MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Historia ciągle żywa

Anna DRELA

Na co dzień uczy historii w III liceum imienia Czachowskiego w Radomiu. W wolnych chwilach bierze mapę i rusza w teren w poszukiwaniu zapomnianych mogił leśnych, pomników - niemych świadków bitew. Dla Przemysława Bednarczyka przeszłość to nie tylko praca ale życiowa pasja.

Na honorowym miejscu w jego domu stoją hełmy z czasów drugiej wojny światowej, wisi szabla z XVIII wieku, ryngraf. - Szacunek dla przeszłości i pasję kolekcjonerską wyniosłem z domu rodzinnego - mówi Przemysław Bednarczyk. - Brzmi to trochę patetycznie, ale nie robiłbym tego co teraz, gdybym jako dziecko wraz z ojcem nie odwiedzał starych mogił i gdybym nie podziwiał jego kolekcji starych pamiątek.

Kurhan pod Dubienką

W 2001 roku w lubelska telewizja wyemitowała reportaż o kurhanach pod Hrubieszowem. W tym przypadku nie chodziło o prasłowiańskie mogiły, ale o znacznie bliższą historię. W 1794 roku na polach wioski Uchańka rozegrała się bitwa, znana w podręcznikach jako bitwa pod Dubienką. - Z nielicznych źródeł o powstaniu kościuszkowskim, jakie przetrwały wojnę polsko-bolszewicką, dowiedziałem się, że tam zginęło nawet dziewięciuset Polaków. Byli to synowie najlepszych rodzin szlacheckich, wielu z nich było odznaczonych krzyżem Virtuti Militari - wspomina Przemysław Bednarczyk. - Gdzie zostali pochowani? Odpowiedzi na to pytanie nie potrafiły dać ani władze gminy, ani okoliczna ludność, ani służby ochrony zabytków.

Przemysław Bednarczyk wraz z przyjaciółmi przy pomocy mapy i kompasu odnalazł ślady dawnego grobowca. W tym miejscu zachowało się tylko porośnięte trawą niewielkie wzniesienie. - Wszelkie wątpliwości rozwiał jeden z mieszkańców Uchańki, który przypomniał sobie, że wczasach kiedy był dzieckiem, czyli mniej więcej w latach dwudziestych ubiegłego wieku w tym miejscu odbywały się uroczystości patriotyczne - wyjaśnia radomski historyk.

Niestety grób kościuszkowców oraz drugą mogiłę, w której pochowano Rosjan, niemal całkowicie zniszczono w 1976 roku. Wtedy w pobliskim Państwowym Gospodarstwie Rolnym budowano wielkie chlewnie. Najpierw z mogił zabrano ziemię na budowę, a potem w to miejsce wylewano gnojówkę. Po kilku latach od emisji szokującego reportażu i utarczkach z władzami gminy i powiatu sprawa ma szanse zakończyć się szczęśliwie.

- Miesiąc temu zatelefonowali do mnie przyjaciele z Towarzystwa Regionalnego Hrubieszowskiego, którzy poinformowali mnie, że władze lokalne zamierzają zająć się w końcu odnowieniem tego miejsca - dopowiada.

Pamiętajmy o Teresie

Wakacje 2004. Znów wędrówki po wschodnich kresach. Tym razem w poszukiwaniu śladów radomianki, która zginęła w czasie pierwszej wojny światowej. Chodzi o Teresę Grodzińską, sanitariuszkę odznaczoną za bohaterstwo Krzyżem Virtuti Militari.

- To była niezwykła osoba - uśmiecha się Przemysław Bednarczyk. - W 1914 roku zgłosiła się jako ochotniczka do pracy w szpitalu polowym w Alejach Ujazdowskich w Warszawie. Stamtąd została wysłana na front południowo-wschodni. Ponoć w czasie najgorętszych walk na własnych plecach przenosiła ciężko rannych żołnierzy z ewakuowanego szpitala polowego. Wróciła po najciężej rannych. Człowiek, którego wyniosła jako ostatniego, przeżył. Ona dostała się w ręce bolszewików. Została zamordowana.

Teresa Grodzińska zginęła w okolicach wioski Stepankowice w powiecie hrubieszowskim. W okresie międzywojennym w dzisiejszym liceum imienia Dionizego Czachowskiego widniała tablica upamiętniająca bohaterską dziewczynę. Teresa Grodzińska była absolwentką tej szkoły, wówczas jeszcze liceum żeńskiego Marii Gail. Tablica została zdjęta podczas okupacji, a w czasach Polski Ludowej nie miała prawa wrócić na swoje miejsce, bo napis informował, że dziewczynę zamordowali bolszewicy.

- Nie wiadomo, gdzie się teraz znajduje tablica. Na pewno nie ma jej w szkole - twierdzi Przemysław Bednarczyk. - Trudno. Mam nadzieję, że w listopadzie odsłonimy nową.

Brat odnaleziony na Cmentarzu Orląt Lwowskich

Tragiczne dzieje Teresy Grodzińskiej to był początek historii radomian, którzy zginęli na Wschodzie. Poszukiwanie śladów Józefa Kwaśnika mogłyby stać się scenariuszem kolejnego filmu. O pomoc w ustaleniu, co się stało z zaginionym bratem poprosił Przemysława Bednarczyka, Paweł Kwaśnik, mieszkaniec okolic Zwolenia. Szanse uzyskania odpowiedzi na to pytanie były znikome. Józef Kwaśnik został wcielony do legionów w 1914 roku. Do domu jedyny raz przyjechał na przepustkę w 1919, a potem ślad po nim zaginął. Rodzina wiedziała, że walczył gdzieś na Ukrainie. Jednak udało się nie tylko ustalić, gdzie stracił życie, ale nawet odnaleźć jego grób.

- Okazało się, że Józef Kwaśnik zmarł od ran w sierpniu lub wrześniu 1920 roku we Lwowie - wyjaśnia Przemysław Bednarczyk. - Został pochowany na Cmentarzu Orląt Lwowskich. To było dla mnie największe wzruszenie, kiedy mówiłem o swoich odkryciach jego bratu, wówczas już człowiekowi w mocno podeszłym wieku. Ta historia to dowód, że można ustalić nazwiska wielu żołnierzy spoczywających w bezimiennych mogiłach. Dla rodzin poległych to niesamowicie ważne.

Miejsca pamięci

23 stycznia Muzeum Wsi Radomskiej odwiedziło blisko dwa tysiące widzów. Wszystko za sprawą pierwszej w naszym regionie rekonstrukcji bitwy z czasów powstania styczniowego. Autorem scenariusza całego wydarzenia był Przemysław Bednarczyk.

- Bitwa miała miejsce pod Kowalą, w rodzinnych stronach moich rodziców - mówi historyk. - Zbieranie materiałów tak naprawdę zajęło mi kilka lat. Warto było, bo to chyba jedyna w naszym regionie zwycięska bitwa.

W Kowali znajduje się krzyż w miejscu, gdzie pochowano poległych powstańców. Obok miejscowi regionaliści i lokalne władze wystawiły niewielki pomnik. Jednak to nie jedyne pamiątki po tym wydarzeniu. Oddział powstańczy ruszył spod Kowali w kierunku Przytyka. W majątku Krogulcza zostawiono najciężej rannych i ciała tych, którzy zmarli na wozach podczas podróży. Spoczywają w zbiorowej mogile. W latach 20.-30. to miejsce upamiętniał krzyż i nikt nie miał wątpliwości kto pod nim spoczywa. Teraz jest nawet tablica, tyle że upamiętniająca partyzantów z czasów drugiej wojny światowej. Takich całkowicie lub prawie zupełnie zapomnianych miejsc w regionie jest bardzo wiele. Jak ocalić je od zapomnienia? Szansą jest konkurs "Ojczyzna to ziemia i groby", przeznaczony dla młodzieży szkolnej. Pierwsza edycja odbyła się w ubiegłym roku. Efekty były zaskakujące.

- Wśród lasów młodzież odnalazła kilka mogił zupełnie zniszczonych i zapomnianych - mówi Przemysław Bednarczyk. - W marcu rusza druga edycja konkursu. Mam nadzieję, że znów odkryją ciekawe miejsca. Wyniki ich poszukiwań pokazują, że może wkrótce na nowo będzie trzeba pisać przewodniki turystyczne po ziemi radomskiej.

Młodzi na tropie historii

Pierwsza edycja konkursu dla młodzieży "Ojczyzna to ziemia i groby" pokazała, że w regionie radomskim jest mnóstwo zapomnianych mogił i miejsc związanych z historią. Wymieniamy niektóre z nich.
Kazanów, powiat Zwoleń. Młodzież odnalazła w lesie miejsce pochówku trzech młodych ludzi. Okazało się, że prawdopodobnie zostali zamordowani przez żołnierzy Armii Czerwonej, którzy wzięli ich za niemieckich maruderów.
Jedlnia Kościelna, powiat Radom. Młodzież odnalazła na miejscowym cmentarzu grób księdza Józefa Gackiego, znanego regionalisty i przywódcy spisku przed powstaniem styczniowym. Miejsce odnowiono i uporządkowano.
Augustów, powiat Kozienice. Młodzież znalazła zapomnianą mogiłę żołnierską z 1914 roku. Miejsce uporządkowano.
Iłża, powiat Radom. W miejscu, gdzie w 1915 roku rozegrała się bitwa pod Pakosławiem, młodzież odnalazła masowy grób żołnierski. W tym miejscu ustawiono krzyż.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie