Drzewa mogą runąć na jego dom, a urzędnicy czekają... na co?

Pan Kazimierz, mieszkaniec Chlewisk, który obawia się, że drzewa runą na jego dom, nadal czeka na pomoc gminy, a ta na powrót swojego leśniczego ze zwolnienia. To on ma podjąć decyzję, czy władze gminy będą wnioskować do powiatu o pozwolenie na wycięcie czy przycięcie drzew w pobliżu posesji naszego Czytelnika.

Przypomnijmy, że sprawa dotyczy pana Kazimierza. Jego parterowy dom położony jest na posesji graniczącej z działką gminną. Stoi na niej ośrodek zdrowia. Poza tym rosną tam brzozy. To właśnie ich obawia się pan Kazimierz.

- Coraz więcej wichur i trąb powietrznych nawiedza nasz kraj, nie wiadomo, kiedy dojdą do nas. Co wtedy - zastanawia się starszy pan i tłumaczy, że drzewa przy byle wietrze nachylają się nad jego domem i nie chce nawet myśleć, co może się stać przy potężnej nawałnicy.

O problemie pana Kazimierza pisaliśmy już na łamach naszej gazety.

- Od tamtej pory nic się jednak nie wydarzyło - mówi nam starszy pan. - Nie wiem już, co mam robić. Boję się o własne życie.

Wójt gminy Chlewiska zapewniał nas wówczas, że podejmie w tej sprawie odpowiednie kroki. Póki co jednak zrobił jedynie dokumentację fotograficzną.

- Czekam aż wróci ze zwolnienia leśniczy i wspólnie podejmiemy decyzję, czy będziemy wnioskować o wycięcie czy przycięcie brzóz. Będzie to w przyszłym tygodniu - mówi Krzysztof Adamczyk

Wójt jednak z dystansem podchodzi do sprawy.

- Wycięliśmy już część drzew, która mogła zagrażać panu Kazimierzowi. Zostało ich na placu ośrodka zdrowia kilka. Nie chciałbym ich całkowicie wycinać czy jakoś okaleczać. Mimo tego postaramy się znaleźć jakieś rozwiązanie.

Wójt dodaje także, że za każde wycięte drzewo, gmina musi posadzić kolejne na jednej ze swoich działek i pielęgnować je, aż wyrośnie.