Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dzieci narażają zdrowie i życie w drodze do szkoły (video)

/jp/
- To koszmar. Muszę przyjeżdżać do Radomia aż 20 kilometrów tylko po to, aby przeprowadzić wnuczka przez drogę - mówi Zofia Sałek.
- To koszmar. Muszę przyjeżdżać do Radomia aż 20 kilometrów tylko po to, aby przeprowadzić wnuczka przez drogę - mówi Zofia Sałek. S.Wykrota
- Błagam zróbcie coś, zanim dojdzie do jakiejś tragedii - mówi Beata Badeńska, dyrektor szkoły "dziewiątki" na radomskim Ustroniu, prosząc nas o interwencję w sprawie "przeprawy" przez Aleję Jana Pawła II.

Niedawno zamknięto kładkę nad jezdnią, ale nie pomyślano o przeprowadzaczach przez jezdnię - "Mikołajach", ani o bezpiecznym przejściu przez ruchliwą ulicę.

- Wcześniej mój wnuczek sam maszerował do szkoły kładką, a teraz ja muszę przyjeżdżać aż 20 kilometrów, tylko po to, aby przeprowadzić go przez jezdnię. Tędy jedzie przecież całe Ustronie, a takiego malca w ogóle nie widać zza samochdów - mówi Zofia Sałek.

- Nieoczekiwanie stałam się przeprowadzaczem przez jezdnię. Prowadzę swoje dziecko i "cudze dzieci", których rodzice nie mogą wyrwać się z pracy, aby zaprowadzić je do szkoły. To oczywiste, że ktoś powinien zrobić tu światła drogowe, albo postawić policjanta - mówi Grażyna Stańczykowska.

- Wielu rodziców zastanawia się czy naprawdę musi dojść do tragedii, by wreszcie coś z tym zrobili - pisze do nas internautka Paulina Bochyńska.

Remont kładki rozpoczął się w piątek. Już w tym dniu pisaliśmy, że w tym miejscu Alei Jana Pawła II zrobiło się niebezpiecznie. Drogowcy zastawili część jezdni i wyrysowali nowe pasy ruchu.

Namalowano też pasy dla pieszych około 60 metrów od kładki. Kierowcy pomimo ograniczenia prędkości "pędzą" jednak "na pamięć" co rusz stwarzając zagrożenie, zwłaszcza, że piesi próbują przeciskać się na drugą stronę jezdni w niedozwolonych miejscach.

DRUGI DZIEŃ "WISZĘ" NA TELEFONACH

Największy problem mają jednak dzieci. - Boję się, że może dojść do jakiejś tragedii. Zrobiliśmy już wszystko co tylko można. Od poniedziałku "wiszę" na telefonach, aby poruszyć wszystkie możliwe instytucje. Dzwoniłam do Miejskiego Zarządu Dróg i Komunikacji, Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, Straży Miejskiej. Bez skutku. Nikt mi nie wskazał jak można rozwiązać problem - mówi Beata Badeńska, dyrektor Publicznej Szkoły Podstawowej numer 9 imienia Henryka Sienkiewicza w Radomiu.

W środę w papierowym wydaniu "Echa Dnia" napiszemy, co w tej sprawie robią urzędnicy miejscy, drogowcy i policja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie