[galeria_glowna]
Oba pojedynki były zacięte i rozstrzygnęły je tie breaki, ale zwłaszcza drugie spotkanie finału, obfitujące w częste zwroty akcji, kibice zapamiętają na długo. Czarni prowadzili 2:0, wygrywając obie partie na przewagi, po szalonych "pogoniach" za rywalami i w trzecim secie 23:20. Zamiast przypieczętować zwycięstwo, "podali rękę" bielszczanom. Chwilę później, zamiast schodzić po meczu do szatni, szykowali się do kolejnej odsłony. W czwartej partii, radomianie mieli już pięć punktów przewagi. To także nie wystarczyło do zwycięstwa. Rywale odrobili straty i wygrali seta na przewagi, doprowadzają do tie breaka. W decydującym secie role się odwróciły. To przyjezdni prowadzili, najpierw pięcioma punktami (11:6), a następnie czterema (13:9). Gdy wydawało się, że radomianie nie zdołają już wygrać tego meczu, dwa ataki Kamila Gutkowskiego, zaskakujący atak rozgrywającego Bartłomieja Neroja i punktowa zagrywka Roberta Prygla dały radomianom remis po 13, a dwa bloki na Michale Błońskim, zwycięstwo w secie i całym meczu.
- Nie przypominam sobie, bym uczestniczył w tak wariackim meczu - skomentował drugi pojedynek Janusz Gałązka, jeden z bohaterów dwóch ostatnich akcji. - Było gorąco, trochę drżały ręce i nogi, ale na szczęście wygraliśmy.
Radości po meczu nie krył trener Stępień. Cieszyło go zwycięstwo, mimo małego niedosytu i podkreślał, że takie mecze pamięta się długo.
- Pozostaje jakiś mały niedosyt, bo mogliśmy skończyć ten mecz w trzech lub czterech setach, ale bardzo się cieszymy, że ostatecznie rozstrzygnęliśmy mecz na swoją korzyść w pięciu partiach. Takie mecze, pełne walki, napięcia, zwrotów akcji pamięta się dłużej, niż gładko wygrane, jednostronne pojedynki - powiedział Stępień.
Prygiel, grający drugi trener radomskiej drużyny wypowiadał się w podobnym tonie.
- Przyznam szczerze, że byłem bardzo zły w trzecim i czwartym secie, bo powinniśmy już być dawno w szatni, jednak przeżyć takie zwycięstwo to jest sól siatkówki. Takie mecze przechodzą do historii. Mimo nerwów i zostawionego na boisku zdrowia nie żałuję, że nie wygraliśmy 3:0, bo takie zwycięstwo smakuje poczwórnie - skomentował pojedynek Prygiel.
W odmiennych nastrojach halę w Radomiu opuszczali rywale. Mimo, że byli bliscy wygrania przynajmniej jednego spotkania, przegrali oba.
- To był bardzo nerwowy mecz, szkoda, że przegraliśmy tak naprawdę wygrane spotkanie - powiedział Jarosław Macionczyk, kapitan bielszczan. - Wynik 13:9 w tie-breaku powinniśmy doprowadzić do końca. Myślę, że to Czarni byliby niezadowoleni gdyby ten pojedynek przegrali po prowadzeniu 2:0. Trudno, to jest sport, walczymy dalej. Mam nadzieję, że wrócimy jeszcze do Radomia na piąty mecz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?