Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katastrofa Smoleńsk: byli przekonani, że dobrze lądują. Czy ONI sprowadzili na nich śmierć?

Wg materiałów RMF oprac. /mag/
Oto dlaczego Rosjanie nie chcą ujawinić zapisów z wieżą!

Przy niesprawnych światłach i w tych warunkach pogodowych powinno się zmienić parametry lotniska. Przed lądowaniem Tu-154 wysokość decyzji powinna być nie na 100, a przynajmniej na 300 metrach - mówił dziś gość radia RMF FM, płk Piotr Łukaszewicz. Załoga musiała być przekonana, że lądowanie się uda. Musiało udawać się wcześniej - twierdzi. Ważnym elementem jest zapis rozmów z wieży kontroli lotów. Powinniśmy go dostać.

Oto fragmenty rozmowy (skróty od redakcji)

Konrad Piasecki: Były szef oddziału szkolenia lotniczego dowództwa sił powietrznych pułkownik rezerwy (...) Panie pułkowniku, wierzy pan, że zapisy dźwiękowe powiedzą nam całą prawdę o katastrofie smoleńskiej?

Piotr Łukaszewicz: Na pewno nie. Zapisy muszą być uzupełnione o nakładkę z zapisów parametru lotu i do tego powinno się również nałożyć rozmowy na wieży na lotnisku w Smoleńsku.

(...)

Konrad Piasecki: Czy dziś powiedzenie: owszem były złe warunki, owszem lotnisko było źle wyposażone, pewnie obsługa tego lotniska nie działała tez najlepiej, ale jednak czynnikiem najważniejszym był błąd pilotów, czy powiedzenie czegoś takiego jest dzisiaj uprawnione?

Piotr Łukaszewicz: Nie panie redaktorze. Na katastrofę składa się szereg przyczyn. Jest to ciąg zdarzeń wzajemnie ze sobą powiązanych. Trudno powiedzieć, co było najważniejsze, co się tylko przyczyniło, nie w tej chwili.

(...)

Konrad Piasecki: Są tacy, którzy mówią o skrajnej nieodpowiedzialności i elementarnych błędach. Pan by podpisał się pod tak ostrymi sformułowaniami?

Piotr Łukaszewicz: Absolutnie nie, ponieważ nie mamy całego obrazu i powinniśmy pamiętać również o tym, że ten lot był częścią większej całości, większego wydarzenia. Więc, jeżeli mamy tutaj mówić o odpowiedzialności, to ta odpowiedzialność powinna być ulokowana pomiędzy wszystkimi instytucjami, czy tez osobami zaangażowanymi w organizację tego przedsięwzięcia.

Konrad Piasecki: Mówi pan, powinniśmy poznać zapis rozmów na wieży. A taki zapis jest?

Piotr Łukaszewicz: Powinien być, powinien być.

Konrad Piasecki: Ale w Smoleńsku pan widział wieże. O wieży można mówić w cudzysłowie. Taki baraczek.

Piotr Łukaszewicz: Zgadzam, zgadzam się z panem. Aczkolwiek zapewnienia strony rosyjskiej, komisji rosyjskiej są takie, iż lotnisko Smoleńsk było wyposażone zgodnie ze standardami i sprawne. Jeżeli taka jest prawda, to na wieży powinny być magnetofony rejestrujące wszystkie rozmowy członków załogi na wieży i kamery rejestrujące ekrany monitorów radarowych.

(...)

Piotr Łukaszewicz: Proszę pana, przepisy zabraniają schodzenia poniżej określonych parametrów. Jeżeli załoga podjęła decyzję, to musiała być przekonana o tym, że uda się. Być może udawało się wcześniej.

Konrad Piasecki: Czy jest w ogóle możliwe, że oni liczyli na coś takiego, że schodząc z tą prędkością i w tym tempie trafią idealnie, albo niemal idealnie, na początek pasa, że tak w ich umysłach miało to wyglądać?

Piotr Łukaszewicz: Biorąc pod uwagę wyposażenie lotniska w Smoleńsku, brak systemu lądowania przyrządowego, na pewno nie. Dlatego uważam, że istotne znaczenie tutaj powinna mieć właśnie ta wysokość, te minimalne warunki atmosferyczne do lądowania, które wbrew temu co mówią władze rosyjskie nie powinna być 100/1 - nie przy tym wyposażeniu, uszkodzonym oświetleniu i braku radaru kursu i ścieżki lądowania. To powinny być warunki co najmniej 200 metrów podstawy, 3 km widzialności. Wtedy załoga miałaby czas i możliwość na zorientowanie, ustabilizowanie samolotu względem pasa wzrokowo.

Konrad Piasecki: Mówi pan "uszkodzone oświetlenie". Komisja MAK powiedziała, że tam wszystko było z oświetleniem w porządku.

Piotr Łukaszewicz: Prawdą jest to, że po katastrofie wymieniono komplet świateł podejścia na system przenośny. (...) Cały system został wymieniony. Te lampy, które pokazywano na zdjęciach w telewizji - wymieniane żarówki - to wszystko zostało zamienione na przenośny system świateł podejścia, świateł lądowania stosowany na lotniskach polowych.

Konrad Piasecki: Uważa pan, że to jest istotny fragment odpowiedzi na pytanie: "dlaczego"?

Piotr Łukaszewicz: Istotne znaczenie ma to, że lotnisko było zadeklarowane jako sprawne technicznie. Lotnisko było zadeklarowane z konkretnymi warunkami minimalnymi 100/1. Przy niesprawnym oświetleniu, przy niesprawnych światłach podejścia, przy braku - zakładam - dwóch radarów, radaru precyzyjnego podejścia.

Konrad Piasecki: Co tutaj było czynnikiem, który najbardziej zawiódł? Jar - nagłe wypiętrzenie terenu ich zmyliło?

Piotr Łukaszewicz: W dalszym ciągu odmawiam odpowiedzi określenia najistotniejszego czynnika. Powtarzam raz jeszcze, cały ciąg - ukształtowanie terenu, jar miał istotne znaczenie - jeśli załoga faktycznie posługiwała się radiowysokościomierzem. Był zarzut, dlaczego nie przestudiowali terenu.

Teren się studiuje, ale nigdy, mnie się przynajmniej przez 23 lata nie zdarzyło, żeby przestudiować teren poniżej poziomu pasa. Na litość boską - lądowanie to jest zejście z jakiejś określonej wysokości do poziomu pasa startowego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie