Jarosław Kaczyński w Radomiu. Rząd mógł, a nie zrobił... (zdjęcia, video)

[galeria_glowna]

Środa, godzina 12, ulica Rwańska w Radomiu. Przed budynkiem, w którym znajduje się rodzinny dom dziecka stoi gromada dziennikarzy i fotoreporterów. Wszyscy czekają na Jarosława Kaczyńskiego.
Iwona Kolasa prowadzi rodzinny dom dziecka od sześciu lat, pod jej opieką znajduje się sześcioro dzieci.

- W niedzielę wróciliśmy z wakacji, a w poniedziałek skontaktowała się ze mną pani z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, czy zgodzę się na spotkanie z Jarosławem Kaczyński. Oczywiście, że się zgodziłam, dla mnie to zaszczyt i wyróżnienie - opowiada

Przed domem stoi także Ryszard Gregorczyk z córką Agata Gregorczyk - Janik i jej dziećmi
- To moje wnuczki wymyśliły hasło "Polsko obudź się", które było później obecne na transparentach na Krakowskim Przedmieściu - mówi z dumą.

Dziennikarze jednej ze stacji telewizyjnych interesują się innym mężczyzną, który pijany oczkuje na prezesa PiS. Pytają go, czego oczekuje od Jarosław Kaczyńskiego, on ma jednak wyraźne problemy ze sformułowaniem odpowiedzi.

KONFERENCJA

Gdy prezes pojawia się, mężczyzny już nie ma. Dziennikarze nie zostają wpuszczeni do rodzinnego domu dziecka. O swoich wrażeniach z tej wizyty Jarosław Kaczyński opowiada na konferencji prasowej, która odbywa się o godzinie 13 na Rynku.

- To było ważne spotkanie z niezwykłym, człowiekiem, który wyróżnia się aktywną dobrocią - tak mówi o Iwonie Kolasie. Ale jednocześnie mówi też o rozpoczynającym się za kilka dni roku szkolnym i problemie "wysokich wydatków i ciężkich tornistrów". Jak zauważa podręczniki są bardzo drogie, a w dodatku ciągle wymieniane. Jego zdaniem to efekt silnego lobbingu firm wydawniczych.

- Premier Tusk jak zwykle mówi, że nie ma na to wpływu, tymczasem można obniżyć stawkę VAT, można ograniczyć wymianę podręczników co rok. W innych krajach uczniowie pozostawiają podręczniki w szafkach, u nas rządowi nie udało się tego załatwić. Obiecywano laptopy dla uczniów, a brakuje na szklankę mleka - atakuje Jarosław Kaczyński.

Potem, proszony o komentarz do wyroku sądu, który uznała protest wyborczy jaki złożyła Platforma Obywatelska przeciwko PiS musi się bronić.

- Mamy bardzo krytyczny stosunek do próby prowadzenia kampanii w sądach, bo to jest w gruncie rzeczy nic innego jak próba ograniczenia wolności słowa - twierdzi - W broszurze PO "Polska w budowie" było 99 przykładów inwestycji. Znaleziono drobne podstawy do tego, by cztery z nich zakwestionować, bo ktoś ileś lat temu jakiś plan przedstawił i on był z PO, więc mówi się, że to Platforma z jakąś inwestycją miała coś wspólnego.

Według prezesa w 95 przypadkach PiS miało rację.

- Powoływano się na osiągnięcia, które nie były osiągnięciami PO i to jest naprawdę ważne Wyrok sądu to wyrok sądu. Oczywiście to szanujemy, ale ta metoda prowadzenia kampanii wykazuje bezradność - dodaje lider PiS.

Nie boi się też powiedzieć, że Polska nie jest krajem spełniającym standardy państwa prawa.

STREFA ZAGROŻENIA

To już koniec konferencji. Prezes przechodząc do siedziby PiS w Radomiu podpisuje jeszcze autograf wnukowi Ryszarda Gregorczyka. Na remontowanym budynku sąsiadującym w biurem mija napis "Strefa zagrożenia", potem znika w biurze.

W rozmowie z nami zaprzecza, by jego wizyta w Radomiu miała związek z "gaszeniem płomieni po ogłoszeniu listy wyborczej PiS". Tłumaczy, że niczego nie musi gasić, bo nie ma takiej potrzeby, sam też zaznacza, że umieszczenie na miejscu trzecim radomskiej listy Martina Bożka jest wyłącznie związane z jego wysokimi kwalifikacjami i absolutnie nie podważa dotychczasowych zasług innych działaczy PiS.

Czy pojawi się na Air Show?

- Nie, bo na taka imprezę ludzie wybierają się dla rozrywki, a nie dla polityki - odpowiada.