Mężczyzna ma 45 lat, mieszka z rodziną na ulicy Wośnickiej. 6 maja policjanci otrzymali informacje, że w czasie domowej awantury trzymając nóż w ręku nie tylko groził, że wszystkich zabije, ale też chciał zranić syna. Na szczęście 20-latek zasłonił się ręką, odnosząc tylko skaleczenie. Po tym incydencie mężczyzna uciekł z mieszkania. Policjanci zatrzymali go po pościgu.
W prokuraturze usłyszał zarzut znęcania się nad rodziną, Sąd Rejonowy aresztował go na trzy miesiące. 1 czerwca późnym wieczorem mężczyzna niespodziewanie jednak pojawił się w domu. Jak się okazało Sąd Okręgowy uwzględnił jego zażalenie i zwolnił go z aresztu.
Przerażona rodzina zadzwoniła po policję, która zabrała mężczyznę do innego domu. W czwartek żona 45-latka poprosiła o interwencję również Włodzimierza Wolskiego, dyrektora Ośrodka Interwencji Kryzysowej. Był zaskoczony wydanym przez sąd postanowieniem.
- Rodzina nie została uprzedzona o takiej decyzji i znowu zaczęła się obawiać o swoje zdrowie i życie. Dziwi też, że sąd nie zastosował żadnego innego środka zapobiegawczego, chociażby zakazu zbliżania się do rodziny - komentował.
O to, czym sąd kierował się wydając postanowienie zapytaliśmy Justynę Mazur, rzecznik Sądu Okręgowego w Radomiu.
-Zdaniem sądu choć istnieje prawdopodobieństwo, że doszło do tego przestępstwa, to nie jest to jednak duże prawdopodobieństwo, a to było jedną z dwóch przesłanek decyzji o aresztowaniu. Poza tym większość czynności związanych z tym postępowaniem została już przeprowadzona - odpowiedziała.
Postanowienie jest prawomocne i nie przysługuje od niego odwołanie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?