarzom. I tak od 30 lat!

Barabanienie

Barabanienie

To iłżecki zwyczaj zwiastowania Zmartwychwstania Pańskiego. Znany jest od 400 lat. O północy z wielkiej soboty na wielka Niedzielę dziesięciu mężczyzn chodzi po ulicach Iłży z wielkim bębnem, barabanem. Dwóch mężczyzn niesie baraban i go przytrzymuje, gdy pozostałych ośmiu na nim gra na kilkuminutowych postojach. Barabaniarze kończą grę przed 6 rano przed kościołem w Iłży, gdzie zwołują wiernych na rezurekcję.

Tradycje barabanienia kochają również mieszkańcy Iłży, którzy co roku proszą, by zagrać pod ich domami.
- Niestety mamy ograniczony czas a chętnych jest wielu i musimy odmawiać - tłumaczy pan Marian. - Musielibyśmy chodzić dwie noce, żeby być wszędzie tam, gdzie nas zapraszają.

CZŁOWIEK ORKIESTRA

Za barabaniarzami podążają mieszkańcy, którzy cały rok czekali na tę noc. To bardzo schlebia bębniarzom.

Jednak podczas barabanienia zdarzają się również i przykre niespodzianki.
- Jednego roku pękła nam skóra na barabanie, mieliśmy na szczęście zapasową, ale, że nie była odpowiednio zaimpregnowana, na zakończenie przed kościołem pękła drugi raz - opowiada solista. - Od tamtej pory zawsze mamy już przygotowaną zapasową.

Pan Marian kończy grę na barabanie o 6 rano w niedzielę wielkanocną. Kilka minut później zaczyna też grę na saksofonie w iłżeckiej orkiestrze podczas rezurekcji.
- Po mszy śniadanie i wreszcie mogę odespać - mówi solista.

FAN OD ZAWSZE

Żeby zostać barabaniarzem trzeba był iłżaninem i cieszyć się szacunkiem wśród ludzi. Panu Marianowi się udało.

- Od dziecka chodziłem po nocach za barabaniarzami i marzyłem o tym, by kiedyś zagrać - wspomina. - W końcu jeden z nich się rozchorował i ktoś go musiał zastąpić. Próbowało kilka osób i nie dali rady. W końcu ja sobie poradziłem i tak gram już od lat.

Zainteresowani barabanieniem są również wnukowie pana Mariana.
- Chodzą już i grają ze mną, niestety w tym roku nie mogli zagrać - mówi solista. - Jeden z nich marzy o graniu jako solista.

Jak mówi pan Marian, chętnie przekażę mu pałeczkę, ale jeszcze nie teraz.

- Póki jest zdrowie, nie zamierzam rezygnować - zapowiada.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie