Weterynarze z regionu radomskiego przyłączyli się do ogólnopolskiego strajku i nie badają mięsa w ubojniach. - Na razie nie ma niebezpieczeństwa, że zakłady będą musiały przerwać pracę i na rynku zabraknie mięsa - uspokajają przedstawiciele powiatowych inspektoratów weterynaryjnych, którzy przejęli obowiązki protestujących. Jeśli jednak strajk będzie się przedłużał ceny mięsa mogą pójść w górę.
Lekarze odmówili wykonywania badań zlecanych im przez powiatowe inspektoraty weterynarii. Nie badają więc między innymi mięsa w ubojniach, nie nadzorują targowisk i nie szczepią psów przeciw wściekliźnie. Protestują w ten sposób przeciwko między innymi obniżeniu ich zarobków. - Ministerstwo Rolnictwa jest nie przygotowane do wprowadzenia unijnych przepisów, chociaż obowiązują one od 1 maja. Decyzje podejmowane są szybko, bez konsultacji i w oderwaniu od rzeczywistości, zza ministerialnych biurek. W końcu trzeba uporządkować cały ten galimatias - powiedział Marek Mastalerek, wiceprezes Warszawskiej Izby Lekarsko-Weterynaryjnej.
W byłym województwie radomskim jest około 140 lekarzy współpracujących z inspektoratami, jak ustaliliśmy większość przerwała pracę. W powiecie radomskim na przykład spośród ponad 30 weterynarzy tylko trzech nie przyłączyło się do protestu.
- Nie dopuścimy jednak do tego, żeby do przerobu lub sprzedaży trafiło nie badane mięso, dlatego sami prowadzimy badania w ubojniach - zapewnił Jerzy Chodkowski, zastępca powiatowego inspektora weterynaryjnego w Radomiu.
Do pracy w ubojniach przystąpiło czterech lekarzy inspektoratu w Radomiu.
- Wiem, że to zdecydowanie mniej lekarzy niż na co dzień, ale na szczęście w powiecie mamy małe ubojnie i radzimy sobie. Poprosiliśmy też, żeby w miarę możliwości ograniczyli produkcję i z dnia na dzień będziemy opracowywać z nimi grafik ubojów - mówił Chodkowski.
Przyznał jednocześnie, że taka sytuacja nie może trwać długo. - Do końca tygodnia sobie poradzimy, będziemy pracować po kilkanaście godzin dziennie. Sprawa jest poważna i mam nadzieję, że szybko uda się rozwiązać problem - dodał.
Wczoraj protestujący weterynarze rozmawiali z przedstawicielami rządu, niestety zakończyły się one porażką.
Wczoraj w ubojniach i zakładach masarskich regionu radomskiego nie było jeszcze problemów. Niektóre firmy ograniczyły produkcję, inne zgromadziły zapas mięsa do przerobu w sobotę.
- W powiatowych inspektoratach pracuje po kilku lekarzy, nie wierzę, że na dłuższą metę poradzą sobie z badaniami. Zakłady będą musiały ograniczać produkcję - uważa Mastalerek.
- Ta sytuacja najbardziej odbije się na klientach, niestety im mniej mięsa na rynku, tym cena może być wyższa - mówił przedstawiciel jednego z zakładów w okolicach Radomia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?