Mężczyzna alarmował o problemie już w kwietniu. Wtedy jednak dyrekcja szkoły jak również władze gminy tłumaczyły, że to tylko pielęgnacyjna przycinka drzew, bo liście zapychały studzienki i, że one odbiją. Tak się jednak nie stało.
WCIĄŻ GOŁE PNIE
Niektóre z przyciętych lip i kalin w ogóle nie odbiły. - Inne mają już liście i rzeczywiście odbiły, ale jest parę, które nadal wyglądają jak smutne kikuty - tłumaczy nasz czytelnik (nazwisko do wiadomości redakcji). - Jak można w tak drastyczny sposób zniszczyć drzewa i to jeszcze na terenie szkoły. To nie pielęgnacja, to dewastacja i wycinka.
Mężczyzna interweniował w tej sprawie w kilku instytucjach.Stowarzyszenie Inżynierów i Techników Leśnictwa i drzewnictwa z oddziałem w Radomiu po obejrzeniu zdjęć drzew uznało, że to drastyczne okaleczenie drzew, a nie prace pielęgnacyjne.
- Tak radykalne i nieetyczne działanie szczególnie dziwi, że zostało ono wykonane przy budynkach szkolnych i stanowi negatywny przykład budzenia wrażliwości oraz właściwego stosunku dzieci i młodzieży do zieleni w osiedlach ludzkich (…) - czytamy w piśmie.
POTRZEBA CZASU
Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z Urzędem Gminy w Jedlińsku.
- To za krótki okres, by mówić o zniszczeniu drzew, one jeszcze maja szansę odbić - wyjaśnił nam Wojciech Walczak, wójt gminy. - Kasztanowiec na placu Małgorzatki w Radomiu miał trzy lata na regeneracje, więc i tu potrzebny jest czas.
Jak dodał, gmina przyjrzy się sprawie.- Na dzień dzisiejszy nie znam sytuacji, ale będę to monitorował -zapewnił.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?