BROŃ RADOM - URSUS WARSZAWA 5:2 (2:1)
Bramki:1:0 Kamil Czarnecki 3, 1:1 Mateusz Muszyński 28, 2:1 Adam Imiela 45, 3:1 Czarnecki 53 z karnego, 4:1 Imiela 55, 4:2 Patryk Kamiński 84 z karnego, 5:2 Konrad Paterek 90+2.
Broń: Młodziński - Góźdź (78. Możdżonek), Kventsar, Gorczyca, Wicik (86. Nogaj), Leśniewski (68. Stefański), Sala, Czarnota, Imiela (73. Więcek), Paterek, Czarnecki.
Ursus:Olczak - Maruszewski, Ćwik, Prusinowski, Muszyński, Kamiński, Bulik (74. Wolski), Ciach (40. Vogtman), Górecki, Roszkiewicz (57. Świciński), Dziełak (57. Dikof)
Broń w pierwszych dwóch meczach zdobyła jeden punkt. Zagrała niezłe spotkanie z Legią IIWarszawa (0:0) i przegrała wysoko po słabej drugiej połowie z Lechią w Tomaszowie Mazowieckim. Jednak Ursus miał być zespołem, który jest w zasięgu radomskiej ekipy.
Tym razem w meczu z Ursusem wygrała zdecydowanie i zasłużenie. Cieszy na pewno liczba stworzonych sytuacji, liczba oddanych strzałów, bo bramek mogło paść dużo więcej. Z drugiej strony, tak słabego Ursusa nie było już dawno. Goście popełniali katyastrofalne błędy w defensywie i liczba zdobytych punktów nie powinna dziwić.
Już pierwsza akcja w 3 minucie zakończyła się gole. Po dośrodkowaniu Dominika Leśniewskiego, golkiper tak piąstkował piłkę, że ta odbiła się od Kamila Czarneckiego i wpadła do siatki. W 28 minucie Broń popełniła jedyny błąd przed przerwą. Muszyński nie pilnowany przez nikogo uderzył głową z 10 metrów.
Dobrze, że stracony gol nie podciął skrzydeł gospodarzom. W 45 minucie Adam Imiela przy dośrodkowaniu z rzutu rożnego skoczył najwyżej i bramka pozwoliła radomianom schodzić do szatni przy prowadzeniu 2:1.
Podopieczni trenera Artura Kupca dobili przeciwnika bardzo szybko do przerwy. W 53 minucie faulowany był Adam Imiela i arbiter podyktował rzut karny. Kamil Czarnecki zamienił "jedenastkę" na gola. Minęło dwie minuty i było już 4:1. Piłka przelobowała jednego z obrońców Ursusa, zza pleców wyskoczył Imiela i huknął w samo "okienko".
W 83 minucie przypadkowo piłkę ręką w polu karnym dotknął Wojciech Gorczyca, a po rzucie karnym goście zmniejszyli rozmiary porażki.
W doliczonym czasie gry ładną akcję zainicjował Piotr Stefański, dograł na skrzydło do Przemysława Nogaja, a tej dośrodkował na piąty metr. Tam głową "szczupakiem" zamknął akcję Konrad Paterek i chwilę później sędzia zakończył mecz.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?