Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Justyna Kozdryk: - Ona była po prostu jak mama

Sylwester SZYMCZAK [email protected] Jerzy STOBIECKI [email protected] Włodzimierz ŁYŻWA [email protected]
W środowisku sportowym niektórzy do dziś nie wierzą w to, co się stało. Wspominają parę prezydencką i inne ofiary katastrofy w Smoleńsku.

Paweł Janeczek, były zawodnik sekcji judo Radomiaka Radom zginął w katastrofie prezydenckiego samolotu. Był szefem ochrony i osobistym ochroniarzem prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Całe środowisko sportowe przeżyło szok po tej tragedii.

Porucznik Paweł Janeczek urodził się i wychował w Zwoleniu. Miał 37 lat. Od kilku lat mieszkał w Warszawie. Był żonaty. Osierocił 2-letniego synka. Przeniósł się do Warszawy, a jego rodzice wciąż mieszkają w Zwoleniu.

Przez cztery lata uprawiał judo w Radomiaku pod okiem trenera Lecha Falkiewicza. Startował w barwach radomskiego klubu na Ogólnopolskiej Olimpiadzie Młodzieży.

NIEDOWIERZAŁA W ŚMIERĆ

Justyna Kozdryk, wicemistrzyni igrzysk paraolimpijskich w podnoszeniu ciężarów o wypadku prezydenckiego samolotu dowiedziała się z mediów, w trakcie obchodów 20-lecia Polskiego Związku Kulturystyki, Fitness i Trójboju Siłowego.

- Pierwsza informacja mówiła o problemach w czasie lądowania - mówi Kozdryk. - Zaniepokoiło mnie to. Gdy okazało się, że doszło do katastrofy, nie dowierzałam. Miałam nadzieję, że prezydent i jego małżonka jednak przeżyli.

Kozdryk wspólnie z pozostałymi medalistami igrzysk paraolimpijskich gościła w Pałacu Prezydenckim w grudniu 2008 roku. Z rąk Marii Kaczyńskiej odebrała Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski.

- Pan prezydent nie mógł nas odznaczyć. Pamiętam, że miał wtedy spotkanie z profesorem Zbigniewem Religą - wspomina Kozdryk. - Przyjęła nas jego żona. Było mi głupio, że musiała kucnąć, aby przypiąć mi odznaczenie. Gdy dowiedziała się, że uprawiam podnoszenie ciężarów, była bardzo zaskoczona. Pytała, jak to możliwe, że taka mała kobietka zajmuje się dźwiganiem ciężarów?

Pierwszą Damę wspomina jako osobę niezwykle miłą i ciepłą, która gości traktowała niemal jak rodzinę, bez żadnego dystansu.

- Odnosiła się do nas, jak matka do dzieci. Czułam się, jakbym odwiedziła kogoś z rodziny. Trzymała mnie za rękę. Pozowałyśmy do zdjęć. Ciężko przyswoić mi to, że już się nie spotkamy. Po prostu nie wierzę - mówi nie kryjąc wzruszenia siłaczka z Jasieńca.

Zdaniem Kozdryk, takie tragiczne chwile, zmuszają do refleksji.

- Często rozstając się mówimy "do zobaczenia", nie zastanawiając się, czy faktycznie się spotkamy - kończy mistrzyni świata.

JEDEN ZOSTAŁ OJCEM, DRUGI MIAŁ URODZINY

W piątkowy wieczór Wojciech Kędzierski, bramkarz Broni Radom po raz drugi został ojcem. Urodziła mu się córka. W sobotę rano jechał odwiedzić żonę i maleństwo. Potem miał być szlagierowy mecz na szczycie z Mszczonowianką Mszczonów. Liczył, że koledzy po strzeleniu gola zrobią dla niego przysłowiową "kołyskę".

- Jechałem samochodem kiedy kolega napisał mi smsa. Nie wierzyłem w to co się stało i natychmiast włączyłem radio. Moja radość została szybko przyćmiona - opowiadał Wojciech Kędzierski.

Sobotni mecz miał być szczególny również dla Daniela Ciupińskiego. Najskuteczniejszy napastnik Broni obchodził 27 urodziny. Kiedy rano usłyszał wiadomość zaniemówił.

- Siostra przysłała mi smsa, abym włączył telewizor. Myślałem, że to co widzę, to jakiś film. To najsmutniejsze i najbardziej bolesne urodziny w moim życiu - mówi Ciupiński.

MYŚLAMI BYLI GDZIE INDZIEJ

Koszykarze Rosasportu Radom w sobotę rano trenowali. O tragedii dowiedzieli tuż przed zajęciami. Nie widzieli jeszcze, że mecz wyjazdowy w Katowicach nie dojdzie do skutku.

- To był trening, ale chyba wszyscy byli myślami zupełnie gdzie indziej. Jak tu grać, skoro w sercach czuje się taki ból. Jeszcze przed wyjściem bawiłem się z córką jak w telewizji usłyszałem tą tragiczną informację - mówił nam Michał Nikiel, koszykarz Rosasportu.

Z kolei koszykarze AZS Politechniki Radomskiej szykowali już do meczu z Pogonią Ruda Śląska.

- Na kilka sekund zamarłem, kiedy włączyłem telewizor. Natychmiast zadzwoniłem do komisarza zawodów, czy mecz się odbędzie. Miałem jeszcze cichą nadzieję, że to może zły sen - powiedział Roman Bukalski, drugi trener koszykarzy Politechniki.

MINUTA CISZY

Łukasz Podlewski, prezes Radomiaka 1910 SA Radom o strasznej tragedii dowiedział się na kursie w Radomskim Okręgowym Związku Piłki Nożnej.

- Trener Jerzy Leszczyński wpadł do okręgu i zaczął krzyczeć, że stało się coś strasznego. Nie wiedzieliśmy, co powiedzieć. Zabrakło wszystkim słów i na naszych twarzach pojawiły się łzy - mówi prezes Radomiaka.

Piłkarze Radomiaka o strasznej katastrofie dowiedzieli się w swoich domach lub w drodze do klubu, bo mieli jechać na mecz ligowy. Minutą ciszy w szatni uczcili pamięć tych, którzy zginęli i odbyli godzinny trening.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie