Byliśmy na nocnym patrolu ze Strażą Miejską

Rafał Gwozdowski, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Radomiu:

- Nocny patrol głównie zajmuje się obsługą zgłoszeń ze stacji monitoringu miejskiego. Najwięcej interwencji podejmujemy w nocy z piątku na sobotę i z soboty na niedzielę, kiedy wielu młodych ludzi spędza czas w klubach. Jednocześnie prowadzimy działania na terenach, gdzie nie ma kamer monitoringu.

Interwencja przed blokiem przy skrzyżowaniu ulic Kelles-Krauza i 25 Czerwca zakończyła się wylegitymowaniem trzech osób.
(fot. Marcin Walasik)

Straż Miejska, która przeważnie jest kojarzona z przeganianiem przysłowiowych babć z pietruszką i zakładaniem blokad na koła samochodów, wykonuje wiele innych zadań. Postanowiliśmy więc sprawdzić, jak wygląda codzienna praca funkcjonariuszy tej formacji.

Z piątku na sobotę towarzyszyliśmy nocnej grupie patrolowo-interwencyjnej. Wtedy zazwyczaj występuje znacznie więcej zdarzeń, dlatego jest ona wzmocniona i składa się z trzech lub czterech strażników.

OBSŁUGUJĄ MONITORING

Funkcjonariusze pracujący w nocy, głównie zajmują się podejmowaniem interwencji zgłaszanych przez pracowników stacji obsługi miejskiego monitoringu.

- Jednak nie oznacza to, że nie prowadzimy działań na terenach, gdzie nie ma kamer. Nocny patrol kontroluje również blokowiska i autobusy komunikacji miejskiej - informuje Rafał Gwozdowski, rzecznik prasowy Straży Miejskiej w Radomiu.

Mundurowi podejmują też interwencje, które otrzymują telefonicznie od mieszkańców. Najczęściej dotyczą one picia alkoholu w miejscu publicznym oraz zakłócania porządku i ciszy nocnej.

KONTROLUJĄ OKOLICE DYSKOTEK

W nocy z piątku na sobotę i z soboty na niedzielę działania strażników miejskich skupione są na kontroli okolic dyskotek oraz autobusów.

- Młodzi ludzie, wracający z dyskotek, często są pod wpływem znacznej ilości alkoholu i na przykład dokonują dewastacji przystanków autobusowych oraz autobusów - opowiada Rafał Gwozdowski.

Nie wszystkie noce są pracowite dla mundurowych. W czasie, kiedy z nimi jeździliśmy po mieście, otrzymali tylko dwie interwencje od oficera dyżurnego.

- Bywają noce, gdy mamy bardzo mało interwencji. Wówczas jeździmy w miejsca, które uznane są za szczególnie niebezpieczne. Zdarzają się jednak i takie, że nie jesteśmy w stanie obsłużyć wszystkich zgłoszeń - mówią strażnicy z grupy patrolowo-interwencyjnej.

Strażnicy dokładnie sprawdzali okolice sklepów całodobowych z alkoholem.
(fot. Marcin Walasik)

WYRUSZAMY NA PATROL

Jest godzina 23, wyruszamy na patrol miasta. Strażnicy w pierwszej kolejności udają się pod popularne kluby przy ulicy Grzecznarowskiego. Przebywa tam sporo młodych ludzi, jednak jest spokój.

Następnie jedziemy przez Młodzianów na Południe. W okolicy sklepu nocnego, przy przystanku końcowym, też nie dzieje się nic niepokojącego. Wjeżdżamy więc w głąb osiedla. Tutaj również nie widać nigdzie wystających bezczynnie młodych ludzi.

Około godziny 23.30 patrol dostaje pierwsze zgłoszenie od dyżurnego o piciu alkoholu na podwórku, przed wieżowcem przy skrzyżowaniu ulic Niedziałkowskiego i Marii Curie-Skłodowskiej. Na miejscu zastajemy kilka osób, jednak tylko rozmawiają. Po wylegitymowaniu spokojnie rozchodzą się do domów.

TYM RAZEM BYŁO SPOKOJNIE

Niebawem napływa kolejne zgłoszenie o spożywaniu alkoholu i głośno zachowujących się mężczyznach na placu zabaw, przed blokiem przy skrzyżowaniu ulic 25 Czerwca i Kelles-Krauza. Spotykamy tam dwóch młodych ludzi, którzy siedzą cicho na ławce i nie mają przy sobie żadnego alkoholu. Interwencja kończy się wylegitymowaniem.

Strażnicy udają się na drugi koniec miasta. Po drodze objeżdżają osiedle Nad Potokiem i sprawdzają sklep monopolowy z automatami do gry przy ulicy Żwirki i Wigury.

Patrolując osiedle Michałów, zajeżdżają na końcowy, gdzie kontrolują okolice przystanków i autobusy. W drodze powrotnej do centrum, zajeżdżają pod klub studencki przy ulicy Chrobrego, gdzie także nie dzieje się nic złego.

Funkcjonariusze przyznają zgodnie, że ta noc należy do naprawdę spokojnych. W czasie ponad dwugodzinnego, wspólnego patrolu, nie otrzymują ani jednego zgłoszenia z monitoringu. Podjeżdżamy więc na dworzec PKP, który nie cieszy się najlepszą opinią. Znajduje się tu wielu młodych ludzi, jednak nie ma żadnych powodów do podjęcia interwencji.