Interwencje "Echa Dnia". Auta jeżdżą po zamkniętym odcinku ulicy Limanowskiego w Radomiu

"W niedzielny poranek ulicą między rozstawionymi na niej straganami (zajmującymi też całe chodniki) a nielicznymi jeszcze pieszymi pędził z prędkością grubo ponad 40 km/h samochód prowadzony przez kobietę. Gdybym nie uciekł na bok, potrąciłaby mnie. Pogroziłem jej ręką, a ta wtedy zwolniła, otworzyła okno i krzyknęła, że... po jezdni się nie chodzi!

Chwilę później podszedłem do policjantów siedzących w radiowozie przy skrzyżowaniu Limanowskiego z Maratońską i opowiedziałem im to zdarzenie. To, co usłyszałem w odpowiedzi, wręcz mnie zamurowało. Jeden z nich odpowiedział beztrosko, że... to ja powinienem uważać na samochody (na zamkniętej dla ruchu jezdni!!!), a drugi dodał, że w terenie zabudowanym wolno przecież jeździć do 50 km/h!

Chciałbym poznać opinię na ten temat naczelnika miejskiej drogówki. Bo jeśli rzeczywiście tak wygląda dbanie o bezpieczeństwo, to już wiadomo, czemu na deptaku trzeba montować słupki - po prostu zdaniem policji auta po drogach zamkniętych dla ruchu mogą jeździć 50 km/h!" - pisze stały czytelnik "Echa Dnia".

O komentarz do opisanej sytuacji poprosiliśmy przedstawicieli radomskiej policji.

(...) ulica została wyłączona z ruchu. Zgodnie z zatwierdzoną czasową organizacją ruchu dopuszczony jest ruch pojazdów służb komunalnych, porządkowych oraz zaopatrzenia stoisk, które otrzymały zgodę na handel w okolicach cmentarza. Podczas odpraw do służby policjantów biorących udział w działaniach Znicz 2016, zaznaczamy funkcjonariuszom, aby zwracali uwagę na tego takie sytuacje. Na każdej odprawie zadania te będą powtarzane, by do tego typu incydentów nie dochodziło - zapewnia asp. sztab. Wojciech Mizerski, kierownik ogniwa Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Miejskiej Policji w Radomiu.