- Nie jesteśmy zadowoleni - stwierdził po wyścigu Marcin Wójcik, wujek i mechanik Filipa. - Była ogromna szansa na bardzo dobry wynik, a nawet na zwycięstwo.
Młody radomski kierowca udział w europejskim finale Easykart rozpoczął znakomicie. Wygrał kwalifikacje, zostawiając w pokonanym polu dwóch największych faworytów do końcowego zwycięstwa w pucharze, Włocha, Rocco Atlante oraz Niemca Mike Beckhusena. Dwa biegi eliminacyjne ukończył na drugich pozycjach (w pierwszym finiszował za Atlante, w drugim za Beckhusenem), zapewniając sobie 2. miejsce na polach startowych.
Niestety w pierwszym wyścigu, już na pierwszym okrążeniu uczestniczył w kolizji, po której spadł na 15. miejsce. Zdołał odrobić część strat i ostatecznie finiszował na 7. miejscu. W drugim wyścigu, radomianin ponownie uczestniczył w kolizji, po której spadł na 25. miejsce i ostatecznie dojechał jako jedenasty. W zawodach został sklasyfikowany na 8. miejscu. Wygrał Beckhusen przez Atlante.
- Trudno być zadowolonym, bo przez cały sezon prześladuje nas jakiś pech - nie kryje zdenerwowania Marcin Wójcik. - W każdym wyścigu coś się dzieje, awarie, wypadki. Po kwalifikacjach i biegach eliminacyjnych wierzyliśmy, że Filip jest w stanie nawet pokonać Włocha i Niemca. Niestety kolizja przeszkodziła w walce o podium, które było w naszym zasięgu. To tym bardziej bolesne, że kolizji w pierwszym wyścigu można było uniknąć.
Radomski kierowca za dwa tygodnie ponownie wystartuje w Zielonej Górze. Tym razem w rundzie mistrzostw Polski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?