Nerwowe reakcje i niewybredne komentarze pod adresem siatkarzy, to efekt trzeciej w tym sezonie porażki w spotkaniu, w którym Jadar Radom prowadził w meczu 2:0. - Gdybym ja tak pracował, jak oni grają, to zwolniliby mnie z pracy - podsumował mecz jeden z kibiców. I trudno się z tą opinią nie zgodzić.
Pojedynek ze Ślepskiem Suwałki do złudzenia przypominało przegrane mecze z GTPS Gorzów Wielkopolski i BBTS Bielsko-Biała. Porażka jest tym bardziej dotkliwa, że radomianie w wielu elementach gry znacznie przewyższali rywali. Ale nie potrafili skończyć akcji i popełniali błędy. W całym meczu ekipa z Suwałk zdobyła 39 punktów po błędach radomian. Czyli całego seta i prawie cały tie break.
Dominik Kwapisiewicz, trener Jadaru: - Zawsze, jak prowadzi się w meczu 2:0, trzeba rywala "dobić", ale my nie potrafimy tego zrobić. Mam już dość takich spotkań, w których prowadzimy, a które przegrywamy. Zastanawiamy się od pewnego czasu, skąd się to bierze, ale niestety nie mamy pojęcia. Po meczu w Nysie wydawało się, że nie będziemy już powtarzać tego błędy. Niestety znów powrócił.
Adam Aleksandrowicz, trener Suwałk: - Sprawdziło się stare, siatkarskie porzekadło, że kto nie wygrywa prowadząc 2:0, przegrywa 2:3. Przespaliśmy dwa pierwsze sety. W trzeciej partii przeprowadziłem zmiany, które przyniosły efekt. Pociągnęliśmy gry. Często podkreślam, że chociaż nie mamy w swoich szeregach indywidualności, jesteśmy mocni jako drużyna.
Więcej w poniedziałkowym "Echu Sportowym"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?