Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gryzą, śmierdzą, nie dają spać. Te psy terroryzują cały wieżowiec

awa
Psy są agresywne. Kiedy podeszliśmy do balkonu pięć z nich donośnie ujadało.
Psy są agresywne. Kiedy podeszliśmy do balkonu pięć z nich donośnie ujadało.
Jak to możliwe?

Nieprzyjemny fetor na korytarzu, zakłócana cisza nocna i strach przed wyjściem na klatkę. To tylko część niedogodności, na jakie narażeni są mieszkańcy wieżowca.
Właścicielami zwierząt jest starsze małżeństwo. Razem ze swoimi psami mieszkają oni na 38 metrach kwadratowych. Jak wyliczyli ich sąsiedzi, jest tam dziewięć psów.

- Wśród nich jest kilka dużych. Te największe są bardzo agresywne. Był już przypadek pogryzienia. Zauważyłem, że niedawno pojawiły się też cztery szczeniaki - relacjonują mieszkańcy wieżowca.

- Ja kiedyś zostałam uderzona w nogę kagańcem. Ledwo doszłam do mieszkania - opowiada pani Maria Pajęczak. - Najgorsze jest to, że nikt nie jest nam w stanie pomóc. O sprawie wie spółdzielnia i schronisko. Przyjeżdża tu policja i Straż Miejska. Niestety psy jak były, tak są.

FETOR NA CZTERY PIĘTRA

Z relacji naszych rozmówców wynika, że właściciele psów nie są w stanie nad nimi zapanować.

- Nawet szkoda tych ludzi. Widzimy, że zwierzęta dają im w kość, ale przez te czworonogi my też cierpimy. Nie rozumiem, jak na tak niewielkiej przestrzeni można trzymać tyle psów. Smród jest niemiłosierny. Wystarczy, że otworzą drzwi i śmierdzi na całym parterze. Zresztą wszyscy w bloku mamy ślepe kuchnie i z kratek wentylacyjnych unosi się taki fetor, że nie można wytrzymać - mówią mieszkańcy. - Poza tym dwa największe psy wcale nie wychodzą na dwór, tylko załatwiają się na balkonie. Potem te odchody lądują na trawniku.

ZAKŁÓCAJĄ IM SPOKÓJ

Mieszkańcy interweniowali w spółdzielni. - Jest już sprawa w sądzie, ale ci ludzie w ogóle nie odbierają pism. Odnosimy wrażenie, że od naszego, ważniejsze jest dobro zwierząt. Bo instytucje sprawdzają tylko, w jakim stanie są psy, a nikt nie interesuje się nami, czy się wyspaliśmy, czy nie przeszkadza nam fetor - skarżą się nasi rozmówcy.

Próbowaliśmy porozmawiać z właścicielami zwierząt. Kiedy stanęliśmy przed balkonem, wyskoczyły szczekające psy. Za chwile pojawił się ich właściciel. Przez ujadanie niewiele udało nam się usłyszeć z jego wypowiedzi. Jego żona natomiast była bardziej powściągliwa. Wykrzyczała tylko, że ma tylko dwa psy i nikomu one nie wadzą.

CZEKAJĄ NA WYROK

Rozmawialiśmy w tej sprawie z Anną Konopską, z radomskiego schroniska. Zapewniła nas, że po raz kolejny udadzą się na miejsce.

- Poinformuję o tym Radomskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Ale podczas poprzednich wizyt pracownicy stwierdzili, że zwierzęta są zadbane i nic nie można zrobić.

Wiceprezes spółdzielni Nasz Dom czeka na wyrok sądu. - Wkrótce rozprawa. Mam nadzieję, że sąd orzeknie o eksmisji zwierząt. Nie lekceważymy problemu, ale jest prawo, które musimy respektować. Uważamy, że zrobiliśmy to, co było w naszej mocy. Poinformowaliśmy o tym Straż Miejską, policję, schronisko, Wydział Ochroni Środowiska i żadna z tych instytucji nie była w stanie tego rozwiązać. Czekamy, więc na wyrok sądu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie