Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dość zabawy w ciuciubabkę ze spółkami. Komisja jest, ale nie ma uprawnień. A prokuratura?

ik
Jakub Kluziński, radny "Kocham Radom”, były przewodniczący komisji Rady Miejskiej do spraw spółek: Rezygnuję z przewodniczenia tej komisji. To, co stało się w czasie piątkowego posiedzenia jest dla mnie niezrozumiałe. To próba zamykania ust radnym. Mieliśmy sprawdzać sytuację w spółkach, a mamy sabotowanie działań przez władze miasta. O wyjaśnienia będę zabiegał teraz jako radny.
Jakub Kluziński, radny "Kocham Radom”, były przewodniczący komisji Rady Miejskiej do spraw spółek: Rezygnuję z przewodniczenia tej komisji. To, co stało się w czasie piątkowego posiedzenia jest dla mnie niezrozumiałe. To próba zamykania ust radnym. Mieliśmy sprawdzać sytuację w spółkach, a mamy sabotowanie działań przez władze miasta. O wyjaśnienia będę zabiegał teraz jako radny. Tadeusz Klocek
Czego radny może się dowiedzieć o działalności miejskiej spółki? Tylko tyle, ile zechce mu powiedzieć prezes. Jeśli chce więcej, o pomoc prosi prokuraturę. Takie rozwiązania obowiązują w radomskiej Radzie Miejskiej.

Kimisja i spółki

Kimisja i spółki

Komisję do spraw spółek Rada Miejska powołała w 2007 roku. Radni swoją pracę zaczęli od Radkomu. Sprawdzali spółkę przez dwa miesiące. Zapewniali, że poznali jej sytuację i przygotowali nawet raport, który na niewiele się przydał. Dokument powstał w lipcu 2007 roku, w tym czasie Rada Miejska zdecydowała o dokapitalizowaniu Radkomu kwotą 3,5 miliona złotych. Komisja wnioskowała, aby dotację zmniejszyć o 1 milion złotych. Nikt tej rady nie posłuchał. Radni długo badali spółkę, a nic nie wiedzieli o kłopotach z realizowaną przez Radkom budową Zakładu Utylizacji Odpadów Komunalnych. Sprawa wyszła na jaw dopiero we wrześniu. Później komisja zajęła się "Rewitalizacją" i Miejskim Przedsiębiorstwem Komunikacji. Raporty nigdy nie powstały. Pojawiały się za to informacje na przykład o tym, ze radni nie mogą dostać do wglądu kolejnych dokumentów, bo te są objęte tajemnicą handlową spółek.

Miejskie spółki to te, których organem założycielskim jest miasto. Mamy ich w Radomiu kilka, między innymi są nimi Radomskie Towarzystwo Budownictwa Społecznego "Administrator", "Rewitalizacja", Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne i Radkom. Rada Miejska powołała komisję, która miała zbadać sytuację w spółkach.

Aktualnie zasiada w niej trzech radnych, przewodniczący Jakub Kluziński z "Kocham Radom", Dariusz Wójcik, przewodniczący Rady Miejskiej z Prawa i Sprawiedliwości oraz Jan Pszczoła z Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

NIE MAJĄ UPRAWNIEŃ

W ubiegłym tygodniu do komisji doraźnej do spraw oceny majątku w spółkach prawa handlowego z udziałem gminy, bo tak brzmi pełna jej nazwa, napisał były wiceprezes "Administratora" Paweł Stępień. Donosił w nim na prezesa spółki Karola Friemana. Zarzuty dotyczyły gospodarowaniem pieniędzmi spółki.

Przewodniczący komisji Jakub Kluziński z "Kocham Radom" na piątek zwołał posiedzenie. Okazało się jednak, że komisja nie zajmie się sprawą, bo … nie ma uprawnień.

- Nie mamy uprawnień komisji śledczej, nie możemy żądać dokumentów i przesłuchiwać świadków - przekonywał Dariusz Wójcik. - Jedyne, co możemy zrobić to skierować pismo do prokuratury. Nie mamy, o czym rozmawiać.

Wtórował mu Jan Pszczoła, który oczekiwał opinii prawnej na temat uprawnień komisji.

- Chcę wiedzieć, czy mamy prawo w ogóle zając się tą sprawą - argumentował Jan Pszczoła.

Komisja odesłała zdecydowała o odesłaniu pisma do prokuratury i na tym skończyła posiedzenie.

PRZEWODNICZĄCY REZYGNUJE

Po posiedzeniu z funkcji przewodniczącego komisji do spraw spółek zrezygnował Jakub Kluziński.

- Dość zabawy w ciuciubabkę - mówił Jakub Kluziński. - Dzisiejsza sytuacja jest kroplą, która przelała czarę. Uważam, że mamy prawo, jako radni wyjaśniać sprawy miejskich spółek. Mogliśmy wysłuchać autora pisma, który zresztą był na posiedzeniu, zadać mu pytania, a później spotkać się z prezesem "Administratora".

A na swoim blogu Jakub Kluziński argumentuje, że komisja sama pozbawiła się możliwości wyjaśnienia sytuacji w "Administratorze".

Po, co nam komisja, która nie ma żadnych uprawnień? Takie pytanie zadaliśmy przewodniczącemu Rady Miejskiej Dariuszowi Wójcikowi.

- Sam nie wiem, myślę, że trzeba się tym zająć - odpowiedział.

ZŁE PYTANIE?

Przy okazji donosu Pawła Stępnia na jaw wyszło, że pełnego dostępu do informacji nie ma też komisja rewizyjna. W ubiegłym roku jej członkowie prowadzili kontrolę w "Administratorze". Ale dopiero z pisma byłego wiceprezesa spółki dowiedzieli się o tym, że "Administrator" pożyczył innej miejskiej spółce "Rewitalizacji" 700 tysięcy złotych.

- Radni chcieli tylko umów, które generują koszty dla spółki - tłumaczy Karol Frieman, prezes "Administratora". - A umowa o pożyczce nas nie kosztuje.

- Jestem zaskoczony - odpowiada Waldemar Kordziński, członek komisji rewizyjnej z Platformy Obywatelskiej. - Chcieliśmy umów cywilno - prawnych, a że tych było dużo, bo także na przykład umowy najmu lokali, zastosowaliśmy kryterium ważności. Określiliśmy, że chcemy te, których wartość wynosi więcej niż 10 tysięcy złotych.

Komisja rewizyjna planuje na ten rok kontrole w kolejnych spółkach. Waldemar Kordziński pytany, czy po doświadczeniach z "Administratorem" radni mogą zmienić sposób kontroli, rozkłada ręce.

- Nie mamy możliwości weryfikowania tego, czy prezesi przekazują nam wszystkie informacje - odpowiada Waldemar Kordzński.

Radny ma zamiar zwrócić się do prokuratury, żeby sprawdziła, czy pożyczka "Administratora" dla "Rewitalizacji" jest zgodna z przepisami.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie