W weekend 15-17 lipca w pana rodzinnych stronach odbędzie się Orlen PKO Beach Tour. Czy pan wybiera się do Toporni na ten znany turniej siatki plażowej a może pan w nim zagra?
- Przyjadę na turniej w Przysusze, ale tym razem bardziej rozrywkowo niż jako zawodnik plażowy. Wielu moich znajomych będzie natomiast brało w nim udział, więc ja będę im mocno kibicował.
Czy obecnie grywa pan w siatkę plażową? To bardziej letnia rozrywka czy też forma przygotowań do nowego sezonu?
- Nie, nie biorę udziału w żadnych turniejach, przynajmniej tak było w tym sezonie. Kilka razy oczywiście grałem na plaży, ale bardziej dla kondycji i przygotowania się do przyszłego sezonu. Chodziło o to, żeby mieć kontakt z piłką i generalnie ćwiczyć ruchy, które są potrzebne w siatkówce.
Jak pan ocenia ostatni swój sezon w Plus Lidze w barwach Resovii, zresztą pierwszy w tym klubie? Jak przebiegała aklimatyzacja w Rzeszowie?
- Myślę, że ten sezon nie był najlepszy, zwłaszcza jeśli chodzi o końcowy rezultat. Wszyscy mieliśmy większe apetyty, natomiast rywalizacja na parkiecie zweryfikowała nasze oczekiwania i piąte miejsce, moim zdaniem, było adekwatne do tego co prezentowaliśmy. Indywidualnie oczywiście chciałbym więcej przebywać na boisku a moje pojedyncze epizody nie były jakieś super. Jeśli chodzi o klub i wszystkie aspekty pozasportowe to Rzeszów jest świetnym miejscem do grania.
Pozostaje pan w Asseco Resovii na nowy sezon?
- Tak i mam zamiar zrobić wszystko co mogę, żeby więcej czasu spędzać na boisku. Mam nadzieję, że skończymy wyżej niż w ostatnim sezonie i wszyscy będziemy zadowoleni.
Pana były klub, Jastrzębski Węgiel zdobył tytuł wicemistrza Polski, po czempionat sięgnęła ZAKSA Kędzierzyn-Koźle. Coś pana zaskoczyło w tym sezonie jeśli chodzi o końcowy układ sił w tabeli?
- Na początku liczyłem, że to właśnie my będziemy walczyć w finale. Ostatecznie znaleźliśmy się poza czołową czwórką i jest to rozstrzygnięcie sprawiedliwe. ZAKSA i Jastrzębski Węgiel to były najmocniejsze drużyny zeszłego sezonu. Oczywiście kibicowałem ekipie z Jastrzębia, jednak kędzierzynianie w tym roku w finale byli bardzo skuteczni i to była dla nich droga do tytułu mistrza kraju.
Jak pan oceni postawę Cerrad Enei Czarnych Radom w minionym sezonie?
- Ciężko ocenić drużynę dlatego, że tak naprawdę Cerrad kończył sezon w całkiem innym składzie, niż każdy oczekiwał. W Radomiu dużo było kontuzji, problemów zdrowotnych. Nie wiem jakie cele zostały postawione przed chłopakami, ale jestem pewien, że żaden z nich nie chciał skończyć na trzynastym miejscu.
Reprezentacja Polski gra obecnie w Lidze Narodów? W pierwszym meczu przegrała 2:3 z Iranem i to spotkanie dostarczyło dużo emocji. Potem pokonaliśmy 3:0 Chiny i Holandię. Co nam dają te rozgrywki i jakie wnioski można wyciągnąć po tych spotkaniach?
- Generalnie nie śledzę z zapartym tchem rozgrywek Ligi Narodów, tym bardziej, że w tym roku najciekawszą imprezą będą mistrzostwa świata. Do ligi reprezentacje podchodzą z dużym dystansem. Większość potraktowała te rozgrywki jak poligon doświadczalny i trenerzy sprawdzają sobie różne pomysły i zawodników. Akurat pierwszy nasz mecz z Iranem dostarczył bardzo dużo emocji. Mimo, że przegraliśmy, to było fajne widowisko. Myślę, że też żadna z reprezentacji nie prezentuje teraz maksimum swoich możliwości. Z drugiej strony, dla zawodników, którzy w tej kadrze grają rzadko, to bardzo duże wydarzenie i bardzo fajnie, że dostają szanse występu.
Cofnijmy się do historii - czemu w młodości wybrał pan akurat siatkówkę? Jak w ogóle wyglądały pańskie sportowe początki w Przysusze i kto miał największy wpływ na to, że został pan w ogóle zawodnikiem?
- Początki były ciężkie. W Przysusze próbowałem grać i uprawiać wszystko. Mój tata grał amatorsko i zawsze z nim chodziłem na treningi, potem na różne zajęcia SKS w szkole. Dzięki rodzicom, jeszcze jako uczeń gimnazjum, mogłem dojeżdżać na treningi, które odbywały się w Radomiu. Z kolegą z Przysuchy Sebastianem Sobczakiem zaczęliśmy grać w plażówkę i dzięki niemu wylądowałem w średniej szkole w Radomiu, tam trenowaliśmy już dużo częściej. On postawił na plażówkę a ja jednak wolałem zostać przy halowej odmianie, chociaż w plażówkę też grałem dużo częściej niż dzisiaj. Największy wpływ mieli rodzice na których wsparcie mogłem zawsze liczyć.
Kto był pana siatkarskim idolem? Zagraniczna gwiazda czy może ktoś lokalnych zawodników?
- Kiedy po raz pierwszy w Radomiu wszedłem do PlusLigowej szatni, to w sumie każdy z zawodników był moim idolem. Większość znałem z telewizji czy gazet i wszyscy robili na mnie ogromne wrażenie. Pamiętam, że kiedy zmieniłem pozycję na atakującego to moim idolem był Robert Prygiel.
Jak często gości pan w rodzinnej Przysusze i jak pan spędza wolny czas?
- Przysuchę odwiedzam bardzo często i bardzo lubię spędzać tam czas. To chyba przychodzi z wiekiem, ale uwielbiam wypoczywać tam w czasie wakacji. Bardzo dużo zieleni, las dookoła, zalew, naprawdę można tutaj zregenerować siły. Moja córeczka dba jednak o to, żebym się za bardzo nie nudził, więc głównie spędzam czas z rodziną. W trakcie sezonu zawsze go brakuje.
Jakub Bucki
Ma 34 lata. Pochodzi z Przysuchy. Ukończył gimnazjum w Przysusze oraz V Liceum Ogólnokształcące imienia Romualda Traugutta w Radomiu. Jest wychowankiem Czarnych Radom. Reprezentował także kluby: Jadar Radom, KPS Siedlce, Slavia Svidnik (Słowacja), VK Pavlodar (Kazachstan), BBTS Bielsko-Biała, Jastrzębski Węgiel, od 2021 roku Asseco Resovię Rzeszów. Na parkiecie występuje jako atakujący. Na koncie ma dwa mistrzostwa Polski, dwa Kazachstanu oraz jeden czempionat Słowacji. Żonaty, ma ośmiomiesięczną córeczkę.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?