Łukasz Obrzut podpisał roczny kontrakt z drużyną Indiany Pacers. Zawodnik, który urodził się w Jędrzejowie, występował w Warce, a wakacje często spędzał u rodziny w Ostrowcu Świętokrzyskim, zagra w najlepszej koszykarskiej lidze świata - słynnej NBA!
Czwarty w historii Polak, który trafił do NBA, nie ukrywa swoich związków z Kielecczyzną. - Bardzo lubię okolice Kielc, z sentymentem wspominam wasze strony. I można powiedzieć, że mam w sobie coś ze "scyzoryka" - z uśmiechem mówi Łukasz.
NA WAKACJE DO OSTROWCA
- To nie był przypadek, że Łukasz urodził się w Jędrzejowie. Razem z mamą mieszkaliśmy w Sędziszowie. Dopiero jak syn miał pięć miesięcy, przeniosłyśmy się do Ostrowca Świętokrzyskiego - wyjaśnia Grażyna Obrzut, mama znanego zawodnika, która pochodzi z Ożarowa.
W Ostrowcu Świętokrzyskim Łukasz często spędzał wakacje. - Razem z młodszym synem Dawidem wypoczywał u babci i mojej siostry. Często chodzili na stary basen KSZO, bo Łukasz lubi pływać. Jeśli dobrze sobie przypominam, to również na mecze piłki nożnej. Do dziś jest fanem futbolu. Teraz mieszkamy w Gliwicach i dlatego syn kibicuje Piastowi. Ale na bieżąco śledzi też pierwszą ligę i występy reprezentacji Polski - dodaje mama zawodnika Indiany Pacers.
Ostatni raz w Ostrowcu Świętokrzyskim był niespełna sześć lat temu, ale jest w telefonicznym kontakcie z mieszkającą tam rodziną. - Babci Marii, cioci i wujkowi dużo zawdzięczam. Pomogli mi w życiu i bardzo im za to dziękuję. Jak tylko przylecę do Polski, to na pewno odwiedzę ich w Ostrowcu - obiecuje Łukasz.
- To kochany chłopak. Taki dobry i pracowity. Nigdy nie pił, nie palił, nikomu nie ubliżył. Jak przyjeżdżał na wakacje, to zawsze mi pomagał. Jestem z niego dumna. Popłakałam się ze szczęścia, jak dowiedziałam się, że zagra w lidze NBA - ze wzruszeniem opowiada Maria Kantur, babcia Łukasza, która mieszka w Ostrowcu Świętokrzyskim.
A JEGO NUMER 48
W ostatnich dniach Łukasz był na ustach wszystkich kibiców koszykówki w naszym kraju. Nic dziwnego, w końcu trafił do najsłynniejszej ligi świata. Za rok gry w Indianie Pacers ma zarobić 450 tysięcy dolarów.
- Przez dwa tygodnie syn był sprawdzany w Indianie Pacers. Ten okres próbny miał trwać dwa miesiące, ale wcześniej przekonał ich do swoich umiejętności i podpisał kontrakt. Obowiązuje on do końca maja 2008 roku. Jesteśmy bardzo szczęśliwi i dumni z syna. On doszedł do tego swoim uporem i ciężką pracą - mówi mama zawodnika.
- Z tego, co wiem, kontrakt brata nie jest gwarantowany, to znaczy, że w każdej chwili może zostać zerwany. Ale wierzę, że do tego nie dojdzie i będziemy go mogli oglądać w meczach w NBA - stwierdza Dawid Obrzut, młodszy brat Łukasza.
O umiejętnościach naszego koszykarza pozytywnie wypowiada się była gwiazda NBA Larry Bird, który jest menażerem Indiany Pacers. Wiadomo już, że Łukasz Obrzut w nowym zespole będzie występował w koszulce z numerem 48. - Jest to numer kierunkowy do Polski. Syn tęskni za nami, za naszym krajem, ten numer będzie mu przypominał to, co jest mu najbliższe - wyjaśnia Grażyna Obrzut.
CZTERY LATA W WARCE
Łukasz z sentymentem wspomina też pobyt w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Warce w latach 1998-2002. - Dużo się tam nauczyłem, nie tylko pod względem sportowym - podkreśla. - Nie wiem, czy bez wiedzy i doświadczenia, które zdobyłem tam w ciągu czterech lat, poradziłbym sobie na obczyźnie.
Nad jego koszykarskim kunsztem pracowali wtedy Krzysztof Walonis, Mariusz Mazur oraz Marek Brzeźnicki, obecny trener drugoligowych koszykarzy AZS Politechniki Radomskiej. - Trudno nie pamiętać Łukasza. Zresztą do dziś utrzymujemy kontakt.
Zwykle jest tak, że jak wraca do Stanów Zjednoczonych, to przyjeżdża dzień wcześniej, nocuje u mnie w domu, a rano wyjeżdża na lotnisko. Wieczorami zwykle pokazuje mi zdjęcia z Ameryki, na których stoi z olbrzymimi czarnoskórymi zawodnikami. Patrząc na nie dochodzę do wniosku, jak mocny fizycznie i psychicznie musi być Łukasz, skoro udało mu się przebić do NBA - przyznaje trener Brzeźnicki.
Kiedy Łukasz Obrzut trenował w Warce, od początku głośno mówił o tym, że za kilka lat będzie grał w NBA. Niektórzy pukali się w głowę, traktowali go jak szaleńca. - Strasznie uparty i pracowity chłopak. Nie ma wielkiego talentu do koszykówki, ale ma bardzo dobre warunki fizyczne i ogromny zapał do pracy. Jego nigdy nie trzeba było zaciągać na salę treningową - dodaje Brzeźnicki.
TĘSKNI ZA RODZINĄ
W Ameryce Łukasz z powodzeniem godził koszykówkę ze studiami. Skończył socjologię na uniwersytecie w Kentucky. - Dyplom z tej uczelni otwiera wiele drzwi. Pracodawcy chętnie zatrudniają jego absolwentów na terenie całego świata. Nie wiadomo, jak mi się w życiu ułoży, a wiedzy i dyplomu nikt mi nie odbierze - stwierdza starszy z braci Obrzutów.
Życie z dala od najbliższych nie jest łatwe. - Są takie momenty, kiedy tęsknota jest ogromna, ale jakoś muszę sobie radzić - mówi Łukasz. Nie ma dnia, żeby nie kontaktował się z rodziną - dzwoni, wysyła SMS-y albo porozumiewa się przez Internet.
Wolne chwile spędza ze swoją dziewczyną, która skończyła prawo. Poznał ją w Ameryce. Często odwiedza strony internetowe, lubi obejrzeć ciekawy film. Chętnie sięga też po książki historyczne, najczęściej z okresu drugiej wojny światowej, bo ta tematyka najbardziej go interesuje. A wieczorami często siada w salonie przy kominku i rozmyśla o tych, których zostawił w kraju.
- To kochany chłopak. Nigdy mnie nie okłamał, nie sprawił mi przykrości. Nawet jak przyjeżdżał z Ameryki i szedł na dyskotekę, to wracał przed godziną 22, żebym się nie denerwowała. Każdej matce życzyłabym takiego syna - z satysfakcją mówi Grażyna Obrzut.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?