Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kolejna rodzina z Radomia przygarnęła dzieci. To już 13 rodzinny dom dziecka w naszym mieście

ik
– Mamy trójkę własnych dzieci, ale one są już dorosłe, nie mieszkają z nami. Teraz żałujemy, że tak późno zdecydowaliśmy się stworzyć dom dla dzieci, które nie mogą mieszkać ze swoimi rodzinami – przekonują Irena i Longin Wojdowie.
– Mamy trójkę własnych dzieci, ale one są już dorosłe, nie mieszkają z nami. Teraz żałujemy, że tak późno zdecydowaliśmy się stworzyć dom dla dzieci, które nie mogą mieszkać ze swoimi rodzinami – przekonują Irena i Longin Wojdowie. Tadeusz Klocek
Jest ich pięcioro, najmłodszy chłopiec ma cztery lata, najstarszy - 17 lat. Wszyscy znaleźli nowy dom. Stworzyła go rodzina państwa Wojdów. - Mąż zawsze chciał mieć dużą rodzinę - przekonuje pani Irena.

Irena i Roman Wojdowie prowadzą rodzinny dom dziecka na radomskim Józefowie. Dzieci wprowadziły się do nich w październiku. W środę odbyło się oficjalne otwarcie placówki, 13 w Radomiu.

- Nie przypadkowo wybraliśmy taki termin otwarcia, dziś mamy trzynastego, mam nadzieję, że te dwie trzynastki przyniosą szczęście całej rodzinie - mówiła w czasie otwarcia Elżbieta Kupidura z Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Radomiu.

WIĘKSZA RODZINA

- My już jesteśmy szczęśliwi - odpowiada Irena Wojda, mama rodziny i dyrektor rodzinnego domu dziecka. - A pełnię szczęścia osiągniemy, kiedy oni założą swoje rodziny i będą tak szczęśliwi, jak my teraz.

Pani Irena z mężem Longinem w 2008 roku zostali rodziną zastępczą. Po szkoleniach trafiła do nich trójka rodzeństwa, są z nimi do dziś.

- Kilka lat temu nasza córka przyszła z pomysłem zabrania na święta dzieciaczków z domu dziecka - wspomina Irena Wojda. - Wytłumaczyliśmy jej, ze to tak nie działa, nie można iść i po prostu zabrać maluchy na kilka dni, ale zaczęliśmy się zastanawiać, czy nie stworzyć domu dla dzieci na stałe.

W Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej na początek zaproponowano im stworzenie rodziny zastępczej. Mieli sprawdzić, czy podołają nowym obowiązkom, czy to dla nich.

Okazało się, że tak. Kolejnym krokiem było stworzenie rodzinnego domu dziecka. Do trójki rodzeństwa, które z Wojdami mieszkało od 2008 roku dołączyła jeszcze dwójka. Starsza dziewczynka ma 15 lat, jej braciszek 4 lata.

- Jestem jedynaczką, zawsze marzyłam o dużej rodzinie - opowiada Irena Wojda. - Mamy trójkę własnych dzieci, ale one są już dorosłe, nie mieszkają z nami. teraz żałujemy, że tak późno zdecydowaliśmy się stworzyć dom dla dzieci, które nie mogą mieszkać ze swoimi rodzinami.

CIOCIA NA ETACIE

Rodzinny dom dziecka to bardziej sformalizowana forma rodzicielstwa zastępczego. Placówka ma swojego dyrektora zatrudnionego na etacie, w tym przypadku jest nim pani Irena. Miasto wypłaca rodzinie pieniądze na utrzymanie dzieci.

- Całą piątkę traktujemy, jak własne dzieci - zapewnia Irena Wojda. - Ustaliliśmy, że będą do mnie mówić ciociu. Choć przyznam się, że doczekałam się już określenia "mama". Najmłodszy Hubert niedługo po tym, jak do nas przyszedł tak do mnie powiedział.

Dzieci mają też nową, dumną z nich babcię, mamę pani Ireny Michalinę Dębowską. - Babcia, jak to babcie jest od rozpieszczania - żartuje pani Michalina.

- Oj tak, rzeczywiście jest - przyznaje Irena Wojda. - Babcia rozpieszcza, ale też pomaga nam. Zresztą, jak jest taka potrzeba to cała rodzina staje na baczność i pomaga.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Radomskie