Pierwsi wyborcy zdecydowali się zagłosować tuż po otwarciu lokali. Był wśród nich Pan Zdzisław, którego spotkaliśmy pod Gimnazjum nr 1 na ulicy Leśnej.
- Jadę do pracy na lotnisko do Radomia i dlatego jestem tak wcześnie. Jeżeli jest się Polakiem i szanuje się swój kraj, to trzeba chodzić na wybory i nie ważne na kogo się głosuje. Niska frekwencja świadczy o narodzie - przyznaje Pan Zdzisław.
Większość mieszkańców Pionek tradycyjnie chodziło do urny po mszach świętych. Jednak tłumów nie było. Może powtórzyć się niska frekwencja sprzed pięciu lat. W 2009 roku w wyborach do Europarlamentu zagłosował tylko co piąty mieszkaniec Pionek. Teraz może być nawet słabiej, bo piękna, słoneczna pogoda zachęcała do wyjazdów poza miasto.
Dodatkowo dla wielu ludzi problemem był nowy podział i zmienione granice obwodów do głosowania. Mimo, że afisze informacyjne od kilkunastu dni wisiały na słupach ogłoszeniowych na terenie całego miasta. Już kilka minut po godzinie 7 w Gimnazjum nr 1 trafiła się pierwsza osoba, która pomyliła siedzibę swojej komisji.
- To wynik wieloletniego przyzwyczajenia. Ludzie przychodzą tam, gdzie głosowali przez lata - mówią członkowie komisji.
Niektórzy nie byli zadowoleni z nowego podziału. Szczególnie mieszkańcy ulic Targowej i Kochanowskiego, którzy praktycznie przez płot głosowali w pobliskich Szkołach Podstawowych numer 2 i 5, a teraz muszą iść w całkiem inne miejsca.
- Wracam prosto z wesela i dlatego jestem tak wcześnie. Głosuję po raz pierwszy. Miałem nie iść, ale namówili mnie koledzy z pracy - zdradza 18-letni Michał, którego spotkaliśmy na ulicy Leśnej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?