Chłopak, który skoczył z siódmego piętra zmarł w szpitalu. Dotarliśmy do świadka tej tragedii

Młodzieniec wyskoczył z tego okna

Budynek na ulicy Komandosów na radomskim osiedlu Ustronie to wieloklatkowy wieżowiec. W środę po godzinie 21 mieszkająca na VII piętrze Jolanta Szmidt usłyszała hałas na klatce schodowej.

- Myślałam, że syn wysiada z windy z rowerem, ale nikogo nie było. Kilka minut później usłyszałam znowu hałas - tym razem na półpiętrze klatki schodowej huknęło obijając się o ścianę gwałtownie otwarte okno. Wyszłam z mieszkania i ostrożnie wyjrzałam, bo bałam się, że może zebrało się tam jakieś towarzystwo. Zobaczyłam jednak siedzącego w kucki w otwartym oknie młodego człowieka. Był do mnie odwrócony plecami. Zanim zdążyłam krzyknąć skoczył. Natychmiast zjechałam windą na dół. Ten człowiek leżał przed klatką, ledwo oddychał, ale żył. Poprosiłam ludzi, by natychmiast zadzwonili po pogotowie. Wołałam też, że wyskoczył z siódmego piętra, bo bałam się, że potraktują go jak leżącego pijaka - opowiadała nam Jolanta Szmidt.

Zanim zdążyłam krzyknąć skoczył - mówiła nam Jolanta Szmidt

Mężczyzna upadł na beton, wcześniej odbijając się jeszcze się od daszku nad drzwiami wejściowymi. To częściowo zamortyzowało upadek. Z urazami rąk, nóg, głowy oraz miednicy przewieziono go do szpitala. Tam, pomimo wysiłków lekarzy zmarł nad ranem. Na razie nie wiadomo, co było przyczyną targnięcia się na życie. Wiadomo, że młodzieniec mieszkał na osiedlu Południe. W bloku na ulicy Komandosów nikt go nie znał.

Mężczyzna uderzył najpierw w daszek nad drzwiami