Drzewo zagraża kierowcom, ale... nic nie można zrobić

Uschnięte drzewo zagraża życiu ludzi - pisze do nas pan Piotr z Warszawy, który ma działkę na terenie gminy Jedlińsk. Niebezpieczne drzewo znajduje się we wsi Gutów.

Kilka tygodni temu mężczyzna jechał na działkę w Gutowie, kiedy na jego samochód upadła duża gałąź. Mężczyzna zatrzymał się, żeby sprawdzić czy nic się nie stało z samochodem.

- Na szczęście oprócz rysy nic poważnego się nie stało - relacjonuje mężczyzna. - Moją uwagę przykuła topola, z której oberwała się gałąź. Była zupełnie uschnięta i podcięta dookoła piłą na wysokości około metra od podłoża. Aż strach pomyśleć co się może stać przy silnym wietrze, bo drzewo ma około 10 metrów wysokości.

Pan Piotr skontaktował się w tej sprawie z Zarządem Dróg Powiatowych w Radomiu i zgłosił sprawę. Urzędnicy obiecali zająć się topolą. Jakieś było zdziwienie mężczyzny, kiedy dwa tygodnie później, jadąc na działkę, zobaczył to samo drzewo nietknięte.

- Zadzwoniłem ponownie do Zarządu i usłyszałem, że drzewo znajduje się na prywatnej działce i właściciel nie pozwala go ściąć - mówi oburzony mężczyzna.

Nasz czytelnik jeszcze kilka razy kontaktował się z urzędami w Radomiu i Jedlińsku. Niestety bez skutku.

- Jak drzewo, które zagraża życiu i zdrowiu osób poruszających się po tej drodze oraz liniom elektrycznym i telefonicznym może wciąż stać? - dziwi się mężczyzna. - Ono samo nie uschło, bo zostało podcięte. Kto będzie odpowiadał za szkody powstałe w wyniku jego ewentualnego przewrócenia się?

Skontaktowaliśmy się w tej sprawie z Urzędem Gminy w Jedlińsku. Tam usłyszeliśmy to samo, co pan Piotr: jeśli drzewo jest na prywatnym terenie, gmina nie może nic zrobić.

- Możemy jedynie poprosić właściciela o jego ścięcie - poinformował nas Piotr Okleja z Urzędu Gminy w Jedlińsku.

Z kolei urzędnicy w Powiatowym Zarządzie Dróg w Radomiu stwierdzili, że nikt nie będzie się wypowiadał w tej sprawie i... odesłali do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad.