- Ja zauważyłem ten pożar po godzinie 1. Wyraźnie widoczne były już języki ognia - opowiadał o pożarze Wojciech Kłosiński, sąsiad ofiary.
Ta noc skończyła się tragicznie dla dwóch radomian. Obaj panowie zginęli w samotności w swoich mieszkaniach.
ZAMARZŁ WE WŁASNYM DOMU?
Do pierwszego zdarzenia doszło jeszcze w poniedziałek około godziny 22. Zamarzł jeden z mieszkańców miasta. Pogotowie ratunkowe zabrało go z jego z własnego mieszkania. 51-latek był nieprzytomny.
- Mężczyzna trafił do szpitala w stanie skrajnego wychłodzenia organizmu i pomimo podjętej akcji reanimacyjnej zmarł. Od kilku dni mieszkał sam. Znalazła go kuzynka, która powiadomiła pogotowie. Przyczynę zgonu określi sekcja zwłok - powiedziała nam Katarzyna Kucharska z radomskiej policji.
ZGINĄŁ W PŁOMIENIACH
Kolejne tragiczne wydarzenie miało miejsce przed godziną 2 na ulicy Składowej w Radomiu. Tam doszło do pożaru domu jednorodzinnego. W trakcie gaszenia budynku strażacy dokonali tragicznego znaleziska. Na łóżku leżał częściowo zwęglony człowiek. Jak się okazało był to właściciel posesji. Około 50-60-letni mężczyzna. Jak poinformowali nas strażacy przyczynę pożaru ustalą biegli.
- Najprawdopodobniej doszło do zaprószenia ognia. Ponoć ofiara nie była palaczem. Nie wykluczone jest, że ogień wydostał się z piecyka. Teraz ciężko to określić - poinformował nas Tomasz Kornacki, kapitan radomskiej straży pożarnej.
ŚMIECI GROMADZIŁ OD LAT
Pracę strażaków utrudniały nagromadzone przez ofiarę przedmioty. Jak udało nam się ustalić, mężczyzna prawdopodobnie zbierał je od lat. Dogaszanie zgliszczy zakończyło się przed południem.
- Praktycznie całe mieszkanie, od podłogi, aż po sufit, wyłożone było jakimiś śmieciami. Ciężko było przez to wejść do środka - powiedział nam kapitan. Sterta przedmiotów zagracała prawie w całości jeden pokój. - Częściowo zapchana była tym także kuchnia i pokój, w którym ofiara spała - dodał.
WSZĘDZIE BYŁ DYM
Sąsiedzi ofiary z ulicy Składowej, zastanawiali się wczoraj, co mogło się wydarzyć.
- To ja zauważyłem ten pożar - opowiadał nam wczoraj Wojciech Kłosiński, bezpośredni sąsiad ofiary. - Obudziłem się po godzinie 1 i zobaczyłem w oknie dym. Początkowo myślałem, że to mgła, dopiero kiedy wyjrzałem z drugiego okna, okazało się, że z budynku wydostają się płomienie. Poprosiłem sąsiadkę o powiadomienie straży. Gdybym się nie obudził, pewnie nasz dom też by się zapalił.
- Byliśmy pewni, że Stacha nie ma w domu. O jego dowiedzieliśmy się od służb. Nie mamy pojęcia, co mogło się tam wydarzyć - opowiadali sąsiedzi. - To był całkiem spokojny człowiek. Od jakiegoś czasu zbierał te śmieci, potem je sprzedawał i tak dorabiał do emerytury. Zagracił tym nie tylko mieszkanie, ale i znajdujący się na posesji garaż, ale w gruncie rzeczy nie był kłopotliwy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?