Problem dotyczy mieszkań, które zostały powiększone o częściowo zabudowane korytarze bloków mieszkalnych.
W całym Radomiu takich mieszkań są tysiące. Przed laty był to dość powszechny sposób powiększania lokalu, zwłaszcza tam, gdzie architekci projektowali zbyt duże powierzchnie korytarzy, a sąsiedzi i władze spółdzielni akceptowali ekspansję lokatorów.
Do dziś status prawny większości przybudówek jest nieuregulowany. Mieszkańcy spółdzielni zazwyczaj nie robią z tego problemu. Jednak przypadek, jaki spotkał dwoje lokatorów Michałowa pokazuje, że lokator, który powiększył sobie mieszkanie kosztem korytarza, może w każdej chwili stracić tę powierzchnię.
,b>ROZBIÓRKA BYĆ MUSI
Janina Wilczyńska oraz jej sąsiedzi - państwo Stańczykowie jeszcze w ubiegłym roku dostali nakaz zburzenia przedpokoi w ich mieszkaniach. Od tego czasu walczą ze spółdzielnią w sądzie.
Janina Wilczyńska kupiła mieszkanie przed kilkunastu laty. Przedpokój zbudowany kosztem korytarza stanowi integralną część mieszkania, wyłożono go płytkami i obudowano boazerią.
- Nie było powodów do obaw. Spółdzielnia pobierała opłatę za dzierżawę części korytarza. Poza tym w klatce schodowej jest wystarczająco dużo miejsca dla innych lokatorów - mówi kobieta.
Okazało się, że zaprotestował inny lokator z tej samej klatki schodowej. Wprowadził się do bloku dziewięć lat temu i na wiosnę ubiegłego roku zażądał przywrócenia korytarza do przewidzianej w projekcie budowy budynku wielkości. Jednym z argumentów było to, że liczniki pomiarowe jego mieszkania są w przedpokoju sąsiadki.
- Ja to rozumiem. Dlatego pierwszą rzeczą, którą zrobiliśmy było sprawdzenie w gazowni i zakładzie energetycznym czy liczniki da się "wyprowadzić" na korytarz. Jest to możliwe i chcemy zrobić to oczywiście na swój koszt - tłumaczy Janina Wilczyńska.
- Zabudowanie korytarza jest możliwe, ale musi być zgoda wszystkich innych lokatorów. W tym przypadku nie ma takiej zgody. Poza tym mamy ekspertyzę inspektora nadzoru budowlanego, który stwierdził, że takie dobudówki - w tych dwóch przypadkach - są nie do przyjęcia. Rozbiórka więc być musi - mówi Małgorzata Standowicz, prezes spółdzielni Michałów.
WNIOSEK ODRZUCONY
Tymczasem do dwójki lokatorów "zagrożonych eksmisją" z zajmowanej przez siebie części korytarzy dołączyli inni spółdzielcy z Michałowa zaniepokojeni przyszłością ich przybudówek.
Chcą uzyskać od spółdzielni prawa własności do zajmowanych przez nich metrów kwadratowych powierzchni wspólnej. Wystąpili do władz spółdzielni o umieszczenie w porządku obrad Walnego Zgromadzenia Lokatorów punktów dotyczących uregulowania praw własności lokatorów do zajmowanych przez nich części korytarzy, ale także piwnic.
Wniosek ten został jednak odrzucony.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?