Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gdy pierwsza gwiazdka... (zdjęcia)

Ewelina WITKOWSKA [email protected]
- Prawdziwa choinka powinna mieć tylko własnoręcznie robione ozdoby – uważa Maria Kowalczuk z Iłży.
- Prawdziwa choinka powinna mieć tylko własnoręcznie robione ozdoby – uważa Maria Kowalczuk z Iłży. Tadeusz Klocek
Tak wyglądały święta w naszych domach pół wieku temu. Dawne tradycje odtworzyli dla nas mieszkańcy okolic Iłży.

Bożonarodzeniowe wróżby

Boże Narodzenie było także czasem wróżb. Wierzono, że dobry nastrój tego dnia zwiastował wyjątkowo dobry rok. Spod obrusa ciągnięto słomki. Im dłuższa i świeższa, tym więcej pomyślności czekało danego człowieka w następnym roku. Pokrzywiona symbolizowała kręte życie. W świętego Szczepana kawalerowie obsypywali panny święconym ziarnem owsa. Niektórzy rzucali się też kutią. Im więcej przylepiło się do panny, tym większe miała powodzenie.

Prawdziwa choinka, a na niej ręcznie robione ozdoby. Stół nakryty sianem z wigilijnymi przysmakami. Słychać kolędy, są wigilijne obrzędy i wspomnienia przy trzaskającym ogniu. Najstarsi iłżanie opowiedzieli nam o zwyczajach i obrzędach bożonarodzeniowych.

Atmosfera iście świąteczna i magiczna. Opowieści i wspomnienia przeplatają się ze starymi kolędami. Wszyscy z nostalgią na chwilę odpływają przed laty kiedy Boże Narodzenie miało zdecydowanie bardziej religijny niż obecnie wymiar.

SIANO PRZEDE WSZYSTKIM

Przy wigilijnym stole w Muzeum Regionalnym w Iłży zasiedli: Stanisław i Rozalia Siwiec, Maria Kowalczuk i Krystyna Mucha. Wszystkie panie to przedstawicielki ginącej już plastyki obrzędowej. A pan Stanisław przedstawiciel malarstwa prymitywnego i były członek zespołu Józefa Myszki.

Już na samym początku spotkania rozległo się: "Hej kolęda, kolęda", którą mocnym głosem zaśpiewał pan Stanisław. Po chwili wzruszeni śpiewali już wszyscy.

- To były czasy - wspominali zebrani. - Teraz coraz rzadziej rodziny wspólnie śpiewają, tradycji w domach coraz mniej.

- Dawniej nie do pomyślenia było położyć opłatek na talerzu - mówiła pani Rozalia. - Musiał leżeć na sianku, a wieczerza rozpoczynała się przy świetle świec. Kiedyś w ogóle wykładało się słomę pod stołem i sianko pod obrusem. Sianko było bardzo ważne.

Przed laty podczas świąt nie mogło zabraknąć snopów zboża, słomy i siana. Snopki ustawiano w rogach izby lub wieszano u powały, siano kładziono pod stołem. Słoma była rozścielana na całej podłodze, czasem przykrywano nią ławy, na których siedzieli gości wigilijni. To wszystko na pamiątkę narodzenia się Dzieciątka w stajence i w intencji obfitych zbiorów.

- Pamiętam jak tata młócił cepem słomę, aż była prościutka, przynosił do domu i stawiał w rogu - wspomina pani Rozalia. - Rzucał potem źdźbła na belkę i ile ich się zatrzymało tyle zboża miało obrodzić w przyszłym roku. Po świętach owijano tym sianem drzewka owocowe, żeby obrodziły.

SMACZNA TRADYCJA

Podczas spożywania wigilijnych potraw nie mogło się obyć bez rozmowy na temat tradycyjnych świątecznych potraw.

- Przez cała wigilię obowiązywał post - wspomina pani Maria. - Nie można było nic zjeść aż do wigilijnej wieczerzy. A do stołu zawsze siadano dopiero, gdy zabłysła pierwsza gwiazda.

Wieczerzę rozpoczynała najstarsza osoba rodzinie, która odczytywała fragment Pisma Świętego. Później rozpoczynało się dzielenie opłatkiem.

- Zanosiliśmy go również zwierzętom, bo one też były przy żłobie Jezusa kiedy się rodził - mówił pan Stanisław. - Dawało się też koniom, choć niektórzy uważali, że nie powinno się, bo nie były przy żłobie Jezusa.

Na świątecznych stołach gościły tradycyjne potrawy.

- Było skromniej, przyrządzało się między innymi kutię, barszcz z grzybami, kluski z makiem, pierogi ze śliwkami i z grzybami i z kapustą a także łamańce z makiem - opowiada pani Rozalia.

W niektórych regionach gospodynie wkładały w pierogi pieniądze. Kto na nie trafił miał zapewniony dobrobyt.

- A po pasterce wszyscy biegli do spiżarni najeść się kiełbasy, nigdy tak nie smakowała - wspomina pani Krystyna. - U mnie w domu nie można było jeść ciasta, jedliśmy je dopiero po pasterce - dodaje pani Rozalia.

WŁASNORĘCZNE OZDOBY

W izbie muzeum w Iłży dookoła poustawiane były przeróżne stroiki przygotowane przez gości. Na choince ręcznie robione ozdoby, które dziś coraz rzadziej goszczą na świątecznych drzewkach.

- Wyparły je nowoczesne bombki i światełka - mówiła pani Rozalia, która przygotowała pięknego pająka wiszącego pod sufitem. - Moja mama zawsze przygotowywała kwiaty z bibuły. Tata przynosił choinkę, odcinało się gałązki, przywiązywało do nich kwiaty zrobione przez mamę. To były najpiękniejsze ozdoby.
W niektórych domach zawieszano podłaźniczkę czyli choinkę z uciętym wierzchołkiem, przybraną jabłkami i orzechami, barwnymi ozdobami z papieru, słomianymi łańcuchami. Miała chronić od złych mocy.

KULTYWOWAĆ TRADYCJĘ

A czego na święta życzą sobie nasi rozmówcy?

- Żeby ta nasza świąteczna tradycja przetrwała - mówią zgodnie. - Zresztą nie tylko ta świąteczna, trzeba pamiętać o naszej dawnej kulturze. Niestety nie potrafimy się przebić z naszą kulturą. Teraz wszystko idzie z zachodu i komercjalizuje święta a pośpiech nie sprzyja kultywowaniu naszych dawnych, przepięknych i bogatych tradycji.

Jednak na przekór wszystkiemu pani Rozalia, Krystyna i Maria starają się przekazać swoją wiedzę kolejnym pokoleniom.

- Byłam kilka razy w szkole i pokazywałam uczniom jak robi się piękne ozdoby choinkowe, wielkanocne i nie tylko. Uczę też 12- letnią wnuczkę Patrycję - opowiada pani Rozalia. - Bo ja nigdy nie umiałam pięknie mówić, moje wyroby zawsze mówiły za mnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie