Dyplom po polsku

Tegoroczni absolwenci zawodówek nie będą mieli ułatwień w poszukiwaniu pracy zagranicą. Dyplomy, które dostaną po zdaniu egzaminu potwierdzającego ich kwalifikacje, będą tylko w języku polskim. O tłumaczenia będzie można ubiegać się dopiero późną jesienią.

Jeszcze kilka miesięcy temu Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu obiecywało, że dyplomy mają zawierać wkładkę w wybranym języku jednego z krajów Unii Europejskiej. W ten sposób młodym ludziom miało być łatwiej zaprezentować się przed zagranicznym pracodawcą. Podobne wkładki wydawane są przy dyplomach w krajach starej Unii. Niestety, polska młodzież będzie musiała czekać przynajmniej jeszcze pół roku.

- Trwają przygotowania odpowiednich aktów prawnych - wyjaśniał Mieczysław Grabianowski, rzecznik ministerstwa. - Myślę, że potrwa to jeszcze kilka miesięcy. Kiedy rozporządzenie dotyczące tłumaczeń wejdzie w życie, osoby posiadające już dyplomy mogą się zwrócić o dołączenie tłumaczenia. Prawdopodobnie będzie to możliwe dopiero późną jesienią, w listopadzie lub na początku grudnia.

W regionie radomskim egzamin potwierdzający kwalifikacje, zdaje kilka tysięcy młodych ludzi. To absolwenci zasadniczych szkół zawodowych. Część pisemną zdawali w swoich szkołach pod koniec czerwca, część praktyczna potrwa do 19 lipca. Jednak dyplomy dostaną dopiero we wrześniu.

- Tyle czasu potrwa sprawdzenie prac - tłumaczy Antonina Grynfelder, ekspert Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej w Warszawie. - W ubiegłym roku dyplomy wydaliśmy w lipcu, bo egzamin dotyczył tylko siedmiu zawodów. W tym roku mamy o trzydzieści profesji więcej. Prawdopodobnie za rok na dyplomy będzie trzeba czekać jeszcze dłużej, bo do egzaminu przystąpią nie tylko absolwenci zasadniczych szkół zawodowych, ale także techników.