MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Jadar Radom przegrał, bo... nie grał

/sid/
Chociaż radomski blok (Ardo Kreek z lewej i Maciej Pawliński obok), doskonale wiedział, że atakował będzie Radosław Rybak, nie zdołał go powstrzymać
Chociaż radomski blok (Ardo Kreek z lewej i Maciej Pawliński obok), doskonale wiedział, że atakował będzie Radosław Rybak, nie zdołał go powstrzymać J. Stobiecki
Jeden ze sloganów reklamowych Lotto głosił: "żeby wygrać, trzeba grać". To hasło jak ulał pasuje do postawy siatkarzy Jadaru Radom i przebiegu czwartego, poniedziałkowego meczu z AZS Neckermann Politechnika Warszawska.

Warszawianie wygrali nie dlatego, że zagrali wyśmienicie, w zaskakujący dla radomian sposób. To ekipa Jadaru statystowała na boisku i nie grała. A skoro nie grała, to trudno było wygrać.

O tym, że rywalizacja o utrzymanie w ekstraklasie będzie zacięta i wyrównana wiedzieli wszyscy. Główni bohaterowie tej walki w czasie poniedziałkowego meczu chyba jednak o tym zapomnieli.

- Przestrzegaliśmy zawodników, że mecz sam się nie wygra - przyznał po spotkaniu Jan Such, trener Jadaru. - Jest 2:2 i po czterech meczach można powiedzieć, że temu kto ma gorzej, gra się lepiej. Gdy przegrywaliśmy 0:1, wygraliśmy dwa kolejne mecze, stawiając Politechnikę w niekorzystnej sytuacji. Teraz oni wygrali.

Obie drużyny doskonale znają swoje słabe i mocne strony. Jednak Politechnice udało się zaskoczyć radomian. W wyjściowym składzie pojawił się Janusz Gałązka, zastępując pod siatka bardziej doświadczonego Dariusza Szulika. To z jego zagrywką radomianie mieli sporo kłopotów, a środkowy "inżynierów" zdobył tym elementem 2 punkty.

Był najczęściej (17 zagrywek), obok Roberta Milczarka (18 zagrywek), nominalnego libero, zagrywającym zawodnikiem Politechniki. W drużynie Jadaru najczęściej w polu zagrywki pojawiali się Maciej Pawliński i Jarosław Macionczyk (po 10 zagrywek). Ten jednak element sztuki siatkarskiej nie okazał się zapowiadaną, mocną stroną radomskiej drużyny i nie dał radomianom przewagi.

Również w ataku radomscy siatkarze znacznie ustępowali rywalom. Przede wszystkim byli mniej skuteczni. Z 73 prób 30 zakończyło się sukcesem. Warszawianie atakowali 75 razy, zdobywając 40 punktów. Chociaż radomianie doskonale wiedzieli, że większość piłek trafiać będzie do Radosława Rybaka, nie przeszkodziło to niezwykle doświadczonemu atakującemu zdobyć 11 punktów (26 ataków). Robert Prygiel, atakujący Jadaru zdobył 9 punktów (23 ataki), a większość ataków trafiła w aut, blok lub w ręce broniących rywali.

Równie nieskuteczni był Wojciech Żaliński (skończył zaledwie 3 z 14 ataków) i Ardo Kreek, który wyprowadził 7 ataków, z których 2 skończyły się zdobyciem punktu. Najwięcej punktów dla Jadaru zdobył Pawliński, a jego dorobek to 11 "oczek" (18 ataków). Statystycznie najlepiej wypadł Arkadiusz Terlecki kończąc 5 z 7 ataków.

Dodatkowo radomianie popełnili ogromną liczbę różnych błędów (25 punktów). Nie brakowało kuriozalnych sytuacji. Rozpaczliwie przebita przez warszawian piłka opadała po stronie radomian, "przewracając" po drodze trzech zawodników. Niekonwencjonalnie przyjmującemu zagrywkę Adrianowi Stańczakowi sędziowie odgwizdali piłkę niesioną. Kreek stracił punkt przekraczając limit czasu na wykonanie zagrywki.

Z dwóch słabo grających drużyn lepsza okazała się Politechnika, która dzięki fatalnej postawie Jadaru wyrównała stan rywalizacji i szanse na utrzymanie w ekstraklasie.

- Wszystko zaczyna się od nowa, to zwycięstwo było nam bardzo potrzebne - cieszył się po meczu Rybak, kapitan "inżynierów". - Porażka praktycznie wyeliminowałaby nas z walki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie