MKTG SR - pasek na kartach artykułów

JAK UTWORZYĆ UNIWERSYTET?

Andrzej SAŁATA

Kiedy w Radomiu powstanie uniwersytet? To pytanie, na które jeszcze nikt nie udzielił nam konkretnej odpowiedzi, ale patrząc na to, co deklaruje rektor Politechniki Mirosław Luft - uniwersytet zwany przymiotnikowym możemy mieć już około 2010 lub 2011 roku. Więcej - jeśli za cztery lata nasza uczelnia nie spełni warunków stawianych takim uniwersytetom, przestanie niestety też być Politechniką i zostanie zdegradowana do miana akademii. Jest więc o co walczyć i zgoda wszystkich środowisk jest niezbędna. Tymczasem naszym politykom do zgody daleko.

Władzom Politechniki Radomskiej zależy dziś nie tylko na utrzymaniu swojego statusu, ale również na rozwoju. Oznacza to, że w 2010 roku, a więc już za cztery lata, Politechnika musi posiadać sześć kierunków z prawem nadawania tytułu doktora, w tym przynajmniej cztery w zakresie nauk technicznych. Byłoby to podwojenie stanu posiadania, bo teraz są tylko trzy kierunki doktoryzowania. Jeśli politechnika tego nie zrobi, spadnie na najniższą półkę szkół wyższych, z napisem "akademia". Znajdą się na niej te uczelnie, które mają przynajmniej dwa kierunki "doktorskie".

Czy takie "podwójne" wzmocnienie uczelni w stosunkowo krótkim czasie jest możliwe? Zdaniem rektora, profesora Mirosława Lufta, blisko nabycia praw doktoryzowania są elektrotechnika na Wydziale Transportu, mechanika na Wydziale Mechanicznym i sztuka na Wydziale Nauczycielskim.

- Obrona politechniki to program minimum - podkreśla rektor Luft. - W tym celu potrzebujemy jeszcze około 14 profesorów zwyczajnych, tak zwanych belwederskich, lub doktorów habilitowanych, którzy byliby u nas zatrudnieni na pierwszym etacie. Na sztuce kadrę właściwie już mamy, trzeba jeszcze wzmocnić transport i Wydział Mechaniczny, ale zakładam, że w 2010 roku osiągniemy trzy brakujące prawa doktoryzowania. Byłaby to trampolina, z której można by się potem odbić w kierunku uniwersytetu, ale realnego, a nie wirtualnego. Do tego potrzebny byłby tylko wniosek do Sejmu oraz zjednoczenie wokół tej sprawy wszystkich parlamentarzystów naszego regionu. Przemianowanie Wyższej Szkoły Inżynierskiej w Politechnikę Radomską trwało około dwóch lat. Myślę, że teraz poszłoby nam szybciej.

Profesor Luft wskazuje, że już teraz jest się od czego "odbić" - uczelnia ma przecież ekonomię, wychowanie fizyczne, informatykę, matematykę, pedagogikę, prawdopodobnie sztuka zostanie samodzielnym wydziałem. Wtedy nazwa Politechnika tak naprawdę już nijak nie będzie przystawać do profilu uczelni i mając sześć praw do doktoryzowania, można by natychmiast przekształcić naszą Politechnikę w uniwersytet, na przykład techniczno-ekonomiczny lub techniczno-pedagogiczny. Potrzebna byłaby do tego uchwała Sejmu, ale jeśli warunki byłyby spełnione, tylko sprzeciw większości posłów mógłby zapobiec powstaniu uniwersytetu.

Kierunek - Lublin

Przy obecnej koalicji rządzącej mógłby być z tym poparciem problem. Poseł Marzena Wróbel z Prawa i Sprawiedliwości ma inny plan. Chciałaby stworzyć w Radomiu "pełny" Uniwersytet imienia Jana Kochanowskiego. Jego fundamentem byłoby Kolegium Licencjackie Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, które od pięciu lat istnieje na Wacynie. Z czasem mogłoby się przekształcić w wydział zamiejscowy, a potem w filię ze studiami na poziomie magisterskim. Stąd byłoby już, jej zdaniem, niedaleko do uniwersytetu.

Rektor lubelskiej uczelni, profesor Wiesław Kamiński, ciepło mówi o uniwersyteckich aspiracjach Radomia. Zapewnia, że jeśli będzie tylko takie zapotrzebowanie, kolegium na Wacynie będzie się rozwijać i stopniowo przekształcać w wydział zamiejscowy, a potem w filię. Jego zdaniem, nie powinno też być specjalnego kłopotu za kadrą nauczycielską, zwłaszcza młodego pokolenia.

- Coraz więcej młodych, zdolnych ludzi studiuje na studiach doktoranckich. Nie mamy możliwości zatrudnienia ich wszystkich w Lublinie. Dlatego duża część mogłaby pracować, na przykład w Radomiu, jeśli tylko stworzyłoby się im odpowiednie warunki materialne i szansę na dalszy rozwój naukowy - przekonuje Wiesław Kamiński.

Poselskie spory

Innego zdania jest poseł Marek Wikiński, który przed zdobyciem mandatu posła był wykładowcą na Politechnice Radomskiej. Chciałby pójść "krótszą" drogą. Uważa, że uniwersytet powinien powstać poprzez przekształcenie Politechniki. Jego zdaniem, w grę wchodzi jedynie tak zwany uniwersytet przymiotnikowy. - Na pełny uniwersytet nie mamy na razie szans, chyba że stanie się cud - uważa.

Wikiński szacuje, że takie przekształcanie się powinno potrwać najwyżej dziesięć lat. Oczywiście, nie będzie to możliwe bez pomocy władz miasta, które mogą na przykład zapewnić działki pod budowę mieszkań dla przyszłej kadry profesorskiej. - Zaproponowałem coś, co jest realne do zrobienia w ciągu kilku lat, a nie znajduje się w sferze marzeń. Jako człowiek jeszcze względnie młody, chciałbym tego dożyć dość szybko, a nie czekać 50 lat - przekonuje poseł Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

Marzena Wróbel broni swoich racji. Jej zdaniem, pomysł kolegi z poselskiej opozycji sprowadza się jedynie do przekształcenia Politechniki, które i tak jest nieuniknione.

- Miastu potrzebna jest wyższa uczelnia, która będzie kształcić na kierunkach humanistycznych, jakie są w Radomiu szczególnie deficytowe. Ale żeby iść w tym kierunku, potrzebna jest doświadczona kadra. Ja twierdzę, że jest ona właśnie w Lublinie.

Najlepsza metoda to współpraca

Obie strony obstają więc przy swoim i przynajmniej na razie nie są skore do współpracy. A szkoda, bo jak pokazuje przykład kilku miast mniejszych od Radomia, utworzenie uniwersytetu jest możliwe w stosunkowo niedługiej perspektywie. Droga wiedzie przez łączenie kilku mniejszych uczelni, z których każda wnosi swój potencjał i możliwości. Tak było między innymi w Opolu, Olsztynie i Zielonej Górze. Tak może być również w Kielcach, gdzie gdyby połączyć Akademię i Politechnikę, uniwersytet mógłby powstać natychmiast.

- Życie pokazuje, że nie ma lepszej, bardziej efektywnej metody. Oczywiście pod warunkiem, że wszyscy się zjednoczą wokół tego celu. Każda inna, ewolucyjna droga, w oparciu tylko o jedną uczelnię, to wiele pracy - uważa rektor Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej, profesor Wiesław Kamiński.

Niestety, choć możemy mieć w Radomiu uniwersytet bardzo szybko, a potem tworzyć na nim kolejne wydziały - także o specjalnościach humanistycznych, nie wszyscy chcą zgodnie współdziałać. Oby tylko nie doprowadzono do tego, że za cztery lata nie tylko nie będzie uniwersytetu, ale zabraknie również Politechniki, która jest w poważnym niebezpieczeństwie. Analiza szybkości uzyskiwania praw do doktoryzowania na innych uczelniach nie nastraja optymistycznie. Radomska uczelnia może mieć wielkie kłopoty, by uzyskać trzy brakujące prawa do doktoryzowania. Cel jest wiec jasny - teraz potrzeba tylko zgody.

Apelujemy do naszych posłów o zgodę

Apelujemy do naszych posłów o zjednoczenie się wokół idei powstania uniwersytetu w Radomiu. Na miejsce spotkania proponujemy redakcję "Echa Dnia".

Jak daleko do uniwersytetu?

Rektor Politechniki Radomskiej, profesor Mirosław Luft: - Obecnie w naszej uczelni pracuje 35 profesorów zwyczajnych, 69 doktorów habilitowanych i 242 doktorów. Aby utrzymać status politechniki i potem ubiegać się o przemianowanie na "uniwersytet przymiotnikowy", potrzebujemy jeszcze około 14 profesorów - po trzech na wydziałach Mechanicznym i Transportu, dwóch na ekonomii i czterech-pięciu na wydziałach Nauczycielskim oraz Materiałoznawstwa i Technologii Obuwia.

W przyszłym roku zamierzamy wystąpić o nadawanie stopnia doktora na mechanice i elektrotechnice. Jest to jak najbardziej realne. Będziemy się też starać o to samo na sztuce, która ma aż nadto samodzielnych pracowników i z czasem stanie się zapewne odrębnym wydziałem.

Co mówią przepisy o tworzeniu uczelni?

Zgodnie z ustawą o szkolnictwie wyższym z lipca 2005 roku, żeby Politechnika Radomska obroniła swój status i ewentualnie mogła ubiegać się o status tak zwanego uniwersytetu przymiotnikowego, musi spełnić jeden podstawowy warunek. Już w 2010 roku, czyli za cztery lata, musi posiadać co najmniej sześć uprawnień do nadawania stopnia naukowego doktora, w tym co najmniej cztery w zakresie nauk objętych profilem uczelni. Aby tak się stało, na każdym kierunku z prawem doktoryzowania musi być co najmniej osiem osób z tytułem profesora zwyczajnego lub doktora habilitowanego z danej dziedziny nauki (na przykład nauk technicznych, ekonomicznych, sztuk plastycznych), w tym co najmniej pięć w dyscyplinie, która nabywa takie uprawnienia - na przykład budowa i eksploatacja maszyn, ekonomia, transport, malarstwo. Uniwersytet techniczny, który będzie o stopień wyżej, musi posiadać uprawnienia doktoryzowania w co najmniej dwunastu dyscyplinach, w tym co najmniej w ośmiu w zakresie nauk technicznych. Z kolei uniwersytet klasyczny, taki jak na przykład Warszawski, musi posiadać uprawnienia do doktoryzowania na co najmniej dwunastu kierunkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie