Paweł Kotwica: *Nie zrealizowałeś swojego marzenia, nie pokonałeś swojego sportowego idola…
Rafał Dobrowolski: - Trudno strzelić 105 punktów i marzyć o pokonaniu kogokolwiek na igrzyskach olimpijskich, nie mówiąc już o pokonaniu Koreańczyka. Na zawodach przedolimpijskich w Pekinie też walczyłem z Koreańczykiem i też w 1/8, strzeliłem 108 i to wystarczyło do barażu. Dziś było słabiej.
*Trener Rodionow powiedział, że jeśli nie dasz Parkowi odskoczyć na samym początku na 2-3 punkty, będziesz go denerwował dobrymi strzałami, to wszystko jest możliwe.
-Każdy tak ma, jeśli odskoczy na kilka punktów, to dostaje "wiatr w żagle". To, że na przykład w moim wcześniejszym pojedynku z Ukraińcem Serdjukiem było inaczej, to rzadki przypadek, to było dla mnie szczęście od Boga (Dobrowolski na trzy strzały przed końcem przegrywał różnicą trzech punktów i zdołał doprowadzić do dogrywki - przyp. PK). Jeśli się idzie "łeb w łeb" to wszystko się może zdarzyć, a jak się straci na starcie, to bardzo trudno odrobić. To tylko 12 strzał.
Złoty medal dla Rubana
Złoty medal dla Rubana
W finale rywalizacji łuczników spotkali się pogromcy Polaków, Ukrainiec Wiktor Ruban (pokonał w ćwierćfinale Procia) i Koreańczyk Kyung-Mo Park (wygrał z Dobrowolskim). Nieoczekiwanie wygrał Ruban 113:112 i został mistrzem olimpijskim. Brązowy medal przypadł Rosjaninowi Bajirowi Badenowowi, który pokonał Meksykanina Juana Rene Serrano 115:110.
Ostatecznie Proć zajął 12, a Dobrowolski 14 miejsce.
*W Pekinie dwa razy na drodze stanęli ci Koreańczycy, bo w drużynie też przegraliście z nimi.
- Szczerze mówiąc to liczyłem, że jeśli uda mi się wygrać z Parkiem, to później może się zdarzyć wszystko. Trafiłbym na zwycięzcę pojedynku pomiędzy Anglikiem i Kubańczykiem, ono obak są na moim poziomie, a więc do pokonania.
*Jak się czułeś w porównaniu z poprzednimi dniami zawodów, w których jednak strzelałeś lepiej?
- Czułem się dobrze, liczyłem na to, że będę mocny. Może na rozgrzewce nie było aż tak super, jak się spodziewałem, ale jednak nie popełniałem błędów.
*Stres?
-A może właśnie brak stresu? Może chciałem za bardzo i to chciejstwo mnie zjadło?
Mistrz nie mówi po angielsku
Mistrz nie mówi po angielsku
Po pojedynku Rafała Dobrowolskiego chciałem porozmawiać z jego pogromcą, w końcu jednym z najlepszych łuczników świata, Kyung-Mo Parkiem. Niestety, mistrz nie mówi po angielsku ani-ani, a szukanie tłumacza, który znałby koreański i choć trochę angielski trwało z 10 minut. W końcu udało się i Park powiedział, że… - Wasz łucznik jest jeszcze młody i ma dużo czasu, żeby walczyć o najwyższe laury. Ja mam już 30 lat, jestem doświadczony, a to w łucznictwie jest bardzo ważne. Spodziewałem się po Polaku większej walki, ale na początku wyraźnie nie mógł sobie dać rady z wiatrem i trafiał często w 8. Czy wiem, że jestem jego idolem? Jeśli tak jest, to bardzo miłe - powiedział Kyung-Mo Park.
*Była na was presja w wiosce olimpijskiej, abyście walczyli o medale?
-W wiosce liczy się jednakowo na każdego i każdemu jednakowo daje się to odczuć. Ale musieliśmy się do tego przyzwyczaić, bo my jesteśmy od zdobywania medali, nie przyjechaliśmy tu na wakacje.
*Jak być podsumował swój start w debiucie olimpijskim?
- Muszę nabrać dystansu. Jak pomyślę o nim za dwa, trzy tygodnie, to już będzie na pewno inaczej. Na pewno będę zadowolony z piątego miejsca w drużynie. Na razie jestem rozgoryczony przegraną z Koreańczykiem i tylko o tym myślę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?