Rośnie nowa siła radomskiego basketu.
Przez wiele lat radomską koszykówką rządziła AZS Politechnika Radomska. Kibice mają jeszcze świeżo w pamięci mecze "akademików" na zapleczu ekstraklasy, gdy hala przy ul. Chrobrego często wypełniała się po brzegi. Te czasy jednak minęły.
Ostatni mecz AZS w drugiej lidze oglądała garstka, około 50 widzów, którzy na swoje nieszczęście musieli patrzeć na kompromitujący występ koszykarzy.
Zupełnie odmienna atmosfera panowała we wtorkowy wieczór w hali "ekonomika", gdzie swoje mecze rozgrywają koszykarze Rosasportu.
Trybuny były zapełnione niemal do ostatniego miejsca, a radomianom przy dźwiękach bębna dopingowała żywiołowo reagująca grupa kibiców. Sam mecz z Łódzkim Klubem Sportowym był na tyle emocjonujący, że w ostatniej kwarcie niemal całe trybuny oklaskami zachęcały naszych graczy do jeszcze większej walki.
Przypomnijmy, że Rosasport przegrał z faworyzowanym ŁKS Łódź 80:81. Radomianie na 11 sekund przed końcem byli w posiadaniu piłki i gdyby wykończyli akcję, wygraliby ten mecz.
- Tomek Wróbel miał piłkę i niepotrzebnie zdecydował się na rzut z dystansu, bo nie trafił. Gdyby przedarł się pod kosz najprawdopodobniej zostałby sfaulowany i mielibyśmy rzuty osobiste. Nie ma co gdybać, bo cała drużyna włożyła mnóstwo serca w ten mecz - tłumaczył we wtorek trener Piotr Ignatowicz.
Radomianie choć przegrali mecz, schodząc z boiska usłyszeli gromkie "dziękujemy" i "nic się nie stało". Porażki w takim stylu nie muszą się wstydzić.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?