Dwa razy zgłaszał policji, że bandyci rabowali mu telefony komórkowe. Jak się okazało napadów nie było, telefony wyłudzał z salonów na podstawie sfałszowanych zaświadczeń, a potem je sprzedawał.
Przed kilkoma dniami 54-letni radomianin poinformował policję, że na początku stycznia kupił w salonie operatora telefonii komórkowej, który mieścił się w jednym z radomskich marketów dwa telefony. Po wyjściu ze sklepu, jak twierdził, został napadnięty przed nieznanego sprawcę i uderzony w tył głowy nieznanym przedmiotem.
- 54-latek miał w ten sposób stracić dopiero co kupione telefony komórkowe wraz z wyposażeniem oraz dokumentacją zawarcia umowy z operatorem. Mężczyzna mówił policjantom, że stracił przytomność i przez kilka godzin leżał w krzakach. Gdy się ocknął pojechał do domu, gdzie miał stwierdzić, że po uderzeniu źle słyszy na ucho. Tłumaczył też, iż przez prawie dwa tygodnie od momentu napadu kurował się w domu, a przestępstwo zgłosił, gdy lepiej się poczuł - mówił nam Jacek Jóźwicki, zastępca szefa radomskiej policji.
Sprawą zajęli się funkcjonariusze z Komisariatu Policji 1 w Radomiu, którzy szybko dostrzegli pewne nieścisłości w zeznaniach poszkodowanego: w miejscu, gdzie miało dojść do rozboju nie ma krzaków, podejrzane było także to, że mężczyzna zakupił dwa telefony na abonament, będąc bezrobotnym.
Ustalono także, że w dniu rzekomego napadu mężczyzna nie wrócił na noc do domu.
Gdy trwało jeszcze postępowanie 54-latek ponownie zgłosił się do komisariatu przy ulicy Traugutta, by powiedzieć o kolejnym napadzie. Tym razem twierdził, że został obrabowany po zakupieniu w dwóch telefonów w salonie w centrum Radiomia.
- Policjanci zaczęli przesłuchiwać mężczyznę, który w końcu przyznał, że rozboje wymyślił. Telefon komórkowe kupował na podstawie sfałszowanych zaświadczeń o zatrudnieniu, które wypisywał mu znajomy, a następnie odkupywał od niego wyłudzone telefony komórkowe. Później trafiały one do komisów - informował Jacek Jóźwicki.
Mężczyznę po przesłuchaniach zwolniono do domu. Za zawiadomienie policji o przestępstwie, którego nie było grozi mu grzywna, kara ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2. Od 6 miesięcy do 8 lat grozi 27-letniemu mężczyźnie, który jest podejrzewany o wystawianie fałszywych zaświadczeń o zatrudnieniu i wyłudzenie telefonów. Policjanci odzyskali dwa pozyskane w ten sposób aparaty. Mężczyzna został osadzony w policyjnym areszcie.
Przyznał się do wystawiania fałszywych zaświadczeń o zatrudnieniu. Wcześniej był już karany za podobne przestępstwo.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?