Prokuratura zarzuca mężczyźnie nie tylko zabójstwo 22-letniego mieszkańca Mirowa, ale również nielegalne posiadanie środków odurzających oraz amunicji. Aleksander M. przebywa obecnie w areszcie śledczym.
Nie wrócił do domu...
Przypomnijmy, makabryczne zdarzenie miało miejsce pod koniec października. Wszystko zaczęło się w momencie, gdy rodzina 22-letniego mężczyzny, mieszkańca Mirowa Nowego zgłosiła, że ten nie wrócił na noc do domu i nie mogła z nim nawiązać żadnego kontaktu.
Czynności operacyjne, jakie podjęła wówczas policja doprowadziły do jednej z posesji w tej samej miejscowości. Znajduje się ona w niedalekiej odległości od miejsca, gdzie mieszkał młody mężczyzna.
Zwłoki zakopane w ziemi
W domu, do którego śledczych powiódł trop, policjanci ujawnili ślady krwi, a idąc tym tropem znajdowali więcej śladów na posesji oraz miejsce, gdzie była świeżo przekopana ziemia. Tam również znaleźli zwłoki mężczyzny. Był to właśnie poszukiwany 22-latek. Wówczas zatrzymano do wyjaśnienia właściciela posesji, 63-letniego Aleksandra M. oraz jeszcze trzy inne osoby. Z zebranych dowodów wynika, że reszta nie brała udziału w zdarzeniu. Ten pierwszy trafił natomiast do aresztu śledczego
Wstępne oględziny wykonane przez lekarza biegłego wskazywały ewidentnie, że doszło do zabójstwa. Okazało się także, że wspomniany Aleksander M. znał 22-latka, często widziano ich razem. Obaj panowie nie stronili bowiem od wspólnych, zakrapianych imprez.
22-latek był kawalerem, pracował dorywczo, uczył się wcześniej w szkole podstawowej oraz gimnazjum w Mirowie Starym, potem natomiast w jednej ze szkół zawodowych w Starachowicach, był uważany za spokojnego, choć kolegował się ze swoim późniejszym - jak się okazało - oprawcą.
Zbrodnia oraz narkotykowy wątek
Miejscowość znajduje się w gminie Mirów, blisko stąd do granicy województw: mazowieckiego i świętokrzyskiego. Część ludzi utrzymuje się tu z pracy w gospodarstwach, inni pracują w okolicznych miastach czy miejscowościach. Zbrodnia odbiła się szerokim echem nie tylko w tamtejszej gminie, ale również w powiecie szydłowieckim. Gościliśmy wówczas we wsi, rozmawialiśmy z częścią mieszkańców. Ci byli zszokowani, że do tak makabrycznej zbrodni doszło w ich rodzinnych stronach. Sprawa nabrała rozgłosu, bowiem do Mirowa przyjeżdżali dziennikarze i stacje telewizyjne z różnych części kraju.
W miarę upływu czasu na światło dzienne zaczęło wychodzić coraz więcej nowych faktów w tej sprawie. Już wtedy, gdy kilkanaście godzin po zabójstwie udaliśmy się na miejsce zdarzenia, nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że w grę mogły wchodzić także narkotyki, którymi miał handlować M. Potwierdzili to w toku dalszego dochodzenia śledczy z Szydłowca i Radomia.
Czeka na rozprawę
Aleksander M. przyznał się do czynu i obecnie czeka w areszcie śledczym na rozprawę w sądzie. Prokuratura uzupełnia materiał dowodowy. Wcześniej był znany szydłowieckiej policji. Niebawem minie pół roku od tragedii. Beata Galas, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Radomiu mówi:
- Do sądu wpłynął wniosek o przedłużenie aresztu dla Aleksandra M. o kolejne trzy miesiące, do 20 lipca tego roku. Prokuratura uzupełniła mu zarzuty o nielegalne posiadanie środków odurzających oraz amunicji. W związku z tym do przeprowadzenia będą konieczne dodatkowe badania, które wykonają biegli. Aleksander M. deklaruje bowiem, że jest uzależniony od narkotyków. Zbadają go: terapeuta i psychiatra. Czekamy jeszcze na badania DNA pobranych próbek biologicznych.
ZOBACZ TAKŻE: Zabójstwo w Mirowie Nowym koło Szydłowca
Zobacz TOP 15 miejsc w regionie radomskiem okiem satelity
POLECAMY RÓWNIEŻ:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?