MKTG SR - pasek na kartach artykułów

"Golfy" - "zderzaki"

Piotr Kutkowski
Pracownicy firm ubezpieczeniowych pierwsi zwrócili uwagę, że niektórym samochodom kolizje zdarzają zbyt często.
Pracownicy firm ubezpieczeniowych pierwsi zwrócili uwagę, że niektórym samochodom kolizje zdarzają zbyt często. archiwum
W mieszkaniu jednego z podejrzanych policja znalazła kajdanki oraz pieniądze w różnych walutach.
W mieszkaniu jednego z podejrzanych policja znalazła kajdanki oraz pieniądze w różnych walutach. archiwum

W mieszkaniu jednego z podejrzanych policja znalazła kajdanki oraz pieniądze w różnych walutach.
(fot. archiwum)

Radomska policja rozbiła grupę, która zajmowała się wyłudzeniami odszkodowań za rozbite samochody. Przestępcy wykorzystywali siedem aut, jedno z nich uczestniczyło nawet w sześciu kolizjach. Uczestniczyło na niby, bowiem tak naprawdę na miejsce zdarzenia przywożono je lawetą...

Tadeusz Kaczmarek, rzecznik mazowieckiej policji
Tadeusz Kaczmarek, rzecznik mazowieckiej policji P. Kutkowski

Tadeusz Kaczmarek, rzecznik mazowieckiej policji
(fot. P. Kutkowski)

We wtorek policjanci z Wydziału Przestępstw Gospodarczych Komendy Wojewódzkiej Policji z siedzibą w Radomiu wkroczyli o godzinie szóstej rano jednocześnie do kilku mieszkań na terenie powiatów zwoleńskiego, białobrzeskiego i przysuskiego, grójeckiego. W niektórych przypadkach funkcjonariuszom towarzyszyli antyterroryści. Nie bez powodu.

- W Białobrzegach mieszkał jeden z organizatorów procederu - informuje Tadeusz Kaczmarek, rzecznik mazowieckiej policji. - Człowiek ten wchodził już wcześniej w konflikt z prawem. Gdy policjanci zapukali do jego mieszkania, nie chciał otworzyć drzwi. Konieczne było wysadzenie zamka przy pomocy materiałów pirotechnicznych. Zachodziło podejrzenie, że mężczyzna niszczył dokumenty.

W innym domu policjanci zatrzymali nie tylko osobę, która ich bezpośrednio interesowała, ale też przebywającego w jej mieszkaniu mężczyznę poszukiwanego listem gończym.

Tadeusz Kaczmarek: - Zatrzymaliśmy dziesięć osób podejrzanych o udział w grupie, która zajmowała się wyłudzaniem odszkodowań komunikacyjnych za rozbite samochody. Z naszych ustaleń wynika, że doszło do 20 takich przypadków na kwotę około 100 tysięcy złotych.

Podejrzanie częste kolizje

Akcja policjantów nie byłą dziełem przypadku. Poprzedziła je długa, trwająca wiele miesięcy praca operacyjna. Oficer, który zajmuje się tą sprawą przyznaje, że pierwsze sygnały o przestępstwie nadeszły od firm ubezpieczeniowych.

- Dzięki wymianie informacji firmy ustaliły, że istnieją samochody, które podejrzanie często uczestniczą w kolizjach. Sprawdziliśmy to, i okazało się to prawdą.

Z policyjnych ustaleń wynika, że grupa działała przez cztery lata, a składała się z osób powiązanych ze sobą rodzinnie, towarzysko i biznesowo. Jej trzon stanowiły trzy osoby. Przestępcy dysponowali siedmioma volkswagenami golfami, z których najstarszy nie przekraczał pięciu lat. Były one sprowadzone zza granicy lub kupione w Polsce.

- W takich samochodach różne części są bardzo drogie, wymiana jeden z ich kosztuje nawet trzy tysiące złotych. Na tym właśnie opierali oszuści swoje kalkulacje - mówi oficer - Kupione okazyjnie, uszkodzone auto było rejestrowane i ubezpieczane na polisę OC. By tego dokonać, wystarczało okazanie w firmie dokumentów. Umowę zawierano bez oględzin auta. Potem dochodziło do "kolizji". Zawsze działo się to w nocy, w odludnym miejscu. Oszuści wyzwali policjantów. Inaczej niż zwykle to bywa, nie było żadnych problemów z ustaleniem, kto zawinił. Sprawca przyznawał się i prosił tylko o niski mandat karny tłumacząc to na przykład faktem, że przebywa na emeryturze. Policjanci sporządzali notatki, wymieniali w protokole uszkodzenia i w ten sposób nieświadomie uwiarygodniali działania przestępców. Na tej podstawie później z polisy ubezpieczeniowej sprawcy wypłacano odszkodowanie. Sięgały one czasami nawet 30 tysięcy złotych.

Sześciokrotny zderzak

Jeden z golfów uczestniczył w sześciu kolizjach. Zawsze występował jako samochód poszkodowanego. "Sprawcy" zawierali swoje polisy w różnych towarzystwach ubezpieczeniowych. Miało to utrudnić wykrycie przestępstwa. Co więcej, niekiedy uszkodzone części wymontowywano i wstawiono do kolejnego pojazdu - "zderzaka".

Zdaniem naszego rozmówcy przestępcy byli bardzo ostrożni, starali się też w maksymalny sposób uprawdopodobnić, że do kolizji naprawdę dochodziło. Tymczasem wszystkie zdarzenia była aranżowane wcześniej w warsztatach, gdzie uszkadzano pojazdy stosownie do zaplanowanego scenariusza. Potem pojazdy przewożono w nocy lawetą i ustawiano.

Organizatorzy procederu rejestrowali czasami samochody na tak zwanych "słupów" , czyli na podstawione osoby. Ich zadaniem było jeszcze uczestniczyć w "kolizji" a następnie odebrać odszkodowanie. Czy "słupy" brały za to prowizje i w jakiej kwocie - to na razie jest jeszcze ustalane.

- Zanim wkroczyliśmy do akcji, przez wiele miesięcy gromadziliśmy drobiazgowo materiały. Były wśród nich również opinie biegłych. Dopiero, kiedy mieliśmy niezbite dowody, zdecydowaliśmy się na zatrzymania - twierdzi oficer policji.

Przesłuchania

Pierwsze przesłuchania już się odbyły. Prokuratura postawiła podejrzanym zarzut oszustwa, co zagrożone jest karą od sześciu miesięcy do 8 lat.

- Wobec pięciu osób zastosowane zostały poręczenia majątkowe w kwocie od 2 do 5 tysięcy złotych, wobec kolejnych pięciu skierowano wnioski o areszt - informuje Tadeusz Kaczmarek.

"Golfów" zwanych "zderzakami" policja nie odnalazła. Najprawdopodobniej zostały one "podrasowane" a potem sprzedane. Zabezpieczono natomiast inne pojazdy, które użytkowali obecnie członkowie grupy. Samochody te stanowią zabezpieczenie finansowe na poczet ewentualnych kar.

Oficer policji pytany, czy na tych zatrzymaniach i ustaleniach śledztwo się już kończy odpowiada bez wahania: - Powiedzmy, że jest to sprawa rozwojowa.

Rzecznik potwierdza

- Zatrzymaliśmy dziesięć osób podejrzanych o udział w grupie, która zajmowała się wyłudzaniem odszkodowań komunikacyjnych za rozbite samochody - mówi Tadeusz Kaczmarek, rzecznik mazowieckiej policji.

Przestępcy byli bardzo ostrożni, starali się też w maksymalny sposób uprawdopodobnić, że do kolizji naprawdę dochodziło. Wszystkie zdarzenia była aranżowane wcześniej w warsztatach, gdzie uszkadzano pojazdy stosownie do zaplanowanego scenariusza. Potem pojazdy przewożono w nocy lawetą i ustawiano.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie