Działacz antykomunistycznej opozycji domaga się ogromnego odszkodowania

Jacek Filipowski mieszkał przed laty w Radomiu, działał w Komitecie Obrony Robotników, angażował się też w działalność antykomunistyczną na początku lat 80-tych XX wieku. Wiele razy był zatrzymywany i bity przez służbę bezpieczeństwa, dwukrotnie przebywał w ośrodkach internowań. Mając dość prześladowań wybrał emigrację i do dnia dzisiejszego mieszka we Francji.

Niedawno z radomskiej delegatury Instytutu Pamięci Narodowej odebrał tomy dokumentów świadczących o działaniach podejmowanych przeciwko niemu przez esbecję.

- Pojawiają się tam pseudonimy 30 agentów, którzy się mną zajmowali i materiały świadczące o próbach skompromitowania mnie w oczach ludzi z mojego ówczesnego środowiska. Mogę śmiało powiedzieć, że to wszystko, co robiono ze mną i wobec mnie od momentu, gdy rozpocząłem działalność, miało zasadniczy wpływ na późniejsze moje życie i zdrowie - mówił nam.

Jacek Filipowski, tak jak około 200 prześladowanych działaczy zdecydował się dochodzić w Sądzie Okręgowym w Radomiu zadośćuczynienia i odszkodowania za doznane krzywdy. Możliwość taką stwarzała uchwalona przez Sejm z inicjatywy poseł Marzeny Wróbel ustawa, która ograniczała jednak maksymalną wysokość przyznawanych kwot do 25 tysięcy złotych.

Jacek Filipowski w złożonym wniosku domaga się symbolicznej złotówki zadośćuczynienia oraz 257 tysięcy złotych i 210 tysięcy euro odszkodowania.

Wystąpił też do sądu, by zwrócił się on do Trybunału Konstytucyjnego o interpretację przepisów ograniczających wysokość odszkodowania

- Takie ograniczenie nie powinno mieć miejsca, są też przykłady, że sądy w Polsce przyznawały znanym osobom znacznie wyższe kwoty - przekonuje

Na rozprawie, która już się odbyła sąd zawiesił dalsze postępowania do czasu przekazania przez IPN akt Jacka Filipowskiego.