Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Grzegorz Szymański: "Zapomniałem o wszystkim"

Ewa NADGRODKIEWICZ <a href="mailto:[email protected]" target="_blank" class=menu>[email protected]</a>
Grzegorz Szymański z medalem mistrzostw świata.
Grzegorz Szymański z medalem mistrzostw świata. D. Łukasik

Kilkanaście godzin po przylocie do Polski, Grzegorz Szymański podzielił się z nami wrażeniami z mistrzostw świata

Grzegorz Szymański, wychowanek Ostrovii Ostrowiec Świętokrzyski, wspólnie z kolegami zdobył w Japonii "srebro" na mistrzostwach świata siatkarzy.

* Czy spodziewałeś się takiego sukcesu?

- Dużo ludzi mówiło, że wywalczymy miejsce na podium. A my w to uwierzyliśmy. Ducha wiary tknął w nas trener Raul Lozano, który cały czas powtarzał, że ciężka praca, jaką wykonaliśmy przyniesie efekty. Pierwszą fazę mistrzostw przeszliśmy jak burza. A później był ten najważniejszy mecz, "mecz o życie" z Rosją...

* ...w którym wystąpiłeś w pierwszoplanowej roli. Co czułeś, kiedy po dwóch przegranych przez was setach, trener desygnował cię do gry?

- Czułem, zresztą podobnie jak moi koledzy, wielką złość. Byłem strasznie zdesperowany, chciałem za wszelką cenę wygrać. Nie myślałem o niczym więcej.

* Mecz z Rosją rozpoczął się wcześniej, bo już w hotelu.

- Rosjanie próbowali nas sprowokować. Nie wyrażali się o nas pozytywnie. Mówili, że my w ważnych meczach gramy słabo, że nie wytrzymujemy psychicznie. To im pokazaliśmy, jak zespół, który przegrywa 2:0, może się podnieść.

* Już przed mistrzostwami wiedziałeś, że będziesz zmiennikiem dla Mariusza Wlazłego.

- Tak było. W meczach pierwszej fazy nie było potrzeby, żebym go zastępował. W tej fazie zagrałem tylko półtora seta z Portoryko. Chłopcy wszystko wygrywali po 3:0, a kiedy idzie, to nie trzeba kombinować. Najważniejsze, że wszedłem w meczu z Rosją i pomogłem. Głupio byłoby wrócić z medalem, bez dołożenia choćby jednej cegiełki.

* Po Rosji przyszła pora na Serbów, z którymi wygraliście 3:0, i półfinał z Bułgarią.

- Wiedzieliśmy, że jeśli pokonamy Bułgarów, to mamy "srebro", dlatego radość po wygranej była ogromna. Natomiast Bułgarzy byli zdruzgotani. Najbardziej tę porażkę przeżył Plamen Konstantinow, z którym w ubiegłym sezonie graliśmy razem w Jastrzębskim Węglu. Przed spotkaniem mieliśmy okazję rozmawiać i już wtedy nie był taki koleżeński jak dawniej. Miałem wrażenie, że jest wściekły, że muszą grać właśnie z nami.

* A finał?

- Bardzo szybko minął. Jeszcze nie widziałem Brazylijczyków w takiej dyspozycji. Oni wszyscy mieli "dzień konia", grali, jak natchnieni. Nam ten mecz kompletnie nie wyszedł.

* Kiedy stanęliście na podium, chyba szybko zapomnieliście o pierwszej i ostatniej porażce w tych mistrzostwach.

- To było coś niesamowitego. Kiedy awansowaliśmy do finału wyobrażaliśmy sobie, jak to będzie. Samo wejście na podium było czymś kosmicznym, zapomniałem o wszystkim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie