Nie zwalnia tempa Bartosz Kołsut, utalentowany akordeonista, radomianin, absolwent Zespołu Szkół Muzycznych w Radomiu. Właśnie wrócił z USA, z trasy koncertowej, a to tylko część jego artystycznych sukcesów.
- To nie wszystko, bo mam przecież wymagające studia w Warszawie, sesję egzaminacyjną, czyli nauka, próby, koncerty i planowanie następnych występów - opowiada Bartosz Kołsut.
Rzeczywiście - najważniejszą sprawą dla Bartka są studia na najważniejszej polskiej uczelni muzycznej - czyli Uniwersytecie Muzycznym Fryderyka Chopina w Warszawie. Tu 20 -letni Bartosz studiuje na I roku, po tym jak rok temu zakończył naukę w Radomiu.
Jak trafić do grona najlepszych, młodych muzyków na świecie? To trudne, bo trzeba grać, jak wirtuoz, a to efekt kilkunastu lat ciężkiej pracy Bartosza Kołsuta.
- Tym razem grałem nie sam, a w duecie z Łukaszem Brzeziną. Jakiś czas temu stworzyliśmy zespół Brzezina/Kolsut Duo. Ponieważ świetnie nam szło, postanowiliśmy wysłać akces do jednego z najbardziej prestiżowych przeglądów muzycznych, czyli IBLA Grand Prize - opowiada artysta.
Trzeba od razu wyjaśnić, że IBLA Grand Prize, zwany powszechnie przez samych muzyków, jako IBLA, to międzynarodowy konkurs muzyki poważnej organizowany corocznie w lipcu w Ragusie na Sycylii we Włoszech. Jego dyrektorem artystycznym jest włoski pianista, Salvatore Moltisanti - osoba niezwykle wpływowa w świecie artystycznym. Najważniejsze jest to, by zostać zaproszonym na IBLĘ, a o to nie jest łatwo. Uczestnicy rekrutują się z całego świata i setki pianistów, śpiewaków, kompozytorów i instrumentalistów z najdalszych stron zostaje wyselekcjonowanych do wzięcia udziału w konkursie na Sycylii.
- Na sam finał na Sycylię zostaje zaproszonych tylko 100 uczestników i wtedy zaczyna się już konkurs o najwyższe trofea. Wybiera się tylko 10 najlepszych i oni otrzymują przywilej: tournee po Stanach Zjednoczonych - dodaje radomianin.
IBLA Grand Prize nie ma ustalonych wymagań programowych. Uczestnicy są zachęcani do grania, w kreatywnej i ciekawej konfiguracji, najlepszych utworów jakie mają przygotowane, nacisk kładzie się na muzykalność, ekspresję i emocje związane z interakcją z sycylijską publicznością.
- Zagraliśmy z Łukaszem krótki koncert muzyki poważnej, spodobał się i trafiliśmy do 10 najlepszych - opowiada artysta.
Renoma IBLI jest tak duża, a prestiż konkursu na tyle znaczący w świecie, że otwiera drzwi do największych sal koncertowych.
Tak też było w przypadku szczęśliwej dziesiątki, w tym Łukasza Brzeziny i Bartosza Kołsuta. Najpierw jednak duet studentów poćwiczył pod okiem samego Salvatore Moltisanti.
- Przygotowaliśmy repertuar, który miał być zaprezentowany podczas trasy w Ameryce. Występy były zaplanowane dla wszystkich laureatów IBLI - dodaje Bartosz Kołsut.
Sama trasa była bardzo ambitna: 13 koncertów, w trzech stanach USA, przez 17 dni pobytu. Muzycy rozpoczęli występy w stanie Wirginia, poprzez Arkansas, a finał wypadł w Nowym Jorku, w Carnegie Hall. Po drodze były takie występy, jak w sala Radford Uniwersity w Wirginii, gdzie widownię stanowiła elita intelektualna. Każdy występ zresztą był przyjmowany entuzjastycznie, a sale zapełnione do ostatniego widza. czasami chętnych na koncerty było tak wielu, że niektórzy nie mieścili się w salach i stali między rzędami krzeseł.
Trzeba dodać, że niewielu Polaków do tej pory występowało w Carnegie Hall, w tej słynnej nowojorskiej sali koncertowej, a jedynym radomianinem, który tam grał, był... Bartosz Kołsut. Było to półtora roku temu i wówczas Bartosz grał jako solista.
- Gra w duecie jest zupełnie innym wyzwaniem. Sami musimy się zgrać na próbach, szukać kompromisów, nowych pomysłów na wspólną grę. To nie jest proste, a tym większe zadowolenie, jak wszystko potem się udaje - opowiada radomianin.
Jak się gra w Carnegie Hall? To dla każdego muzyka stanowi wyzwanie i towarzyszy temu wielka świadomość - jak ważne jest to wydarzenie i to z kilku powodów. Przede wszystkim nowojorczycy znają się na muzyce, chodzą licznie na koncerty, a przy tym chętnie słuchają młodych talentów sprowadzonych ze świata.
- Choć wiedziałem, gdzie będę grał, jak wygląda sam obiekt i sala, to emocje związane z koncertem były niesamowite. Także dlatego, że nasz koncert oceniali krytycy muzyczni z wiodących mediów w USA - dodaje Bartosz Kołsut.
Trzeba wiedzieć, że rola amerykańskich krytyków jest zupełnie inna, niż w Polsce. Tam raz wydany werdykt jest niepodważalną oceną. Każda rysa na źle wykonanym koncercie, opisana w prasie, w praktyce kończy program.
- Po występach młodych muzyków z IBLI w Carnegie Hall rzeczywiście niektórzy krytycy nie zostawili suchej nitki na niektórych artystach. Tym większa była radość moja i Łukasza, że nasz występ się spodobał się. Najwidoczniej graliśmy doskonale - cieszy się Bartosz.
Duet Łukasz Brzezina i Bartosz Kołsut został też doceniony w stolicy Wielkiej Brytanii.
- Wysłaliśmy nasze demo na konkurs Grad Prize Virtuoso do Anglii i okazało się, że jury przyznało nam I nagrodę i zaprosiło nas na koncert. Tym większa była nasza radość, że był to występ w Royal Albert Hall, a ta sala dla Anglików jest najważniejszą sceną - mówi akordeonista.
Royal Albert Hall, to sala koncertowa w Londynie poświęcona mężowi królowej Wiktorii, księciu Albertowi. Od samego otwarcia przez samą królową Wiktorię w 1871 roku The Royal Albert Hall jest miejscem wydarzeń kulturalnych, koncertów, konferencji, balów i odczytów naukowych.
- To wielka przyjemność grać w takim miejscu - dodaje radomianin.
Po tych wszystkich występach zaczęły się rozmowy z Bartoszem o kolejnych koncertach, być może o nich usłyszymy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?