Dla Michała Cieślaka był to 28 pojedynek na zawodowym ringu. W piątek radomski "Bombardier" obchodził 35 urodziny. We Wrocławiu chciał wygrać i sprawić sobie prezent. Chyba on sam nie przypuszczał, że zwycięży w tak dobrym stylu. Jego przeciwnikiem był zawodnik z Wenezueli, cieszący się rankingiem 10-1. Przez pierwsze dwie rundy Cieślak przeważał, ale był ostrożny i skoncentrowany, aby nie popełnić jakiegoś błędu. Z biegiem czasu rywal zaczął słabnąć, a coraz mocniejsze uderzenia Cieślaka sprawiały, że opadał z sił. Pod koniec trzeciej rundy Dias otrzymał partię mocnych ciosów. Zachwiało nim, ale dotrwał do końca pojedynku. Ku zdziwieniu wszystkich Dias nie wyszedł do czwartej rundy.
– Dopiero zacząłem go "poznawać" i czuję trochę niedosyt. Szkoda, ale walka wygrana przed czasem i to jest najważniejsze. To był pojedynek na podtrzymanie startów, wypełniłem założenia taktyczne i zobaczymy, co będzie dalej. Co z pasem EBU? Ja jestem od ciężkiej pracy, a resztę zostawiam promotorom. Myślę, że poprowadzą mnie najlepszą drogą – powiedział po walce Cieślak w rozmowie z TVP Sport.
Wygrana daje Michałowi Cieślakowi ogromną szansę, aby po raz trzeci w karierze powalczyć o pas zawodowego mistrza świata. Dotychczas przegrywał z Ilungą Makabu w Kongo, Lawrencem Okolie w Londynie.
Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?