Drapieżnik z Ameryki?
Drapieżnik z Ameryki?
Sprawę dziwnego potwora z okolic Sochaczewa próbują wyjaśniać badacze z Fundacji Nautilus. - Kilku świadków stwierdziło, że widziało dziwne zwierzę, a to nie może być przypadek - mówi jej prezes Robert Bernatowicz, były dziennikarz Radia Zet, autor programów o niewyjaśnionych zagadkach. Jego zdaniem, masakra kóz w Kornelinie to robota chupacabry, tajemniczego drapieżnika, znanego w Ameryce Łacińskiej.
Przypominamy wydarzenia z Młodocina. Tajemniczy drapieżnik zaatakował tam na początku czerwca (wtedy było najwięcej doniesień o pumach grasujących po lasach i polach). Tajemnicze "coś" zjadło niemal w całości jedną kozę i przegryzło na pół głowy dwóch innych zwierząt.
Niedawno podobna historia miała miejsce w Karolinie koło Sochaczewa. Coś wdarło się do gospodarstwa i brutalnie zamordowało osiem ich kóz. O sprawie pisała lokalna gazeta, a potem "Super Express".
Widział zwierzę w dziwnym kolorze
W Młodocinie zagryzione zwierzęta znalazł ich właściciel Stefan Bąk. Cztery uwiązane kozy leżały obok siebie, a mała koza, której nie przywiązano, zniknęła.
Mężczyzna wezwał powiatowego lekarza weterynarii i postanowił dyżurować w koparce w niewielkiej odległości od martwych kóz, licząc na to, że drapieżnik wróci.
O czwartej rano poszedł do domu. Wrócił po dwóch godzinach. Martwe kozy były odciągnięte na pewną odległość. Dwie z nich miały odgryzione znaczne części łbów.
Właściciel kóz kilka dni wcześniej widział z daleka skradające się zwierzę w kolorze burym, które nie przypominało żadnego ze znanych mu zwierząt leśnych, ani domowych.
Masakra kóz w Kornelinie
"Kiedy Krystyna i Stanisław Antoniakowie podjechali do swojego gospodarstwa w Kornelinie, psy, które zwykle witały właścicieli przy bramie, pochowały się. Pan Stanisław pobiegł za stodołę do kóz. Na ogrodzonym wysoką siatką i dodatkowo chronionym elektrycznym pastuchem wybiegu leżało osiem martwych kóz. Jedna z nich miała oderwaną głowę.
- Nie mogliśmy uwierzyć w to bestialstwo. Zwierzęta miały ma szyjach dwie dziury po kłach i wyssaną krew. Zwykły drapieżnik pożarłby je - wyjaśniał hodowca. - Kilka dni wcześniej widziałam dziwne zwierzę niepodobne do żadnego innego - dodaje Krystyna." - pisała nie stroniąca od sensacji ogólnopolska gazeta.
Według badaczy niewytłumaczalnych zjawisk z Fundacji Nautilus, tajemnicze "coś" widziano już wcześniej w okolicach Sochaczewa. Na policję zgłosił się człowiek, który twierdził, że widział… chupacabrę. W ocenie mundurowych miał jednak dwie zalety: był pijany, a na komendę przyjechał samochodem.
Dotarliśmy do jego relacji, złożonej przed badaczami z FN - kliknij miniaturkę filmu na YT.
Wkrótce nowe informacje na ten temat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?